Rozdział 9

80 4 0
                                    

Gdy zadzwonił dzwonek kończąc ostatnią lekcję niemal odetchnęłam z ulgą. Miałam serdecznie dosyć morderczych spojrzeń dziewczyn ze szkoły gdy tylko znajdowałam się blisko Felix'a. Zaś Gloria wręcz cała kipiała ze złości. Nie powiem, nawet mnie to bawiło, lecz nie chciałam znowu podpaść królowej kurewek i po raz kolejny stać się "ofiarą" jej debilnego chłopaka. Subtelnie próbowałam się pozbyć Felix'a z dala ode mnie, jednak  ten uparcie szedł przy mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Dosłownie, szczerzył się jakby wygrał w totka. Wyglądał co najmniej komicznie. 

- Czas na chatę- oznajmił wychodząc ze mną na korytarz. 

- W końcu. Jestem wykończona- odparłam.

- Ej! A może mógłbym cię podwieźć do domu? Co ty na to?- zapytał. Z jednej strony cieszyłam się, że zaproponował mi podwózkę, lecz jednak z drugiej jeśli ktoś zauważyłby nas wchodząc razem do jednego auta, zaczęły by się niepotrzebne plotki na nasz temat. A chciałam tego za wszelką cenę uniknąć. 

- Wiesz, może jednak nie-spochmurniałam. Felix spojrzał na mnie z pod zmrużonych powiek. 

- Ale, dlaczego?

-  Zaczęły by się plotki, no wiesz, że taki ktoś jak ty zadaję się z takim pasztetem jak ja. Nie daliby ci spokoju. Na każdym kroku by z ciebie szydzili. Ja, nie chcę tego- powiedziałam opuszczając głowę. Felix niespodziewanie stanął przede mną i złapał mnie za ramiona. 

- Miriam spójrz na mnie- odparł delikatnie. Powoli spojrzałam na jego łagodną twarz. 

- To wszystko bez sen..- nie dano mi było dokończyć gdyż Felix wszedł mi w słowo. 

- Nawet nie zaczynaj- syknął.- Wszystko ma sens Miriam. To co teraz dzieję się w twojej głowie jest wynikiem skandalicznego zachowania innych. Zrozum, że mnie nie interesuję zdanie innych ani żadne cholerne plotki. Ani też to, że wyglądasz tak, a nie inaczej. W sumie, powiem ci, że prezentujesz się naprawdę dobrze i nie widzę podstaw byś miała jakiekolwiek kompleksy. Dla mnie liczy się twoja osoba i to jaka jesteś wyjątkowa w środku- dokończył. Stałam w totalnym osłupieniu. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zastanawiałam się czy to nie był jakiś sen. Niewyobrażalny piękny sen. 

- Jej... nie wiem co powiedzieć- wyszeptałam. 

- W tym momencie powiedz mi tylko tyle, czy zgadzasz się bym odwiózł cię do domu?- uśmiechnął się szczerze. 

- Zgadzam się- odwzajemniłam uśmiech. Potarł moje ramiona kciukiem, po czym zaczęliśmy iść w stronę wyjścia ze szkoły. Niestety pech chciał, że akurat na zewnątrz stała Gloria z koleżankami. Gdy tylko nas zobaczyła powiedziała coś do swoich kumpel i zaczęły razem z nią iść w naszą stronę. Lekko przestraszona złapałam instynktownie dłoń Felix'a. Speszona chciałam zabrać rękę, lecz chłopak mocniej złapał mnie za nią. Spojrzałam na niego z niezrozumiałym wyrazem twarzy. On jednak posłał mi uspokajający uśmiech. 

- Nie martw się. Damy radę- wyszeptał mi wprost do ucha. Kiwnęłam jedynie głową. 

- No siema przystojniaku- usłyszałam przed nami przesłodzony głos Glorii. 

- No cześć. Czego chcecie?- zapytał bez ceregieli Felix. 

- Jak to co? Chcemy zaprzyjaźnić się z nowym kolegą. Może dasz się zaprosić na kawę?- mrugnęła w jego stronę nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.

- Jakoś nie mam ochoty się z wami "zaprzyjaźnić"-zrobił cudzysłów przed jej oczyma.- A poza tym, jestem już umówiony- objął mnie ramieniem na co nieco się spięłam. Gloria spojrzała na mnie z obrzydzeniem, jak i również jej koleżanki. 

- Z tym czymś? Na głowę upadłeś? Masz okazję pobyć z lepszym towarzystwem- poprawiła swój dekolt. Prychnęłam, po czym odwróciłam się z zamiarem odejścia, lecz poczułam rękę Felix'a na mojej dłoni. 

- Ty nigdzie nie idziesz- zwrócił się do mnie.- A wy jeżeli myślicie, że jesteście kimś lepszym od niej, to wiedzcie, że nie słyszałem w życiu większej bzdury. Dla mnie jesteście tylko żałosnymi pustymi pizdeczkami, które robią z siebie księżniczki- wysyczał, po czym zaczął ciągnąć mnie za dłoń w stronę parkingu. Zostawiliśmy Glorię z zszokowaną miną przed szkołą. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem na ten widok. Wielka Gloria Gilbert, której nie oparł się żaden chłopak właśnie dostała kosza. Świat się kończył. 

- Tak to się robi- mrugnął w moją stronę.

- Szacuneczek- wycierałam łzy z oczu. 

- Tak niedorozwiniętych lasek dawno nie spotkałem- otworzył mi drzwi do swojego czarnego porshe panamera.- Zapraszam.

- Serio? To twoje?-spojrzałam na niego zaskoczona. 

- Owszem. Mój ojciec ma kasy jak lodu- wzruszył ramionami. Podeszłam do niego.

- Ja pierdziele obym niczego nie zepsuła-odparłam wsiadając do drogiego auta. Felix jedynie parsknął, po czym zamknął drzwi z mojej strony. Po chwili zajął miejsce kierowcy. 

- To lecimy- z piskiem wyjechał z parkingu gnając przez główną ulicę. W trakcie podałam Felix'owi mój adres. 

- Nie mieszkamy tak daleko od siebie- odparł nagle.

- Co ty nie powiesz-prychnęłam.

- Serio. Mieszkam dwie ulicę od ciebie- spojrzał na mnie rozbawiony, 

- Cholerny zbieg okoliczności- wystawiłam mu język. 

- To raczej przeznaczenie- parsknął. 

- Nie wierzę w nie- odparłam. 

- A jak wyjaśnisz to co do tej pory nas spotyka? Hm?-powiedział z wrednym uśmieszkiem na ustach. 

- To jeszcze nie dowód- wymierzyłam w niego palcem. 

- Ja myślę inaczej- oznajmił. 

- Nie chcesz wiedzieć gdzie ja to mam-powiedziałam spoglądając na niego. 

- Domyślam się- odparł.- Ważne jest to, że w końcu mam cię tutaj. 

- Dla ciebie- drażniłam się. 

- Nie udawaj, dla ciebie również- spojrzał na mnie kpiąco.

- Jesteś taki denerwujący...

- A ty słodka gdy tak się złościsz.

- Zaczynasz się powtarzać- odparłam.

- Będę to powtarzać do skutku- mrugnął do mnie. 

- Lizuś-klepnęłam go lekko w ramię.

- Chciałabyś- poruszył sugestywnie brwiami.

- Ughh... lepiej jedź, bo jeszcze mi się tu podniecisz- potarłam czoło ręką. 

- Za późno- parsknął śmiechem. 

- Ja pierniczę- pokręciłam głową.- Jesteś nienormalny.

- Uznam to za komplement- puścił mi oczko. Parsknęłam cicho pod nosem. 

- Jak sobie chcesz.




Przekorny losWhere stories live. Discover now