Śpiew Anioła Śmierci, mimo że niesamowity, nie zapowiadał niczego dobrego.
Każdy dobrze o tym wiedział, ponieważ Yano zasłynęła ze swojego okrucieństwa zaledwie pięć lat temu. Zwabiała ona ofiary poprzez głos, który zawdzięczała swojej mocy, a później zabijała je z zimną krwią. Przez długi czas nikt nie mógł jej złapać, przez co szybko stała się znana, a wokół niej narosło mnóstwo plotek. Jedna z nich twierdziła, że podobno każdy, kto usłyszał jej pieśń i zauważył na dachu jednego z budynków jej cień, nie mógł już wyjść z tego cało...
Jednakże dwójka bohaterów jednomyślnie rzuciła się w stronę, z której dobiegała spokojna melodia, a tuż za nimi pobiegli także towarzyszący im policjanci.
Nie potrzeba było wiele czasu, by głos Yano ucichnął, jednak kilka minut po tym, Iida zatrzymał się w ciasnej uliczce i spojrzał z przerażeniem przed siebie. Po chwili za jego plecami pojawił się również nieco wolniejszy Todoroki, którego reakcja była podobna.
Zaledwie kilka metrów przed nimi, w zakrwawionym śniegu, leżał nieznajomy mężczyzna, który nie dawał żadnych znaków życia.
Niebieskowłosy niepewnie ruszył w jego stronę i ukucnął, by sprawdzić, czy nieszczęśliwiec jeszcze oddycha, a Shoto podniósł głowę i zaczął się uważnie rozglądać.
- Nie mogła uciec daleko... - prychnął ze złością pod nosem, a Iida rzucił mu zaniepokojone spojrzenie.
- Czekaj! - krzyknął nagle Ingenium, domyślając się, co zamierza zrobić Todoroki - On nie żyje! Ta kobieta nadal jest niebezpieczna!
Wtedy zza rogu wybiegła trójka policjantów, która dopiero teraz zdołała dogonić bohaterów.
- Niech oni ci pomogą! Nie mogę dać jej uciec! - rzucił jedynie Shoto i ruszył biegiem przed siebie.
Odwrócił się jeszcze na krótką chwilę, aby zobaczyć mężczyzn wzywających pomoc oraz wpatrzonego w niego Iidę, który spoglądał na niego z wyraźnym rozczarowaniem i zmartwieniem.
Później jednak stracił ich z oczu, ponieważ musiał już skręcić, lecz zaczął biec jeszcze szybciej, mając w głowie jeden cel.
Schwytać Yano.
*
W tym samym czasie, Izuku siedział w dobrze znanym mu gabinecie i spoglądał na to, jak mina Satoshiego z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej rozwścieczona.
- Zamknąć ulice i ewakuować ludzi, wznieście alarm! Niech wszystkie najbliższe patrole się tym zajmą! Macie ich znaleźć! - ryknął tak przeraźliwie, że nawet Izuku poczuł lekki niepokój.
Brunet niespodziewanie trzasnął telefonem o biurko i posłał Symbolowi Pokoju piorunujące spojrzenie.
- Yano zaatakowała w mieście, nie żyje jeden cywil, a Shoto oddzielił się od swojego patrolu i ściga ją na własną rękę! - warknął, a zielonowłosy wreszcie skupił się na jego słowach i spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Ale...
- Mówiłem im! Nie rozdzielać się! - przerwał mu wściekły - Ale nie! W końcu bohaterowi numer dwa nic się stać nie może! - prychnął ironicznie, a Midoriya się zmieszał, nie mając pojęcia co odpowiedzieć.
Jeszcze niedawno Shoto obiecał mu, że będzie na siebie uważać, a teraz? Poszukiwał samotnie groźnej morderczyni, mogąc tym samym wpaść w jej przemyślaną zasadzkę. Nie, żeby Deku nie wierzył w umiejętności Todorokiego. Nieraz widział go w walce i sam na miejscu przestępców miałby ciarki na plecach, ale ta kobieta... Ona była zupełnie inna. Poza tym, mogła współpracować z tamtymi.
VOUS LISEZ
'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]
FanfictionMinęło wiele lat od ukończenia szkoły, a marzenia Deku się spełniają. Bycie bohaterem nie jest jednak tak proste, jak mu się wydawało. Podczas dużej akcji spotyka dawnych przyjaciół, w tym kogoś, kto był dla niego lata temu bardzo ważny. Co z tego w...