2. Plan Rachel

3K 180 341
                                    

– A więc trzeba będzie zabić kogoś, z nadzieją na to, że będzie miał coś przy sobie – wzruszył ramionami.

– Nie. Jeżeli chcemy stąd uciec, nie możemy zostawiać żadnych śladów. Musimy... Zack, musisz przestać zabijać.

– HEE?! – wrzasnął tak, że echo rozniosło się po całym lesie – Kim ty niby jesteś, żeby mi rozkazywać, co?!

– Przykro mi, ale to najlepszy sposób – westchnęła, spuszczając wzrok na swoje nagie stopy.

Nie chciała go do niczego zmuszać. Pragnęła jedynie uciec stąd, by mogła wreszcie zostać zabita. Odkąd się poznali... Odkąd się sobie przedstawili i zawarli obietnicę, nie pragnęła niczego więcej, niż śmierci. Była grzesznicą, której nikt ani nic nie mogłoby wybawić od popełnionych win. 

~ Egoistka, myśląca jedynie o sobie, wiedźma ~ wspominała słowa Graya.

Miał wtedy rację. Czuła się zupełnie bezwartościowa, choć przy Zacku... Przy Zacku umiała o tym na moment zapomnieć i po prostu cieszyć się chwilą. On był inny, niż ci wszyscy ludzie. Zawsze szczery, można było mu zaufać... Jak prawdziwy anioł. Jednak nadal potrafił czuć ból, cierpienie... Jedynie nie przyznawał się do tego. Nie chciał być uznany za kogoś miękkiego w środku. To on miał być tym odważnym, nieustraszonym... Ale był tylko człowiekiem. Nic nie mógł poradzić na to, że również czuł emocje. 

– Czy naprawdę myślisz, że będę w stanie się powstrzymać? – zacisnął mocno zęby, tępo wpatrując się w nocne niebo.

– Wiem, że nie mogę ci tego zakazać, ale... Wolałabym, byś nie został złapany – westchnęła – Mogę cię jedynie poprosić o to, choć nic nie musisz mi obiecywać. Po prostu tak będzie łatwiej.

– Łatwiej? Niby dla kogo? Czy ty wiesz, z kim rozmawiasz? Jestem seryjnym mordercą! – uderzył się pięścią w klatkę piersiową – Czerpię przyjemność z zabijania!

– Powiedziałam już, że niczego nie mogę ci zakazać, mogę jedynie ci w ten sposób pomóc! – powiedziała głośniej, ale nadal spokojnie i zupełnie bez emocji.

Jeszcze niecałą godzinę temu, uczucia miotały nią na wszystkie strony, a teraz znów czuła się taka pusta w środku. Co sprawia, że jej ludzkość tak często zanika? Czy nie zasługuje na to, by doznać człowieczeństwa tak samo, jak inni? Czy naprawdę nie jest tego godna?

– Ehh... Niech ci już będzie – westchnął mężczyzna, ku jej zdziwieniu – Ale nic nie obiecuję! – dodał po chwili.

Już wiedziała, że zrobił to dla niej. Dlatego, że go o to prosiła. Zapewne, gdyby ktoś inny go o to błagał, to zignorowałby go, bądź w najgorszym wypadku, odebrał mu życie. Tymczasem jednak, była tu cała i zdrowa. O ironio, że chciała, aby było dokładnie odwrotnie.

– Dziękuję – szepnęła, opuszczając głowę i delikatnie się uśmiechając.

– Mam nadzieję, że masz jakiś plan.

– Postaram się coś wymyślić – odparła bez wahania.

*time skip*

– Zack. Zack – obudziła go delikatnym potrząśnięciem za ramię.

– He? – otworzył szeroko swoje zaspane, dwukolorowe oczy – Czego? – mruknął leniwie.

– Jest już ranek – oznajmiła, jakby wcale nie było widać słońca nad nimi.

Po raz kolejny dało się słyszeć burczenie. Tym razem jednak, było ono znacznie głośniejsze i wydobywało się z obu brzuchów.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕] *𝚉𝙰𝙺𝙾Ń𝙲𝚉𝙾𝙽𝙴*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz