13. Bezużyteczny.

801 90 24
                                    

··················································································································

***

          Musieli działać szybko. Powstrzymali Potter'a, który gotowy był przeszukać cały świat, tylko po to, aby ujrzeć smutne, księżycowe tęczówki. W pośpiechu udali się do rezydencji Malfoy'ów. To tam znaleźli podejrzanego, który bez słowa oddał się w ich ręce. Wtrącili blondyna do tymczasowego więzienia, a on posłusznie czekał na swą karę. Milczenie działało na niekorzyść delikwenta, jednakże nikt nie zainteresował się tragicznym stanem mężczyzny. Wyjątkiem był... Potter.

Ten po otrzymaniu wiadomości o aresztowaniu bezzwłocznie udał się do Ministerstwa, gdzie zażądał widzenia z jasnowłosym. Jego stanowczość nieraz potrafiła zdziałać cuda.

Ujrzał go w stanie rozpadu. Jego porcelanowa skóra poszarzała, oczy przekrwione były od płaczu, a niegdyś piękne włosy stały się wielką plątaniną kłaków. Mimo to oboje uśmiechnęli się na widok wybranka.

— Draco.

— Powinieneś o mnie zapomnieć.

***

           Słyszał jego głos, kiedy ten krzyczał z wściekłości. Zaraz potem został wyprowadzony z ciasnej celi i ujrzał zieleń, którą tak kochał. Uśmiechnął się na jego widok, jednakże wiedział czym poskutkuje jego moment słabości - jeszcze większym bólem.

— Draco — własne imię wzbudziło w nim odrazę.

— Powinieneś o mnie zapomnieć.

Wyraz twarzy Wybrańca natychmiast uległ zmianie. Smutek wywołany prośbą Malfoy'a zabolał starszego. I właśnie dlatego jasnooki nie mógł ujawnić swoich uczuć. Nie mógł robić brunetowi złudnych nadziei na powrót do szczęśliwych dni. Malfoy zasługiwał przecież na ból i smutek.

— Usiądźmy.

Spełnił jego prośbę i słuchał pytań, jakimi zasypywał go okularnik. Nie odpowiedział na żadne z nich. Łzy samoczynnie wypłynęły z pustych oczu, gdy Potter zapytał o jeden powód, dla którego zakończyli to, co ich łączyło.

— Nie zasługujesz na mnie. Jestem bezużyteczny.

— Nie mów tak.

— Byłem prostytutką. To dlatego to zakończyłem.

Pustka w oczach Potter'a prawie zabiła właściciela jasnych oczu. Łzy wciąż spływały po zapadniętych policzkach Malfoy'a, podczas gdy Wybraniec starał się przeanalizować sytuację.

— Podejrzewają Cię o morderstwa — zmiana tematu nie pocieszyła Malfoy'a — Gdzie byłeś 18 października w godzinach wieczornych?

Doskonale pamiętał tę datę. To tego dnia zdecydował się zawalczyć o własne życie.

— Prawdopodobnie w szpitalu.

W takim razie nie mógł być mordercą.

— Zobaczę co da się zrobić — tylko tyle wydobyło się z ust Potter'a zanim ten opuścił blondyna.

Kolejny raz znikał.

***

          Tydzień później, po wielu godzinach przesłuchań i analizy wydali wyrok.

AZKABAN.

Tego ranka umarł. Nie pozostało mu nic innego jak śmierć. Zapewnienia Potter'a okazały się kłamstwem. Całe jego życie okazało się kłamstwem. A widok rozwianych, czarnych włosów stał się nie do zniesienia.

Otrzymali pozwolenie na ostatnią rozmowę. Stanęli naprzeciw siebie. Tak różni, tak pełni sprzeczności. Czerń i biel. Zło i dobro. Szczęście i smutek. Malfoy i Potter. Ci, którzy niegdyś skakali sobie do gardeł, tego dnia z czułością dotykali ciała drugiego.

— Powinieneś o mnie zapomnieć — szepnął, gdy ciepłe palce bruneta spoczęły na biodrach starszego.

— Nie chcę. Lubiłem chłód.

— Jestem bezużyteczny, Harry. Nie możesz cierpieć przez kogoś bezużytecznego.

— Draco, proszę.

— I tak o tobie zapomnę.

Tego ranka umarły dwie dusze.

***

··················································································································

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterWhere stories live. Discover now