Kotek |YOONSEOK|

1.5K 98 15
                                    

Love, Fluff, hybryda 

...

Życie pod jednym dachem z kotem bywa nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza, gdy kot mówi.

A co jeśli w dodatku jest wredny? I kiedy matka dzwoni co tydzień z pretensjami, on jeszcze dogaduje podsłuchując rozmowę? I tak, ciągle mówimy o kocie. Kupujesz sobie zwierzątko, a dostajesz żmijowatą żonę w ciele chłopca z kocimi uszami i ogonem, którego lubi używać jako broni łaskotkowej zagłady. Hobi miał prawo mieć gorszy dzień. Albo też taki dzień, w którym miał odegrać się za wszystkie złośliwości za jednym zamachem. Jak kąsać to boleśnie. A jego kotek był bardzo drażliwy.

- Yoongi, chodź tu pchełko! - zawołał gdzieś z głębi mieszkania, przerywając chłopcu wygrzewanie pleców na parapecie.

- Sam przyjdź niewolniku... - wymruczał.

- Ile razy mam ci mówić, że nie jestem twoim niewolnikiem?

- Do czasu, aż zrozumiesz, że to głupota i nim jesteś - nawet nie otworzył oczu. Promienie słońca tak przyjemnie smagały go po nagiej skórze pleców.

- Chcesz jechać po zabawki na które się umawialiśmy, czy nie?

Ucho wystające spomiędzy miętowych włosów poruszyło się wprawione w ruch zaciekawieniem. Poruszył zwinnie palcami łapiąc krawędzi parapetu i z gracją zsunął się, wbijając stopy w puchowy dywan, na którym tak uwielbiał ucinać sobie drzemki.

- To czemu nie mówisz od razu?

W połowie drogi Yoongi zaczął coś podejrzewać. Nerwowo ugiął nogi i docisnął kolana pod brodę, a jego nos niebezpiecznie drgał.

- Hobi, sklep nie w tym kierunku.

- Jedziemy objazdem.

Uspokoił się na kilka krótkich minut. Zgarbiony spoglądał za szybę i obserwował przesuwający się obraz, a jego ogon drgał to w jedną, to w drugą stronę. Coś przeczuwał.

Hoseok odchrząknął, chcąc ukryć cisnący się na usta uśmieszek. Już nie mógł się doczekać reakcji swojego diabelskiego pupila. Wyjechali z centrum i skręcili w wąską alejkę za dużym skrzyżowaniem. Już wiedział, bo w złości wbił paznokcie w okryte szarym, plecionym materiałem siedzenie.

- Oszukałeś mnie! - wysyczał i postawił ogon na sztorc.

- Tylko troszeczkę, jak chcesz to potem kupię ci kocimiętkę - uśmiechnął się Hobi.

- W dupę sobie wsadź kocimiętkę zdrajco! - syknął i osaczył go spojrzeniem pełnym nienawiści.

Wyjechali na podjazd kliniki weterynaryjnej prowadzonej przez młodego, rudowłosego pana doktora, o którego złośliwy Yoongi był przez długi czas bardzo zazdrosny, a nie mogli zrezygnować z jego usług, bo był jedynym lekarzem w tym mieście, który tolerował pacjenta o aparycji człowieka i pozostałej części kota.

Wyciągnięcie go z samochodu samo w sobie nie było takie trudne, bo co prawda zapierał się jak potrafił, ale jego niewielkie pokłady siły nie wystarczyły na umięśnionego Hoseoka. Próbował go drapać, ale zupełnie zapomniał, że jego przynoszące ból i pieczenie pazurki, zostały profesjonalnie spiłowane poprzedniego dnia. Przygotował się na każdą okoliczność, a pazury były pierwszym o czym pomyślał.

- A kto to do nas zawitał? - zaświergotał, oczywiście fałszywie, od progu Jimin. Pewnie od początku był częścią tego gównianego planu.

- Chcesz rzuć gumę palcami?! - warknął.

BTS| One shotyWhere stories live. Discover now