Rozdział 3

117 3 0
                                    

Następnego dnia poszłam do szkoły w złym humorze. Całkowicie wyłączyłam wczoraj telefon nie mając najmniejszej ochoty na rozmowy z Felixem. Nie chciałam przyzwyczajać się się do jego osoby. Uznałam za błąd to, że w ogóle nawiązałam z nim jakąkolwiek komunikację. Nie wiem co strzeliło mi do głowy. W tamtym momencie nie miało to już dla mnie znaczenia. 

Weszłam z uniesioną głową przez szkolny dziedziniec. Oczywiście napotkałam kpiące spojrzenie blondynki, która stała sobie nonszalancko ze swoją tak zwaną "świtą" obok wejścia do szkoły. Ja jednak nie byłam tym wzruszona i szłam hardo do przodu. Nie dane mi było wejść spokojnie do środka, kiedy Gloria znalazła się nagle naprzeciwko mnie lustrując z wyraźnym obrzydzeniem. 

-No proszę, kogo my tu mamy?- spojrzałam na nią prowokacyjnie.

- Gilbert nie marszcz się tak, bo i tak nie grzeszysz urodą- oznajmiłam. Chciałam ją ominąć, lecz zagrodziła mi drogę. 

- Słuchaj no baleronie, nie myśl sobie, że jesteś nie wiadomo kim, że możesz się tak do mnie odnosić bezkarnie. 

- Hah nie bądź śmieszna. Jesteś tylko zwykłą wymalowaną laleczką, która uważa się za jakąś cholerną boginię- odparłam znużona całą tą akcją. 

- Nie wiesz z kim zadzierasz grubasie- złapała mnie za kołnierz. Szybko złapałam jej nadgarstek i wykręciłam  rękę do tyłku uciskając jednocześnie kolanem jej plecy. Słyszałam jak reszta nabiera powietrze do płuc ze zdziwienia. 

- Właśnie, że ty nie wiesz moja droga. 

- Pożałujesz. Nie masz już życia w szkole- wysyczała. 

- A czy kiedykolwiek je miałam? Rusz tym czymś co u ciebie ma imitować mózg lachociągu- powiedziawszy to puściłam ją przez co wylądowała twarzą na ziemi. Spojrzałam na nią rozbawiona, po czym weszłam do szkoły poprawiając bluzę. Nie miałam zamiaru dać tak sobą pomiatać, nie tym razem. A zwłaszcza komuś tak pustemu jak Gloria. Po chwili podbiegła do mnie zdyszana Maya. 

- Nie uwierzysz! Będziemy mieć nowego ucznia w klasie- pisnęła podekscytowana, na co lekko się skrzywiłam. 

- No i? 

- No jak to: no i?! To cudownie wieści! W końcu jakaś nowa krew w tym miejscu- odparła puszczając mi oczko. 

- Cieszę się niezmiernie- stanęłam przed swoją szafką. 

- Taa, bardzo to po tobie widać- skrzyżowała ręce na co ja przewróciłam jedynie oczyma. 

- Przestań. Wiesz, że dla mnie to i tak nic nie zmienia- wyjęłam potrzebną książkę do matematyki. 

- Niunia, nie wszyscy są tacy... okrutni- spojrzała na mnie wymownie. 

- Mów co chcesz- odparłam.- No dobra, kiedy ma się zjawić ta "nowa krew"?-zrobiłam cudzysłów w powietrzu. 

- Z tego co usłyszałam za kilka tygodni- odpowiedziała. 

- Na pewno się zaprzyjaźnimy- powiedziałam sarkastycznie. Zaczęłam iść w stronę sali, a Maya obok mnie. 

- Nie bądź taka Iri.

- Czyli jaka?-spojrzałam na nią z ukosa.

- Taka, zimna- stwierdziła. 

- Życie kochana.

- Nie byłaś taka-odparła ostrożnie. Westchnęłam zrezygnowana. Doprawdy miałam dość tego tematu. 

- Nie byłam, ale teraz jestem i to się nie zmieni.

- Wielka szkoda- spuściła wzrok i bez słowa weszła do klasy. Szkoda, fakt. 

&&&& 

Wracając ze szkoły postanowiłam w końcu włączyć ten nieszczęsny telefon i tak też zrobiłam. Gdy zobaczyłam ile dostałam wiadomości od Felixa byłam w ciężkim szoku. Czy ten koleś nie miał swojego życia? 

Felix: Nie! Nie o to mi chodziło. jesteś... piękna o_O

Felix: Miriam?

Felix: Wracaj!

Felix: Na pewni nie dam Ci teraz spokoju! Napiszę jutro..

 Felix: Witaj z powrotem piękna istoto ;D 

Felix: Nadal się do mnie nie odezwiesz? :C 

Felix: Heeelllllloooooołłł

Felix: Ja i tak nie odpuszczę! 

Czytając te wiadomości nie wierzyłam w to co widzę. On na poważnie miał coś nie tak z głową myśląc, że ja jestem w jakimś stopniu ładna. Albo z oczami. 

Ja: Proponuję znaleźć sobie dobrego okulistę ;)

Felix: Miriam! W końcu jesteś! O_O

Ja: Sama w to nie wierzę, że jeszcze nadal z Tb piszę :P

Felix: Milutka jak zawsze ;D To przez mój urok osobisty ;* 

Ja: Hah a to dobry dowcip. Raczej dlatego, że nadal i tak będziesz mnie stalkował wiadomościami ;) 

Felix: Skąd znasz moje plany? o_O

Ja: No nwm, może dla tego, że od tej przypadkowej wiadomości od Cb nie dajesz mi spokoju? ;) 

Felix: Fakt xD Masz mnie :x 

Ja: Nie da się ukryć 

Felix: Masz moje uznanie pani detektyw ;P

Ja: Nie jest mi ono do niczego potrzebne ;) 

Felix: Ale ja już tak ;* 

Ja: Chyba znowu jesteś pijany, albo naćpany 

Felix:  Przestań już być taka chłodna, bo zaraz tu się w sopel zamienię ;P I NIE JESTEM PIJANY! 

Ja: Life is brutal. I tak! Jesteś! Piszesz takie bzdury, że nie mam wątpliwości xD

Felix: Brutalna w tym momencie jesteś Ty! :C To nie są żadne bzdury, tylko szczera prawda ;_;

Ja: Jeżeli jestem taka nie dobra dla Cb to co tu jeszcze robisz? ;P

Felix: Nie myśl sobie, że Twoje niemiłe odzywki mnie do Cb zniechęcą moja droga ;D Wręcz przeciwnie.

Ja: Zastanawiam się, co jest z Tb nie tak... 

Felix: Może problem nie tkwi we mnie tylko w Tb :P 

Ja: Co masz na myśli? 

Felix: Nie dajesz w żaden sposób możliwości bliższego poznania Cię. 

Ja: Bo może ja tego nie chcę?

Felix: Posłuchaj kaczorku, mając takie nastawienie jak teraz nie masz pojęcia ile tracisz. Wiem, że w taki sposób chcesz uniknąć ponownego cierpienia przez kogoś ale to też Cię ogranicza. Widzisz ludzi tylko przez jeden pryzmat. Ten niewłaściwy. A prawda jest taka, że nie wszyscy są tacy jakich Ty ich postrzegasz. Musisz się nieco otworzyć

Ja: Ehh.. może masz trochę racji. Ale boję się...

Felix: Czego się boisz kaczorku?

Ja: Że znowu się zawiodę..

Felix: Przy mnie nie masz się czego obawiać :) obiecuję Ci, że Cię nie zawiodę. 

Ja: Chyba oszalałam 

Felix:  Oj wiem, na moim punkcie ;) ;*

Ja: Chciałbyś ;P 

Przekorny losUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum