Epilog

237 12 13
                                    

Tamten dzień na długo gościł jeszcze w snach i koszmarach wielu osób. Dzień śmierci Thrawna, dzień śmierci Kathleen. Dzień ponownego upadku Imperium i dzień, w którym Ahsoka poznała wreszcie imię Syna. Teraz wiedziała, że ostateczne starcie Światła z Ciemnością nieubłaganie się zbliża. Oglądała najnowsze transmisje z HoloNetu. Gdy tylko usłyszała, że wyznającego idee upadłego już Imperium, którego resztki przyłączyły się do Republiki za sprawą sojuszu Kanclerz Mothmy z Admirałem Pellaeonem tuż pod koniec jej kadencji, przywódcą zgrupowania nazwanego Najwyższym Porządkiem został niejaki Snoke, od razu chciała ruszyć do walki. Ktoś jednak ją powstrzymał.

– Ahsoka, stój – rzekł cicho, ale stanowczo głos, którego nie słyszała już wiele, wiele lat.

– A-Anakin...? – wyszeptała. – To niemożliwe.

Po czym odwróciła się, chcąc udowodnić słuchowi słuszność swych racji. Niestety, nie było jej to dane, bo oto przed nią stał Anakin Skywalker we własnej osobie. W postaci ducha, by być konkretnym, ale to w tym momencie było nieistotne.

– Cześć, Smarku – powitał ją, uśmiechając się przy tym wesoło. – Myślałaś, że po śmierci łatwo się mnie pozbędziesz? Niestety, Ahsoko, jesteś na mnie skazana przez jeszcze trochę czasu.

– Ale... jak?

Spoważniał.

– Nie mamy wiele czasu. Ahsoko, to jeszcze nie czas. Leć na Rawnaar. Ukryj się. Syn nie może cię znaleźć, jeszcze nie. To polecenie od Władców Mocy.

– Awansowałeś? – zażartowała kobieta. Przez chwilę poczuła się jak za starych dobrych lat. Cichutko westchnęła, uśmiechając się przy tym do wspomnień z przeszłości.

– Powiedzmy – odparł, patrząc na nią figlarnie. – Pośmiertnie zostałem zastępcą Ojca, jeśli to cię interesuje. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów jestem wyżej niż Yoda, Smarku! – zawołał z ekscytacją.

– Nieźle, Rycerzyku. Jakieś rozkazy z samej góry?

– Właściwie... tak. Musisz bardziej uważać na kryształ. – rzekł, po czym delikatnie przyciągnął Mocą wspomniany obiekt. Następnie (ku przerażeniu Togrutanki) rozłamał go na siedem części. Jedna z nich miała wyraźną rysę.
– Ta rysa może wiele kosztować Galaktykę. Możliwe, że nowy Ojciec z początku nie będzie wiedział o swoim przeznaczeniu, a nasz kontakt z nim może być utrudniony. Musisz uważać. Czuwać. Czekać. Weź uszkodzony kawałek kryształu. Resztę oddaj zaufanym osobom, niech również się ukryją. Kryształ nie może wpaść w ręce Snoke'a. On będzie chciał go zniszczyć.

Po tych słowach Skywalker rozpłynął się w powietrzu.

Anakin zniknął, lecz Ahsoka wiedziała, że jeszcze się spotkają. Stała przed jaskinią na Rawnaar, planecie na skraju Nieznanych Regionów, której nie było na mapach Galaktyki. To miał być jej nowy dom. Kryształ rozdzieliła kierując się sercem oraz intuicją. Jeden z fragmentów podarowała w opiekę swojej siostrze Alishii i jej mężowi Luxowi. W najpancerniejszej willi na Nar Shaddaa, skryty wśród licznych bogactw, z których nikt nie wyłapie jednego, nieciekawego okruchu.

Drugi z odłamów powierzyła Ezrze i Sabine. Dwójka byłych Rebeliantów i świetnie szkolonych wojowników z pewnością podoła takiemu zadaniu, nieprawdaż?

Trzeci z nich wylądował pod pieczą Bo-Katan Kryze. Czwarty z nich został skryty w asteroidzie, w miejscu, którego współrzędne zostały wybrane losowo, a następnie usunięte z historii komputera.

Umiejscowienie dwóch ostatnich było najciekawsze.

Rampa statku powoli opadła w dół, a świeże powietrze Yavina IV gwałtownie wdarło się do nozdrzy Togrutanki. Kobieta odczekała chwilę, a następnie zeszła powitać oczekującą na nią postać.

✓Ahsoka III - W nieznane |WT|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz