Pojął też, że zmanipulowany Switch zrobi dla Eido wszystko... Dosłownie.

A skoro tak, czy tak, Deku ryzykował śmiercią, postanowił użyć daru Katsukiego do oswobodzenia się, ponieważ powoli zaczynało brakować mu tlenu.

Starał się nie zrobić jeszcze większych szkód, ale przez to, jak bardzo spocone były już jego ręce, narobił ich jedynie więcej, a Switch w ostatniej chwili przewidział jego plan i odskoczył, znikając gdzieś za chmarami dymu, które nagle otoczyły bohatera z każdej strony.

Izuku nadal leżąc na ziemi, zaczął z trudem kaszleć, łapiąc do płuc choć trochę powietrza. Poczuł, że jego dłonie znowu okropnie go palą i nie zwracał nawet uwagi na to, co dzieje się wokół. Wtedy tuż obok niego pojawiła się wyraźna szczelina, która wciąż szła dalej.

Przez ciągły pisk w uszach, mgłę i dym, ledwo co mógł zrozumieć, co się dzieje, jednak po raz ostatni odwrócił się za siebie, widząc zarys sylwetki Bakugo.

Wtedy coś zazgrzytało i znowu zaczęło niebezpiecznie drżeć, a on poczuł, jakby ktoś szarpnął jego ciałem gwałtownie w dół.

I nagle zorientował się, że spada, wraz i innymi odłamkami mostu. Odruchowo zacisnął mocno powieki, mając wrażenie, że z jego ciała odchodzą wszystkie siły.

Poddał się.

Czekał na ból, ale usłyszał jeszcze wypełniony lękiem krzyk Katsukiego.

- IZUKU! - wykrzyczał wyraźnie jego imię, co na krótką chwilę zmusiło Symbol Pokoju do uchylenia powiek.

Czuł, jakby czas spowolnił. Z niedowierzaniem zobaczył, że blondyn znajdował się kilka metrów wyżej...

Skoczył? Za nim? Ale dlaczego...

Izuku spojrzał na krzyczącego niezrozumiałe słowa Bakugo, który wyciągał ku niemu otwartą dłoń, by go złapać. Midoriya nie mógł go nawet dobrze usłyszeć, widział jednak, jak bardzo blondyn pragnie go uratować. Pytanie, po co? Czy był w tym jeszcze jakiś sens?

- DAJ RĘKĘ! - wśród niewyraźnych słów, te zrozumiał akurat bardzo dobrze i z trudem wyciągnął do góry dłoń.

Nie miał pojęcia, o co chodzi, ale i tak wykonał jego polecenie. Było mu już wszystko jedno. I tak nic nie mogło zmienić teraz ich sytuacji. Bakugo zdążył mocno i pewnie go chwycić go za nadgarstek, a Deku przez sekundę doświadczył znowu tego dziwnego uczucia, które towarzyszyło mu przy... Uściśnięciu dłoni ze Switchem.

Szybko poczuł zamiast tego okropny ból. Miał wrażenie, że uderzył o beton, jednak otoczyła go lodowata woda i ciemność...

*

- Co masz na myśli, mówiąc, że uciekli? - prychnął z irytacją Shoto, który podpierał się obiema rękami o stół w sali, która służyła do przesłuchań podejrzanych i w której to właśnie niedawno się obudził.

Tym razem jednak naprzeciwko nie znajdował się żaden przestępca, ale sam Satoshi, który zorientował się wreszcie, że Shinso bez jego wiedzy zdecydował się na drugą rozmowę z Todorokim. Hitoshi zresztą również stał obok białowłosego i nie widział najmniejszego sensu w uspokajaniu kłócących się mężczyzn. Ostatnie dni nie były łatwe... Dla nikogo.

- To, że nie mówiąc mi ani słowa, poszli walczyć z tym psychopatą! - odpowiedział również pełen gniewu brunet, który widocznie miał wielką ochotę, by wspomnienia Shoto nie wracały tak szybko.

Przez to miał teraz kolejny problem. Nie mógł okłamywać bohatera numer dwa, lecz wiedział też, że zaraz będzie chciał on dołączyć do swoich lekkomyślnych przyjaciół, a do tego dopuścić nie mógł.

'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]Where stories live. Discover now