Niegłupi Podstęp - Rozdział 2

1.8K 173 184
                                    

To była niepisana umowa Uraraki z resztą klasy po tym jak cała 1-A dowiedział się o incydencie w galerii handlowej: Midoriya nie mógł iść w żadne publiczne zaludnione miejsca samemu.

Oczywiście był to układ, o którym myśleli, że Midoriya nie wie. Ale o tak, on wiedział.

To nie tak, że tego nie doceniał, ale czasami po prostu chciał pobyć w samotności bez żadnej szwendy ciągnącej się za nim. Do tej pory zdążył już pójść do kina (z Tokoyamim na tylnych siedzeniach, o których dowiedział się dopiero jak Dark Shadow zaczął rzucać popcornem w ekran i został wyproszony z sali), w arkadzie (Sero PRZYSIĘGAŁ, że był tam samemu do momentu, gdy pośpiesznie przybiegła Mina z Kaminarim gorączkowo tłumacząc się, że Izuku zniknął im z oczu zanim zdążyli zauważyli, że cały czas stał obok nich) i w parku (gdy dostrzegł grupkę zwierząt ciągle się w niego wpatrujących postanowił sobie, że poszuka Kody i rzeczywiście znalazł go, słabo ukrywającego się za drzewem).

Więc kiedy nareszcie wrócił do domu na weekend, delektował się uczuciem samotności w jego pokoju... dopóki jego mama nie wzięła nocnej zmiany na sobotę i wtedy został NAPRAWDĘ samemu.

Świetnie. Teraz to już był samotny.

Niekończące się wiadomości z konwersacji klasowej się nie liczyły, pomyślał wysyłając łapkę w górę do Uravity, gdy zapytała się czy u niego wszystko w porządku... piąty raz od śniadania.

Kochał swoich przyjaciół, naprawdę, ale szczerze mówiąc coraz bardziej był wdzięczny Kacchanowi za przełączenie siebie na tryb 'ignoruj' po tym jak nawrzeszczał na nich capslockiem na czacie, że zaraz rozwalą mu telefon tymi ciągłymi wiadomościami. Myślał czy nie zrobić tego samego, ale wiedział, że zaraz miałby tu pół klasy 1-A w ich kostiumach bohaterów.

Potrzeba by gdzieś wyjść i coś ZROBIĆ stała się nie do zniesienia i to przewyższyło jego zdrowy rozsądek na tyle, że znalazł się myśląc o wzięciu kurtki i przespacerowaniu się wieczorem do miasta może na jakąś przesłodzoną kawę. Należała mu się po tym całym dniu. Złapał więc swój telefon i ładowarkę, zamknął drzwi i przebiegł się do miasta by zrekompensować sobie za te kalorie, które zaraz spożyje.

Miasto tętniło życie pomimo sobotniego wieczoru pozwalając tym samym Izuku z łatwością wtopić się w tłum i modlić się, że żaden z jego znajomych nie podążał jego śladem. Zaciągnął swój kaptur bardziej na głowę jakby tym chcąc ukryć naturę swojego wieczornego wyjścia aż w końcu znalazł się przy swoim miejscu docelowym i niepostrzeżenie wślizgnął się do środka. Wewnątrz było miło i przytulnie, aromat kawy i ciastek roznosił się po pomieszczeniu pobudzając jego zmysły i poprawiając mu nastrój. Ustawił się w kolejce i czekając na jego kolej przeglądał menu próbując na chybcika zastanowić się nad jego wyborem zanim nadeszła jego kolej by podejść do lady.

"Dzień dobry! Poproszę wymieszaną karmelową Moche z bitą śmietaną i czekoladowym syropem. Och i jeszcze jedną bułeczkę cynamonową."

Baristka przytaknęła wstukując zamówienie, " W porządku," powiedziała po czy spoglądnęła zaraz na prawo od Izuku. "A dla Pana?"

Izuku już otworzył buzię by zapytać 'dla kogo', gdy nagle okropnie znajomy głos odezwał się zza niego.

"Kawę, czarną. I pieczywo sezamowe."

"Świetnie! 1824 yen, poproszę."

Izuku odwracając głowę powoli w bok zobaczył znajomą postać o niebiesko-szarych włosach wyglądającą spod czarnego kaptura. Szczęka mu opadła, stał jak porażony dopóki dłoń na jego ramieniu -bez małego palca- upomniała o całej sytuacji strasząc go na tyle, że prawie podskoczył.

Bezstronne OszustwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz