- Wróciłam - krzyknęłam. Po chwili zauważyłam w kuchni moją mamę. Jak zwykle uśmiechnięta i pełna radości przywitała mnie. Usiadłam na stołku przy blacie, a ta podała mi obiad.
- Marinette - zaczęła siadając na stołku obok mnie - muszę lecieć do mojej ciotki na tydzień.
Trochę posmutniałam. Nie lubiłam, gdy latała do swojej rodziny. Większość mieszkała w Chinach. Zresztą za tydzień miały być moje urodziny i chciałam żeby była ze mną.
-Kiedy wylatujesz? - zapytałam spoglądając na walizkę stojącą przy komodzie.
- Dziś wieczorem - oznajmiła. Reszta posiłku przebiegła w ciszy.
Gdy skończyłam podziękowałam i poszłam do siebie na górę. Postanowiłam pouczyć się na sprwadzian, który miał się odbyć kolejnego dnia.
Na nauce i odrabianiu lekcji minęło sporo czasu.
- Marinette - usłyszałam wołania z dołu, i szybko tam zeszłam.
- Musisz jechać? - zapytałam przytulając mocno rodzicielkę.
- To nie aż tak długo - odpowiedziała - i nie martw się zdążę na twoje urodziny.
Tata uśmiechnął się do mnie czule i otworzył drzwi. Gdy wychodzili pomachałam im i zamknęłam za nimi drzwi. Gdy wróciłam do swojego pokoju nie mogłam już skupić się na nauce.
- Tikki kropkuj - wypowiedziałam formułkę, a po chwili pojawił się na mnie kropkowaty, lateksowy strój. Niedługo potem biegałam po dachach. Nagle stanęłam widząc, że kot jest już na patrolu. Ten odwrócił się i przywitał.
- Przestań być tak cholernie przystojny - pomyślałam.
×××
Krótki rozdział po korekcie
CZYTASZ
My lady ✔
Fanfictiondawno temu pisane, ale nie chcę usuwać :) <Zakończone> - Ja zawsze będę z tobą - oznajmił spoglądając mi w oczy - zawsze możesz na mnie liczyć. Wtedy zobaczyłam w nim kogoś więcej niż partnera i przyjaciela. Zobaczyłam w nim kogoś komu można...