Szpital nie był położony daleko, dzięki czemu dostał się tam w zaledwie kilka minut. Gorzej było z ominięciem tłumów, jednak pomogli mu w tym pracownicy, aż wreszcie znalazł się na odpowiednim korytarzu, gdzie na białym krzesełku siedział jedynie wyraźnie znudzony fioletowowłosy mężczyzna.

Shinso na widok spiętego Izuku, który szybkim krokiem szedł przed siebie, prosto do sali Todorokiego, wstał pospiesznie i zablokował mu drogę.

- Czekaj, nie można tam teraz wchodzić. Todoroki niedawno się obudził i trwa przesłuchanie - powiedział nieco zmieszany, widząc jak bardzo zdeterminowany jest zielonowłosy.

- To ja mam go przesłuchać - skłamał podirytowany Midoriya, wymijając zdziwionego Hitoshiego, który nie zdążył zatrzymać go przed otworzeniem drzwi.

- Midoriya, nie możesz... - Shinso chwycił go mocno za ramię, jednak zamilkł, dostrzegając, tak jak i Izuku, że w środku nie ma zupełnie nikogo, poza leżącym w swoim łóżku Shoto.

Jego oczy były zamknięte, a twarz spokojna. Jedyne podejrzenia budziło otworzone na oścież okno.

- Kto tu wchodził? - warknął zielonowłosy do zdezorientowanego mężczyzny, który puścił jego ramię i niepewnie wszedł również do środka.

- Jestem pewny, że wchodził tu jakiś policjant. Powiedział nawet, że wysłał go Satoshi... - wyszeptał Shinso, ogarniając salę zdziwionym wzrokiem, kiedy Izuku podszedł natychmiast do Todorokiego i zaczął lekko potrząsać jego ramieniem.

- Shoto? - zapytał ze zmartwieniem, jednak mężczyzna nie zareagował w żaden sposób.

Midoriya szybko przeniósł wzrok na jego kroplówkę, którą bez zastanowienia odłączył.

- Szybko, zawołaj lekarzy, ktoś mógł chcieć go zabić! - krzyknął w stronę zaniepokojonego Shinso, który natychmiast wybiegł z sali.

- Błagam cię, Shoto... - szepnął, przenosząc znowu spojrzenie na mężczyznę, który wyglądał, jakby spokojnie zasnął. Zielonowłosy pochylił się nad nim ostrożnie, dostrzegając, że jego klatka piersiowa powoli się unosi i opada, na co nieznacznie się uśmiechnął - Obudź się - westchnął z bólem, dotykając zmarzniętą dłonią jego ciepłego polika.

Niestety nie mógł zostać tak na długo, ponieważ po chwili usłyszał już dobiegające z korytarza kroki. Odsunął się w ostatniej chwili, gdy do sali wpadło kilku zaskoczonych lekarzy.

- Proszę wyjść - usłyszał te nieprzyjemne słowa i niechętnie wykonał to polecenie.

Kiedy znalazł się na korytarzu, a drzwi za nim się zatrzasnęły, skierował wzrok na Shinso, siedzącego obok z twarzą ukrytą w dłoniach.

- Nie mogę w to uwierzyć... - szepnął, a Deku z cichym westchnieniem zajął miejsce obok niego - Byłem pewny, że to zwykły policjant... Skąd mogłem wiedzieć, że...

- Już dobrze... - przerwał mu Izuku z niewyraźnym uśmiechem - Masz rację, nie mogłeś tego przewidzieć, to nie twoja wina. Najważniejsze, że zdążyliśmy przed najgorszym. Musimy teraz czekać na to, co stwierdzą lekarze - powiedział równie cicho i spuścił przybity wzrok na ciemne kafelki, którymi była wyłożona podłoga. Bał się okropnie, ale nie obwiniał Shinso, tylko siebie.

- Przepraszam... Mogłem poprosić go chociaż o dokumenty - powiedział z zawiedzeniem Hitoshi, ale Izuku już mu nie odpowiedział.

Liczył tylko na to, że naprawdę zdążyli i Todorokiemu nie stało się nic poważnego...

*

Minęło pół godziny, podczas której dwójka bohaterów zawiadomiła o wszystkim Satoshiego i czekała z niecierpliwością na jakiekolwiek wiadomości, patrząc z nadzieją na wychodzące i wchodzące do sali pielęgniarki, które udawały, że ich nie widzą.

'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz