10.

544 44 1
                                    

Louis jeszcze kilkanaście minut zachwycał się gazetą, po czym stwierdził, że musi jechać do specjalisty, żeby się upewnić, że to oryginał. Kimkolwiek ten specjalista był. Harry naprawdę nie wnikał.

W końcu włączyli jakiś horror w telewizji i rozsiedli się z pizzą i herbatą, bo żaden z nich nie miał ochoty na alkohol. Film jednak nie był w centrum ich zainteresowania przez długi czas, bo w pewnym momencie zeszli rozmową na temat ślubu.

- Już nie mogę się doczekać, żeby powiedzieć jej "a nie mówiłem" - stwierdził Harry, nawiązując do jego przekonywania dziewczyny do ślubu.

- Nie mam pojęcia, dlaczego tyle zwlekała.

- Jak to się w ogóle stało, że są razem? - zapytał brunet, podciągając nogi na kanapę.

- W sumie to spiknęli się krótko po skończeniu studiów. Dwa czy trzy miesiące później wyjechała na tydzień do Manchesteru, a jak wróciła to przywiozła go ze sobą. Nie mogłem się do niego przekonać, ale chyba to było tylko zależne od tego, że ona była moją młodszą siostrą i żaden facet nie był zbyt dobry. Ale potem poszliśmy na mecz i okazało się, że nie jest zły. Wpasował się w rodzinę prawie tak naturalnie jak ty.

Harry uśmiechnął się i cieszył się, że w pokoju było na tyle ciemno, że Louis nie mógł zauważyć jak różowe stały się jego policzki. To był powód, dla którego tak bardzo bał się nocować u Louisa. Leciał na niego i nie dało się tego ukryć, a spędzając z nim tyle czasu sam na sam tylko docierało do niego, że uczucia nie osłabły, nawet mimo tylu lat. Żałował, że nie jest otwarty na tyle, żeby coś mu zasugerować.

- A teraz jesteśmy tuż przed jej ślubem.

- Już widzę komentarze jutro, że moja młodsza siostra wychodzi za mąż, a ja nadal nie - przewrócił oczami i przechylił kubek, wypijając resztę herbaty.

- Wiesz, wbrew wszystkiemu to jest dość ciekawe.

- Co?

- No to, że nikogo nie masz. Nie jesteś najgorszą partią.

- Powiedział Harry Styles.

- Nie jestem pewien czy miał to być komplement, dlatego zostawię to bez komentarza. Ale serio. Jesteś całkiem przystojny, inteligentny i zdarza ci się być zabawnym, więc naprawdę nie rozumiem dlaczego nikogo nie masz.

- Chyba po prostu nie spotkałem jeszcze nikogo odpowiedniego.

- Wiesz, że książę na białym koniu nie istnieje, prawda? - zapytał, co było absurdalne, bo to on był większym romantykiem, czekającym na partnera idealnego.

- Ale jakiś książę z koniem napewno się znajdzie.

- Boże, jesteś straszny! - uderzył go w ramię na ten wyraźny podtekst.

- Chyba wolałem jak mnie komplementowałeś.

- Zmieniłem zdanie - uśmiechnął się i spuścił wzrok na swoje stopy. - I żartowałem z tym że jesteś zabawny, twoje poczucie humoru ssie.

- Oh, bo się zarumienię - zaczął wahlować ręką przy twarzy w aktorskim geście, na co Harry przewrócił oczami. - I wybacz, ale moje poczucie humoru i tak bije twoje na głowę.

- Nie wydaje mi się.

I przez kolejne pół godziny nawzajem opowiadali sobie najgłupsze dowcipy, jakie obaj znali. To było dla nich tak naturalne, jakby spędzali w ten sposób wszystkie wieczory. I Harry szczerze mówiąc chciał tego.

Gdy brzuchy bolały ich od śmiechu i wyczerpały się zapasy dowcipów, położyli się na kanapie, opierając nogi na stoliku. Horror, który włączyli już dawno się skończył i teraz na ekranie był stary serial.

baby we could be enough | l.s.Where stories live. Discover now