1. Dotyk.

3.4K 170 99
                                    

··················································································································

***

            Promyki wczesnego słońca wniknęły w głąb mieszkania, rozświetlając je na jasno pomarańczowy kolor. W krótkim czasie jasność dotarła do twarzy osobnika o jasnych włosach i mlecznym odcieniu skóry, który z wolna uniósł powieki, ukazując światu popielate oczy. Materac ugiął się pod wpływem nacisku, jaki wywołał mężczyzna, gdy uniósł swe ciało na przedramionach i sennym wciąż spojrzeniem, omiótł pomieszczenie. Ciemny parkiet ukrył się pod materiałem różnorakich ubrań, noszonych poprzedniego dnia, za to jedna z szarych zasłon, niemal całkowicie została zerwana. Ciche westchnięcie wydobyło się z malinowych ust niezadowolonego chłopaka, który po małej walce z bielizną, ruszył w stronę drzwi.

Aromat świeżo zaparzonej kawy rozprzestrzenił się pośród spokojnych dźwięków  pianina oraz gitary. Dwudziestolatek oparty o kuchenny blat uparcie ignorował obecność nieznanego mężczyzny, odsypiającego skutki ostatniej nocy w jego sypialni. Zatopił blade wargi w smolistym napoju, martwe spojrzenie tęczówek utkwił w bieli kafelek, równocześnie wsłuchując się w śpiewaną melodię. Spokój jasnowłosego nie trwał długo. Szmer dobiegł do jego uszu, przez co kilka chwil później zza drewnianych drzwi wyłonił się rozpromieniony trzydziestolatek. Na lekko opalonej twarzy spoczywało kilka znamion, delikatnie kręcone włosy dodawały mu młodzieńczego wyglądu.

— Cześć — ciepły głos nieznajomego przebił się przez głos artysty. 

— Dzień dobry — mruknął cicho, a szare oczy Malfoy'a przysłoniły powieki.

Błagał w myślach, aby podobnie, jak większość przewijających się przez jego mieszkanie mężczyzn, ciemnowłosy posprzątał swoje zabawki i odszedł bez sprawiania kłopotów. Kolejny problemowy klient był w tamtym momencie ponad siły Dracon'a.

***

          Nagła zmiana klimatu nie wpłynęła za dobrze na samopoczucie Potter'a. Wielogodzinna podróż samolotem, którą zresztą sam zaproponował, wymęczyła chłopaka, dlatego od razu po zameldowaniu się w hotelu, ciemnowłosy udał się pod prysznic, aby zakończyć swój dzień snem. Kilkanaście godzin później wstał z totalnie rozczochranymi włosami i choć nie chciał, musiał przyznać, że pierwszy raz od wielu miesięcy, wyspał się. Po śniadaniu niechętnie rozpakował swój bagaż, jednak pozostał w pomieszczeniu. Czas głównie spędzał na wgapianiu się w krajobraz za oknem. Cisza była jego towarzyszem, dopóki alarm nie przypomniał chłopakowi o lekach. Kilka tabletek spoczęło na dłoni ciemnowłosego, który połknął białe pigułki, popijając je dużą ilością wody. Nienawidził tej czynności, jednak nie chciał po raz kolejny martwić Hermiony. Wystarczająco dużo czasu poświęciła mu po nagłym odejściu Rona.

           Ciepło późnego popołudnia zachęciło go do wyjścia z ukrycia, więc przyodział niebieską koszulę, zabrał dokumenty i opuścił swoją kryjówkę. W duchu błagał, aby nie zgubił się po drodze. Wizja długiego powrotu nie była mu na rękę, nie potrzebował dodatkowych kłopotów. Zamyślony mijał kolejne budynki, gdy poczuł ból w okolicach ramienia. Momentalnie odwrócił się, a sylwetka chudego, wysokiego chłopaka wydała mu się znajoma. Platynowe, rozrzucone na wszystkie strony włosy i przerażająco blada cera odbijały od siebie światło, jednak spojrzenie kryształowych oczu zwróciło najwięcej uwagi bruneta. Szarość tęczówek kryła za sobą ocean smutku wymieszanego z ogromem zmęczenia.

— Przepraszam.

Cichy głos dotarł do uszu Potter'a, który momentalnie zrozumiał z kim ma do czynienia. Jego serce niebezpiecznie przyspieszyło, sam nie wiedział z jakiego powodu, ale Wybraniec musiał sprawdzić swoje przypuszczenia. Gryfońska natura, pomimo wielu wydarzeń ciągle odzywała się w zielonookim.

I. Chłopiec na pocieszenie  | Draco Malfoy/Harry PotterWhere stories live. Discover now