13. For Our Good

965 80 11
                                    

Harry pomijał fakt, jak bardzo nie chciał tu być. Czuł się jak na spotkaniu, które musi odbyć jako karę. Zdecydowanie bardziej wolałby siedzieć na kanapie z Louisem, pod ciepłym kocem, kiedy w tle leciałyby programy telewizyjne, podczas gdy oni i tak byliby zajęci sobą. Te uczucia były nieporównywalne.

- A więc kawę? – zagadał Jeremy i posłał dosyć fałszywy uśmiech. Harry tylko przytaknął, skupiając swój wzrok na rozszerzonych źrenicach, które zakrywały niemalże całą niebieską tęczówkę. Nie mógł uwierzyć, że to znów się działo. Główny powód rozpadu ich związku. To narkotyki sprawiły, że nie było już czego ratować.

Jeremy składał zamówienie, a Harry zastanawiał się do czego miało prowadzić to obiecane ostatnie spotkanie. Czy Jeremy wtedy pogodzi się z teraźniejszością i zaakceptuje brak Harryego w jego życiu? Brunet chciał wierzyć, że właśnie tak miało się to potoczyć.

- Przykro mi z powodu twojej ostatniej przegranej – powiedział Jeremy. Oboje skupiali wzroki na telefonie w dłoni Harryego, który bez przerwy był obracany między palcami.

- Zdarza się – odparł i posłał słaby uśmiech.

- Louis chyba słabo cię wspiera – rzucił poważnie.

- Słucham? – w głosie Harryego było słychać oburzenie. – Co Louis ma do tego?

Jeremy wciąż wpatrywał się w dłonie Harryego, podczas gdy wzrok bruneta był utkwiony w nim.

- Na początek: odłóż ten telefon. To wygląda jakbyś czekał na wiadomość, czuję się nieswojo. Bądź tu dla mnie – powiedział, uśmiechając się lekko. Harry zacisnął swoją szczękę, ale posłusznie odłożył urządzenie na stolik między nimi. Miał nadzieję, że jeśli będzie zachowywał się chociaż w połowie tak, jak Jeremy tego oczekuje, jego były będzie zadowolony ze spotkania i da jemu i Louisowi spokój. – Po drugie. Pamiętaj, że to ja zawsze najbardziej cię wspierałem.

- Możemy nie wracać do tego co było bardzo dawno temu? – Harry westchnął i spojrzał w stronę Jeremyego, lecz chłopak utrzymywał jedynie na nim wzrok, nie dając żadnego potwierdzenia.

Styles spędził jedynie kilkanaście minut w jego towarzystwie, a już czuł przeszywający go dyskomfort. Był przytłoczony, a obecność Jeremyego niegdyś wprawiając jego ciało w pozytywne drżenie, teraz odcinała mu dopływ powietrza. Musiał znaleźć się choć na chwilę z dala od tego człowieka, bo był zdolny do ucieczki w każdej chwili.

- Skorzystam z toalety – rzucił, z impetem odsuwając się wraz z krzesłem od stolika. Gdy wszedł do łazienki oparł się rękoma o umywalkę. Mógł zadzwonić do Nialla i poprosić, aby przyszedł do tej kawiarni i wyrwał go z tego spotkania, ale to nie miałoby sensu, bo Jeremy mógłby zarzucić mu niedostosowanie się do obietnicy. Po chwili również przypomniał sobie, że jego przyjaciel był poza Londynem, a on sam zapomniał zabrać telefonu ze stolika. Niech to szlag. Mógłby zadzwonić do Louisa, ale nie chciał, by ten widział go w tej sytuacji. Dodatkowo postanowił, że szatyn nie dowie się o tym spotkaniu.

Wydawało mu się, że spędził zbyt dużo czasu w łazience, ale na nowo zdobył siły by zmierzyć się z Jeremym. Wychodząc, momentalnie zmarszczył brwi, kiedy siedzący tyłem do niego Jeremy, nieświadomy zbliżającej się sylwetki Harryego, pospiesznie mieszał w jego kawie, którą zapewne zdążył przynieść kelner. Czy on planował...? Harry teraz zdał sobie sprawę, że Jeremy nie mógł mieć dobrych zamiarów poprzez to spotkanie. Nie dawało mu spokoju – co planował w takim razie zrobić? Czy rzeczywiście był zdolny do tego, aby coś Harryemu dosypać do picia?

Nie wierzył, że to już druga osoba, która miała w planach go osłabić. Był wdzięczny losowi, że obrał ten moment na wyjście z toalety i nie chciał dopuszczać do siebie myśli, co mogłoby się stać, gdyby zupełnie nieświadomy wypił tę kawę.

Let Me Take Care Of You - Larry FanfictionWhere stories live. Discover now