11

1.5K 84 18
                                    

1/3

Pov. Rayla
-Raylaaaaaaa!-krzyknął ktoś z dołu, ehh.

Trudno mi powiedzieć, czy bardziej cieszę się z powodu, że nastał kolejny dzień czy się smucę. Nie jestem zła na Czkawkę, bo wiem, że po czasie spędzonym z Amają wróci do nas z nowymi niesamowitymi pomysłami. Zawsze tak jest, ta dziewczyna jest dla niego jak lekarstwo na wszelkie smutki.

-Raylaaaaaaa!-nakryłam sobie głowę poduszką, niech męczą kogoś innego.

Usłyszałam jak Szpicruta podnosi się z swojego miejsca i mruczy coś pod nosem, po czym z powrotem kładzie się spać. jak tu jej nie zazdrościć.

-Raylaaaaaa!

-CZEGO?!-wrzasnęłam zeskakując ze schodów.

Miałam gdzieś, że jestem w piżamie, że się nie uczesałam, i że prawdopodobnie wyglądam jak siedem nieszczęść, ale do jasnej ciasnej ja chce spać. Chyba coś mi się od życia należy, za to użeranie się z nimi. Gdyby wzrok mógł zabijać, to wszyscy by padli trupem.

-Ubieraj się, i pokarzesz nam wioskę-powiedział Mieczyk.

-No chyba poupadaliście na głowy.

-Nie.

-Słuchajcie, mnie teraz wszyscy, jest dopiero-wyjrzałam przez okno.-14?!

-No własnie i jakie dopiero-parsknął Sączysmark.

Wtem rozległ się stukot na schodach, a następnie w naszym polu widzenia pokazał się Runnan ubrany tylko w spodnie i przecierający oczy.

-Mogę wiedzieć, dlaczego drzecie się na całą chatę? Dajcie mi chociaż jeden sensowny powód.

-Eee...Chcemy iść zobaczyć miasto?-Mieczyk nagle stracił cały zapał.

-Okej-westchnął.-Słucham dalej.

-Cześć, ciacho. Szpadka lubi ciacha-dziewczyna dotknęła bicepsa mojego brata, na co ten odruchowo złapał ją za obie ręce i przerzucił sobie przez bark.-Oj bolało.

-Co ty sobie wyobrażasz, elfie?!-stary Czkawki i ten cały Pyskacz są chyba najbardziej wpieniający z nich wszystkich.

-Nikt mnie nie dotyka-Runnan powoli cedził każde słowo.-A teraz won z chaty, albo wszyscy idziecie spać.

To powiedziawszy wrócił do swojego pokoju na piętrze.

-Dajcie mi minutę i jestem-wbiegłam na górę i w tępie błyskawicy przebrałam się i uczesałam.

-Rayla-mruknął brat na granicy snu.

-Co?-spytałam zakładając buty.

-Pilnuj ich, żeby niczego nie zniszczyli.

-Okej-chwyciłam swoje sztylety i zamocowałam z tył na pasie, a następnie zeskoczyłam z schodów.-Mogę zjeść śniadanie?

-NIE!-krzyknęli wszyscy.

-CICHO!!!

-Jezu, okej-szepnęłam i wyjęłam z szafki pajdę chleba.-Chodźcie.

Jak Wytresować Smoka~Smoczy KsiążęWhere stories live. Discover now