8

976 48 125
                                    

Ruda.pov

Nie mogłam uwierzyć... ŁELEWEN RODZI. Siedziałam w szpitalu na korytarzu przed sala. Przyszła jeszcze Dżojs, Dżonatan i Majk. Ja cały czas łaziłam i się stresowałam. W końcu z sali wyszedł pan lekarz doktor pieseł Harry

-i jak dziecko bedzie?- zapytałam

-nie kuzwa krowa bedzie TAK BEDZIE BOBAS hał hał

-dobry pieseł - pogłaskał go Majk

-a chociaż smaczne będzie? - zapytała Dżojs

-wszystko w swoim czasie

Pieseł poszedł wow. Znowu zaczęłam chodzić po korytarzu. Majk zaproponował romantyczny spacer po piwnicy i się zgodziłam.

-nie przejmuj sie

-TOMOJAWINA TO JA JOM ZAPLODNILAM TO WSZYSTKO MOJA WINA

-przemsań tak mówić

I cały czas tak łaziliśmy i łaziliśmy i łaziliśmy i łaziliśmy i się znowu potkęłam i łaziliśmy

Tyle gadaliśmy i łaziliśmy, że nie zauważyliśmy jak wyszliśmy ze szpitala

I nie zauważyliśmy też, że doszliśmy do bazy ruskich

I tak se spacerowaliśmy po bazie. Wtedy zatrzymał nas Stiw w garniaku

-łałł Czy to nie panicz Stiw?- seksi wyglondał w mundurze

-Łel rodzi prawda?- zapytał szeptem- kiedy tylko skończy musi uciekać. Razem z dzieckiem...

-co

-ruskie chcom je porwać, a ja znowu miałem ochote na przygodę, więc tu przyszedłem

Wtedy ruscy nas zobaczyli.

-да здравствует преступный режим - powiedział jakiś gościu

-cokwa?- nie umiem ruskiego

- j-ja rozumiem- zaczoł Majk - что тебе нужно, отец

-У меня есть вышитый шарф с 4 рогами

-оранжевый

-чувак, сортируй свою задницу

-CO JEST XD- mjak mi nie mówił, że umie po rusku

Wtedy gościu mnie zaatakował, ale zrobiłam unik. Zaczęliśmy uciekać. Majk rzucał w ruskich chyba tamponami nie jestem pewna co to było. W końcu w lesie ich zgubiliśmy. Tylko kuzde nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy

-czeka nas życie w dziczy - Stiw zerwał rękawy z koszuli i rozpalił ognisko

-co ty odpierdzielasz - uderzyłam go - musimy znaleść drogę

-grozisz mi?

I tak szukaliśmy i wgl... wtedy majk zaczoł panikować. Lul chyba ruscy nas znaleźli. Pobiegliśmy w jakom kolwiek stronę. Nwm jak, ale dobiegliśmy do szpitala. Wbiegliśmy do środka i schowaliśmy się e jakimś kantorku. Siedzieliśmy tam chwilę. W końcu przez szpare w drzwiach widzieliśmy jak ruscy wychodzom. Obok kantorka przeszły szybkim krokiem jakieś dwie pielęgniarki

-MAMY CIENŻARNOM SZUJE W SALI 69 I CHYBA RODZI

Popatrzyliśmy się na siebie, po czym szybko wybiegliśmy. Pobiegliśmy do sali Łelewen. Chyba urodziła, bo trzymała coś w rękach. To nie wyglondało jak dziecko... to wyglondało jak...

-PEPPAAAAAAAAAAA CO ROBIŁAŚ W MACICY MOJEJ KOLEŻANKI?

Strendżer finks co sie dziejeWhere stories live. Discover now