45

477 33 2
                                    

- Syriusz... - wyszeptała gorączkowo, niemalże od razu rzucając się w ramiona bruneta. Przygarnął ją do siebie w mocnym uścisku, całując delikatnie jej głowę. Euphemia obserwowała ich z końca korytarza, delikatnie się uśmiechając. Nie popełniła aż tak wielkiego błędu i to ją pocieszyło. - Co tutaj robisz? 

- Uciekłem ze szkoły. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się rozbrajająco, na co Diana zgromiła go wzrokiem. 

- Jesteś szalony, Black. 

- Zupełnie tak jak ty, Black. - odpowiedział szczęśliwy, patrząc jak w oczach dziewczyny gromadzą się łzy. Tak długo czekał, by zrobić jej tą niespodziankę. Wyciągnął z kieszeni malutkie pudełeczko, chwycił jej dłoń w swoją rękę i jednym sprawnym ruchem wsunął na jej palec złoty pierścionek z malutkim szmaragdem. - Teraz już oficjalnie, będziesz moją żoną. - nie czekał na jej odpowiedź, porwał ją w ramiona i pocałował. 

- Jesteś pewny, że chcesz ze mną spędzić życie? - odezwała się cichutko, tonąc w jego uścisku, kiedy leżeli w jej łóżku. Syriusz odchrząknął, zbierając odpowiednie słowa do swojej wypowiedzi. 

- Jeśli nie całe, to chociaż połowę, Diana. Jak cholera chcę, żebyś nosiła moje nazwisko i była moją żoną. - wyszeptał prosto do jej ucha, rozmarzając się o gromadce dzieci i spokojnym domu, co nie było wykonalne w jego oczach przez najbliższe dziesięć lat. Dołączył do Zakonu Feniksa razem z Jamesem, chodzili na niebezpieczne misje i opuszczali szkołę. To właśnie dlatego Syriusz znajdował się teraz w domu Potterów. Dwa dni wcześniej wrócił z pojedynku z Nottem i Rosierem, został przez nich poturbowany okropnymi klątwami. 

- Bardzo poważna deklaracja, Panie Black. Szczególnie w tych czasach. - oświadczyła patrząc w jego szare oczy. Odnalazła w nich spokój. Syriusz naprawdę tego chciał. - Skoro jesteśmy znów razem, powinniśmy poważnie ze sobą porozmawiać o naszej przyszłości. Dalej chcesz zostać aurorem? 

- Merlinie, Diana. Naprawdę musisz mówić o tym teraz? Dostaniemy kupę kasy za ten ślub, mam pieniądze od wuja Alpharda i jego dom niedaleko Londynu. Jesteśmy ustawieni do końca życia, nawet jak nie przez całe. Jesteśmy czarodziejami, do cholery. 

- Chciałabym wiedzieć na czym stoję, Syriuszu. Nie musisz się tak unosić. Jeżeli nie chcesz planować ze mną przyszłości, to w porządku. - odparła obrażona na jego ton, wyplątując się z jego uścisku. Malutka sowa zapukała w okno. Przyszedł list od Kevina. 

- Dostałem domek w Szwajcarii. Jeśli chcesz, możemy tam uciec od tego całego gówna. - rzucił odpalając papierosa. Oparł się nonszalancko o krzesło, patrząc jak Diana odczytuje pierwsze słowa zapisane na pergaminie. Jej uśmiech zrzedł. 

Diano, 

Na samym wstępie musisz wiedzieć, że nie jest dobrze. Jest fatalnie. Moja żona dowiedziała się o tym, że jestem z nimi... Wyrzuciła mnie z domu, nie odzywa się do mnie. Śpię w ośrodku, a Cynthia Puddlemore mnie podrywa. Cholerna desperatka. Bardzo się cieszę, że idzie ci tak dobrze. Odezwij się do mnie jak najszybciej, bo niedługo jest spotkanie. Kev.

- Wspominałam ci o Kevinie, prawda? - Syriusz pokiwał głową, zaciągając się papierosem. - Żona wyrzuciła go z domu. Niedługo planują spotkanie Śmierciożerców. Boję się...

 - Nie musisz tam iść, przecież Dumbledore cię chroni. James wszystko mi powiedział. Wasza umowa wciąż jest aktualna. Musisz się tylko trochę postarać. 

- To nie takie proste, Syriusz. Doskonale o tym wiesz. Chciałam się z tego wyrwać, ale nie mogę. 

- Ostatnią rzeczą jakiej pragnę, jest utrata ciebie przez tych ciemnych kretynów. - zgasił papierosa o parapet i wyrzucił go za szybę, patrząc na zachodzące słońce. - Muszę się zbierać, Diana. Mam kilka rzeczy do załatwienia. Koniecznie powiedz mi kiedy jest to spotkanie, postaramy się tam zaprowadzić porządek. 

- Czego nie rozumiesz w tym, że jest to niebezpieczne? Chcesz wejść prosto w paszczę lwa, bo taki masz kaprys? Oszalałeś? - uniosła się, lecz tego nie chciała. Syriusz był po prostu szalony, widać było to w jego oczach. 

- Obłęd jest typowy dla Blacków, powinnaś już to wiedzieć. Kocham cię. - ucałował jej czoło, chwycił swoją skórzaną kurtkę i wyszedł, nie czekając na jej odpowiedź. Wydawało mu się, że jeśli mu nie odpowie, zrani go to jeszcze bardziej. Tak bardzo nie chciał, żeby cokolwiek między nimi się zepsuło. Zupełnie tak samo jak Diana, która usiadła na łóżku, spoglądając na zdjęcie z Marie i Nastią. 

opium | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now