21. Modlitwa

1.5K 141 181
                                    

— Zack?

— Huh?

— To, co się stało dzisiaj rano...

— Zamknij się — uciszył ją.

— Co? — jej serce na chwilę przestało bić.

— Zamknij się — powtórzył.

Rachel stanęła, a chłopak szedł dalej, nie zważając na nią.

Co się stało Isaacowi? Dlaczego nie chciał z nią rozmawiać? Dlaczego nie był taki, jak jeszcze kilka godzin temu?

— Porozmawiaj ze mną! — podbiegła do starszego i złapała go za rękaw.

— Nie mamy o czym. Zostaw — burknął, próbując się wyrwać.

— Zack!

— MÓWIĘ CI KURWA, ŻEBYŚ MNIE ZOSTAWIŁA! — wrzasnął, mocno odpychając dziewczynę. Rachel upadła na ziemię, a Foster przyłożył do jej gardła kosę. Zszokowana, z trudem łapała powietrze — Nie dotykaj mnie nigdy więcej — syknął.

Po policzkach blondynki spłynął strumień łez. Nie wiedziała, dlaczego Zack się tak zachowywał. Przecież jeszcze tego dnia był miły i czuły, a teraz wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Był taki, jakiego go poznała - zimny i bezduszny, a życie innych kompletnie go nie obchodziło. Czemu znów się taki stał? Przecież to straszne!

A jak to wszystko wyglądało ze strony Isaaca?

~ Nie chcę o niej myśleć. Proszę, nie chcę o niej myśleć już więcej... ~ powtarzał sobie w głowie ~ Nie mogę się przywiązywać. Ona jest moją ofiarą. Muszę przestać traktować ją jak kogoś więcej... Dlaczego tak bardzo mi na niej zależy, do jasnej cholery?!

Zack był w zupełnej rozsypce. Nie potrafił zaakceptować tego, że Rachel powinna zostać zabita. Pogubił się w tym całkowicie.

Próbował jak mógł, by ją odtrącić. By chociaż ona go znienawidziła. Może wtedy byłoby mu łatwiej? Kto wie...

— Dlaczego taki jesteś?! Dlaczego tak mnie traktujesz?! — krzyczała przez łzy.

— Łączy nas tylko obietnica. Nie rozumiem, czemu tak się przywiązujesz — odparł już odrobinę spokojniej, niż wcześniej. Mówiąc to, czuł w sercu tak wielki ból, że miał ochotę popełnić samobójstwo.

— Czemu się... Czy to nie oczywiste? — swoje zaszklone oczy skierowała na podłoże, gdy tylko chłopak odsunął od niej broń.

Brunet przygryzł dolną wargę, a dłoń zacisnął mocniej na kosie.

Oczywiste... Ale co takiego? To nie miało sensu. Oni się po prostu... Przyzwyczaili do siebie. I tyle. Tak. Tak właśnie musiało być. Innej opcji nie ma.

— Wstajesz gówniaro, czy mam cię tak zostawić? — westchnął.

Ray bez słowa podniosła się i wyprzedziła chłopaka. Idąc, nie chciała już nawet na niego patrzeć. Sam jego widok i świadomość tego, jaki się nagle stał, za bardzo ją bolały.

Chłopak wziął głęboki oddech, by chociaż trochę opanować emocje. Marzył, by teraz do niej podejść, złapać za rękę, wyjaśnić co czuje... Ale tak naprawdę, sam nie wiedział, jakie uczucia nim kierują. Nie rozumiał, jakim cudem ta trzynastolatka zdołała całkowicie obezwładnić jego umysł, spowodować, by myślał tylko o niej.

Jak się uwolnić? Jak zapomnieć? Kompletnie nie widział rozwiązania. To była jego wina. To on się do niej zbliżył, a teraz cierpi przez własną głupotę. Mógł jej nie przytulać, nie bronić przed Kishiramą, w końcu co ona go niby wtedy obchodziła? ...Nie... Już wtedy coś czuł, ale nie wiedział, że to coś będzie się w stanie tak bardzo nasilić... Ale to obietnica była ważniejsza od jego chorych upodobań. On nienawidzi kłamstw, więc jak sam mógłby stać się kłamcą?

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕] *𝚉𝙰𝙺𝙾Ń𝙲𝚉𝙾𝙽𝙴*Where stories live. Discover now