- Do każdego, kto to odbierze, Wolfpack Nation upadło, powtarzam Wolfpack Nation upadło. Przywódczyni Lupe nie żyje, a ocaleli z rzezi wydostali się poza granicę kraju. Głównie starcy i dzieci, niedobitki wojowników nadal stawiają opór... Lupe...Deadeye... Rodzina królewska jest zagrożona. Tails, bez odbioru... Do każdego, kto odbierze...
Sally po raz kolejny wsłuchiwała się w komunikat, jaki przewijał się w „sali taktycznej" w bazie zamaskowanego. Informacja płynęła nieprzerwanym strumieniem z niewielkiego radia. Stało ono, przed wielką mapą, na której obszar dawnego Wolfpack został okraszony czerwoną przerywaną linią na swoich granicach, sam Whisper co chwila wychodził z pomieszczenia, aby pomóc w zarządzaniu rannymi w czasie obrony oraz ewentualnie dokładając dodatkowych obowiązków swoich podwładnych. Patrzyła na okreskowaną w konturze plamę. "To jakiś żart... " Pomyślała. Ilu Wolfpack mogło mieć mieszkańców? Nie miała bladego pojęcia, wiedziała za to, jakie osoby tam żyły. Lupe, Lyco, Leeta... Tyle nakładających się imion, ona nie pamięta ich tak wiele, a może im dać teraz tylko to: miejsce w swojej pamięci, lecz czym było to wobec problemu, jakim sytuacja mieszkańców tamtego rejonu się stała? Niczym, są tylko liczbami w tabeli strata/ zysk, a ich ziemia to tylko plama otoczona czerwonym obwodem. Whisper wrócił, usiadł na krześle i westchnął cicho...
- Niedobrze... Nie mam możliwości wysłania stosownego wsparcia uchodźcom, muszę najpierw zakończyć porządkowanie tutaj, a i należałoby wyzwolić jak najwięcej terenów, które są na wyciągnięcie ręki.
- Racja... W końcu Eggman musiał przyciągnąć wiele sił i z przygranicznych placówek... Również i tam wycofa swoje armie i umocni swoje pozycje. - Mimo tego, że ciałem i głosem księżniczka była obecna to oczy, które uporczywie wpatrywały się w plamę, jaką stanowiło Wolfpack.
- Wasza wysokość, pozwolę sobie powtórzyć. Nie jestem zdolny przysłać wsparcia, a i pewnie wy odebraliście taką wiadomość. - Zamaskowany spróbował przywołać ją do rzeczywistości - Muszę zarządzić wymarsz, wykorzystać to, że armia imperium jest w odwrocie. - Przejechał wskaźnikiem po mapie. - To będzie swoista pogoń za wykrwawiającą się zwierzyną...
- Wychodzi na to, że Deadeye jednak pracuje dla Eggmana...
- Tylko jaki on ma w tym cel?
- To chyba ty powinieneś mi odpowiedzieć na to pytanie... - Sally uniosła brew w niedowierzaniu.
- Nijak to się trzyma całości... Po co z Wolfpack przeskakiwać na Acorn? Chyba... Że...- Zaczął palcami stukać powierzchnię maski w okolicach brody. - Zaczął od działań dywersyjnych na dużo większą skalę, niż pierwotnie zakładałem .
- Uważasz, że rzeź w Wolfpack to była dywersja? - W głosie wiewiórki dało się słyszeć gorzką kpinę.
- Znam go za dobrze, współpraca z doktorem Ivo nie wchodzi w grę. - Whisper wstał - Prędzej sam by się wydał w ręce sprawiedliwości, aniżeli zgodziłby się na koneksje z Overlanderem. - Podszedł do mapy przedstawiającej całą planetę...- Doktora dzieli od nas tylko ta cieśnina - Wskaźnik poleciał na niewielki obszar pomalowany na niebiesko. - Na Oil Ocean złamał zęby, jednak teraz będzie mógł przerzucać tu swoje siły w nieskończoność...
- Albo uderzy prosto na Knothole... Tam nie czeka go zbyt duży opór...
- Potrzebujemy więc czasu na jego umocnienie...
- „My"? - Po słowach wiewiórki nastała chwila ciszy.
- Chyba wystarczy oczekiwań... Powiem wprost, chciałbym wrócić do służby Mobiusowi i wyjść ze stanu spoczynku. Tak... O to proszę, w zamian za to co może dać Oil Ocean.
CZYTASZ
Szepcząc w chaosie
FanfictionGdy ogarnięta ogniem wojny planeta Mobius traci swojego największego herosa sprawy przybierają jeszcze gorszy obrót. Imperium Eggmana zgarnia nowe tereny, siejąc zamęt i zniszczenie, a siły walczącej o wolność księżniczki Sally coraz bardziej słabną...