W pokoju zapadła przerażająca cisza. Nikt nie miał pojęcia jak zareagować. Dopiero po chwili Bakugo prychnął pod nosem ze złością i skierował się ku zielonowłosemu, który stał obok niego.

- Musimy tam iść - powiedział stanowczym tonem, a Izuku spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Nie słyszałeś? Chcą go zabić! - wtrącił się szybko oburzony Satoshi, obracając się na fotelu w ich stronę, a blondyn w odpowiedzi wywrócił oczami.

- Nie oni pierwsi i pewnie nie ostatni. Nie mamy czasu. Ile zostało do wschodu? - zapytał zirytowany, a brunet zamilkł.

- Jakaś godzina - odezwał się nagle Shinso.

- Świetnie - prychnął ironicznie - Może lepiej będzie, jeśli wymyślimy chociaż jakiś plan! Poza tym, skąd mamy wiedzieć, że on nie kłamie? Kto zdradzałby byle komu swój plan? Jeśli to kolejna pułapka? - Katsuki posłał podejrzliwy wzrok wystraszonemu policjantowi.

- Nie kłamię, przysięgam! Mówię tylko to, co pamiętam, ale możliwe, że to faktycznie tylko zmodyfikowane wspomnienia...

- Więc przypomnij sobie lepiej, bo przez ciebie moja żona może umrzeć!

- Dosyć! - przerwał rozpoczynającą się kłótnie brunet - Bakugo, proszę cię o wyjście. Możemy przecież łatwo sprawdzić, czy mówi prawdę - powiedział, spoglądając porozumiewawczo na fioletowowłosego - Deku, możecie poczekać na korytarzu?

- Dobrze - mruknął słabo zielonowłosy, a zdenerwowany blondyn ruszył do wyjścia przed nim.

Gdy znaleźli się już za zamkniętymi drzwiami, Bakugo nieco się opanował, lecz mimo to, zatrzymał się w pewnej odległości od Izuku. Nie patrzyli nawet w swoją stronę, a co dopiero rozmawiali.

Większość rzeczy, które siedziały im na sercach, już sobie powiedzieli, więc teraz czekali tylko w niezręcznej ciszy. Midoriya błagał w myślach, by wspomnienia mężczyzny okazały się jakąś pomyłką. Myśl o tym, że miałby znowu stanąć naprzeciw Eido, wciąż była dla niego czymś strasznym... To samo czuł również Bakugo, który skutki walki z nim odczuwał na sobie do dziś.

Na szczęście, zanim obaj pogrążyli się w czarnych myślach, drzwi, za którymi przed chwilą byli, otworzyły się szeroko, a w nich ukazał się roztrzęsiony Satoshi.

Bakugo oraz Midoriya spojrzeli na niego z zapytaniem, ale on odwrócił wzrok i ruszył pospiesznym krokiem w stronę windy. Żaden z nich nie miał pojęcia, o co mogło chodzić, jednak po wymienieniu ze sobą krótkiego spojrzenia, jednomyślnie weszli do środka, gdzie na miejscu Satoshiego siedział teraz Shinso.

Policjant nadal znajdował się na swoim krześle, jednak jego spojrzenie było puste, co spowodowała moc Hitoshiego. Niestety on też nie posiadał się z radości. Wpatrywał się w ścianę za mężczyzną z pewnym zagubieniem i nie zareagował nawet na to, że ktoś wszedł do pomieszczenia.

- Co się do cholery stało? Gdzie on pobiegł? - jako pierwszy do fioletowowłosego doskoczył Bakugo, którego cierpliwość malała z każdą sekundą.

- Nie kłamał, ale nie powiedział też wszystkiego - odpowiedział szybko Shinso, obawiając się jeszcze większej złości ze strony blondyna - Eido o świcie chce... - przerwał, kierując zmieszany wzrok na czerwonookiego.

- Co chce?! - warknął Katsuki, uderzając pięścią o pobliski mebel.

- Pozbyć się zakładniczki... - mruknął ledwo słyszalnie fioletowowłosy, a złość Bakugo natychmiast wyparowała.

W ogóle, po usłyszenia tych słów, zastąpiła ją pełna niedowierzania cisza. Mężczyzna znieruchomiał i wbił wzrok w swoją zaciśniętą na stole pięść. Nic nie powiedział, a zmartwiony Izuku po chwili napiętej ciszy, niepewnie umieścił swoją dłoń na jego ramieniu.

'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]Where stories live. Discover now