20. Codzienność.

555 58 9
                                    

··················································································································

***

          Po wielu dniach samotności zaczął podróżować. Zwiedzał stare biblioteki, oglądał sztuki teatralne w malutkich kamienicach i szukał najlepszego smaku kawy w lokalach, o których wiedzieli jedynie nieliczni. Zaczął dostrzegać smutek ukryty między linijkami wierszy, słyszał fałsz w rolach wykutych na pamięć i czuł smak najmniejszego ziarenka kawy. Nie ukrywał blizn wyrytych na przedramieniu. Próbował zaakceptować krzywe spojrzenia nieznajomych i obdarzał uśmiechem personele kawiarni, które odwiedzał. Rysowanie stało się jego codziennością, głowa chłopaka ciągle wypełniona była nowymi pomysłami, które nieraz dostrzegane gdzieś pokątnie zaczęły być doceniane. Aż pewnego dnia natknął się na pracownię rzeźbiarską. Długo zwlekał z dokładnym zapoznaniem się z fachem, ale gdy już to zrobił, nie mógł oderwać się od gliny.

I tak oto dwudziestotrzyletni Dracon Malfoy rozpoczął studia. Wciąż leczył swoją głowę, jednakże terapia i kontakty międzyludzkie dawały mu siłę do walki. Ograniczył pracę w restauracji wyłącznie do weekendów, a mieszkanie na poddaszu zamienił na nowoczesne lokum bliżej uczelni.

***

          Jeden odziany w ślubny garnitur, drugi w pracowniczą koszulę.

15 grudnia spojrzeli sobie w oczy ponownie po trzech latach. Kryształowe oczy zaszły łzami, gdy ujrzały butelkową zieleń oczu Wybrańca, który nosił na palcu obrączkę, oznakę przynależności do innej osoby. Ale i zielone tęczówki zeszkliły się, gdy zamiast platynowych włosów odnalazły czarne, trochę przydługawe kosmyki Malfoy'a.

15 grudnia, na krótki moment młodszy zatęsknił za chłodem, ukrytym w palcach byłego blondyna i smutnym tonie jego głosu. Zaraz po tym powrócił do rzeczywistości jaką było ciepło i uśmiech Nostitz'a, a Malfoy, pamiętając o swoich słowach, 15 grudnia przyglądał się rówieśnikom i uśmiechał z powodu szczęścia, jakie spotkało okularnika.

Nie zasługiwał na niego. Był bezużytecznym chłopcem na pocieszenie.

***

          Powrócili do codzienności, jeden przy boku jasnowłosego, drugi z uśmiechem witał swoich przyjaciół, którzy stali się jego jedynym oparciem. Powrócili do pracy i zostawili za sobą dni przepełnione smutkiem, bólem i tęsknotą. Żyli jakby ich krótka, wspólna przygoda nie miała miejsca.

Pomoc przy pracy dyplomowej jednego ze starszych studentów okazała się męcząca, jednakże bardzo efektywna. Podczas kilku tygodni brunet miał okazję poznać świetnych ludzi, a dzięki jego talentowi został zauważony przez dyrektora prestiżowej uczelni, a także właściciela jednej ze znanych galerii sztuki.

Po dwudziestu czterech latach, ktoś w końcu docenił osobowość i zalety Dracon'a Malfoy'a. A tym kimś nie był Harry Potter.

***

··················································································································

Jako, że rozdział jest dużo krótszy, po południu pojawi się jeszcze jeden, reszta rozdziałów będzie publikowana normalnie.

czarna poetka.

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterWhere stories live. Discover now