Niegłupi Podstęp - Rozdział 10

1.1K 122 23
                                    

Nie było zbyt wiele dopowiedzenia po tym co się wydarzyło.

Izuku biegł wraz z Bakugo dopóki nie trafili na Mt.Lady która podniosła ich i ostrożnie pobiegła z nimi do miasta gdzie będą bezpieczni, oddając ich pod opiekę policji całych i zdrowych.

Tam na stacji na ekranie telewizyjnym leciała na żywo walka All Mighta z All for One, ale Izuku jej nie chciał jej oglądać. Nie spoglądnął na nic ani nikogo dopóki policja nie przestała biegać w kółko i w końcu skontaktowali się ze szkołą by zawiadomić ich gdzie przebywają.

On i Bakugo spędzili noc na komisariacie gdzie zostali później obudzeni by zeznawać, a następnie zostali wypuszczeni ze względu na szkołę, odebrał ich stamtąd Aizawa i odwiózł do domów.

Nawet wtedy, przyjaciel All Mighta, Tsukauchi złożył im wizytę by dostać odpowiedzi na parę nurtujących go pytań.

Izuku odpowiadał w pięciu czy paru słowach; na pytania przy których musiałby kłamać, milczał. Kolejny funkcjonariusz pomocnie zasugerował, że Izuku może przechodzić PTSD i szczęśliwie pytania, na które Izuku nie chciał odpowiedzieć, takimi pozostały.

"Z jakiego powodu ciebie porwali?"

"Skrzywdzili cię w jakiś sposób?"

"Wiesz cokolwiek na temat ich planów?"

Izuku wiedział, dobrze jak cholera, że było to podejrzane że po porwaniu, będąc pod nadzorem Shigarakiego a następnie w Kamino Ward wyszedł bez najmniejszego zadrapania, ale nie zostało to poruszone, nie ważne czy z powodu niewyjaśnionych okoliczności czy przez niedopatrzenie, bez względu na przyczynę, Izuku był za to wdzięczny.

Został odwieziony z powrotem do jego mamiy, na miejscu pozwalając się jej wypłakać i narobić awantury ile chciała, nie czując wstydu robiąc to samo, ale z całkiem innych powodów.

Było już późno, gdy został w końcu sam, leżąc w łóżku patrząc się na ścianę przez najdłuższy okres w jego życiu zanim sięgnął do kieszeni i cicho wyjął z niej złożoną, teraz pogniecioną, kartkę papieru i ją rozłożył. Bez mrugnięcia jego oczy wylądowały na rysunku Shigarakiego z Ojcem na miejscu i wszystkim co o nim wiedział porozpisywanym dookoła.

To niesprawiedliwe, pomyślał. To było niesprawiedliwe, że iskra radości jaką posiadał została zgaszona przez ciągłe przewracanie pomiędzy dwoma stronami tej samej głupiej monety, wiedząc, że Shigaraki.... Tomura...też był szczęśliwy mając to co mieli między sobą, pomijając całą bohaterską/złoczyńską społeczno-polityczną bzdurę z obu stron.

NIE SPRAWIEDLIWE.

"Wtedy to zmienię."

Na Boga, oj zmieni.

Wbrew temu jak bardzo się już wypłakał, jego oczy zaszkliły się i przyciągając rysunek do klatki został w ten sposób jeszcze przez parę godzin dopóki w końcu nie zasnął.

|

Dabi rozsądnie trzymał na smyczy pytania innych na temat dlaczego Shigaraki siedział skulony w kącie magazynu, w którym się schronili, niezbyt subtelnie mówiąc im czy chcą wcześnie zakończyć swoją karierę w Ligii przez napad furii Shigarakiego. Niechętnie odeszli do swoich własnych kątów budynku wylizać rany i zadomowić w ich nowym azylu, Dabi jednak ignorując swoją własną radę i zbliżył się na bezpieczną odległość do kąta, w którym siedział Shigaraki przyglądając się mu.

Shigaraki trzymał wszystkie dłonie w objęciach z miną, którą Dabi mógł jedynie opisać jako 'ze złamanym serce'. Westchnął lekko u usiadł na skrzyni tam stojącej, wciąż trzymając bezpieczny dystans, chcąc to przeczekać.

Kilka godzin później jego oczy, w końcu zaczęły się poruszać, zacisnął bardziej uścisk wokół jego rąk. "...nienawidzę tego," powiedział brzmiąc na wyczerpanego i bez życia. "Nie tak miało być."

Dabi rozejrzał się w okół, upewniając się, że nikt nie był w stanie usłyszeć ich rozmowy. "Masz na myśli swojego mistrza, czy dzieciaka?" zapytał. "Ponieważ bez względu, na które, stało się. Nie można tego cofnąć." mówił stukając palcami w skrzynię. "Więc możesz albo tkwić tutaj w stagnacji...albo wleźć z powrotem w swoje portki dużego chłopca i dać nam jakiś przeklęty plan z którym będziemy pracować. Bo  czy chcesz tego czy nie, paskudo, inni wciąż tu są. Dla ciebie. Ponieważ z jakiegoś popierdolonego powodu, CHCĄ tu być. Bo lubią cię albo z po prostu pozjadali resztki rozumu." pochylił się, wpatrując się w Shigarakiego bez krzty strachu. "Więc co zrobisz ty beznadziejny jebiący-bohaterów zasrańcu?"

Shigaraki warknął na niego z przyzwyczajenia, ale wyglądało na to że wyrwało go to z użalania się nad sobą, rozluźnił się i rozwinął z kłębka, w którym siedział z ogromnym westchnieniem. "Stagnacja nie wchodzi w grę," powiedział. "Zanim zacząłem miałem już informatorów w podziemiach. Mam swoje źródła zostawione przez Senseia. Kontakty." ucichł na chwilę. "...i mam was wszystkich. Już to daje mi przewagę, której inni nie mają."

Dabi wywrócił oczami. "I co, teraz wszyscy złączymy ręce i zaśpiewamy Kumbayamę?" zażartował, nie wzruszony a nawet lekko zadowolonym kwaśną miną jaką posyłał mu Shigaraki.

"Tak. Proszę, oczywiście, weź mą rękę. Pragnę trzymać twoją w imię symbolu pokoju i braterstwa."

"Łapie," powiedział Dabi i wstał ze skrzyni kierując się z informacją do pozostałych.

Shigaraki poczekał aż wyjdzie zanim wyprostował nogi i powoli zaczął zakładać ręce jego rodziny na zaprojektowane dla nich miejsca dopóki nie został już tylko jeden, ostatni kawałek. Patrzył na niego przez najdłuższy czas, przejeżdżając palcami po teraz pogniecionych stronach i okładce, czytając fragmenty i wycinki zanim zamknął go i wtulił w klatkę.

Jego telefon zniszczony wraz z jego domem, telefon Izuku na pewno też.

Policja bez wątpienia miała oko na każdy e-mail, telefon stacjonarny czy nawet aplikacje do wiadomości jakich chłopak używał.

Był teraz tak daleko od Musutafu, od Izuku, bez możliwości porządnego kontaktu z nim.

Wszystko co ze sobą miał był ten notes oraz obraz Izuku odwracającego się w jego stronę, nie chcącego żeby żaden z nich odchodził.

Naprawi to, powiedział sobie zaciskając rękę na notesie. Naprawi ten przebrzydły świat i zabierze z niego Izuku wprost do lepszego.

Lepszego dla ich obu.







KONIEC CZĘŚCI 1

Bezstronne OszustwoWhere stories live. Discover now