Akademia, która wychowała bohaterów...

17 1 2
                                    

-Czakra jest formą energii wszystkich osób żyjących, która produkuje się naturalnie. Przepływa wokół całego ciała, w sieci zwanej układem krążenia czakry...-  Słowa nauczycielki dawały się we znaki całemu młodemu pokoleniu shinobi, który znajdował się w jednej z sal akademi. Większość dzieciaków ułożyła swoje głowy na ławkach gdzie w tych miejscach powinny być zeszyty, nieliczni notowali słowa, które rozbrzmiewały w sali z lekkim echem. Głos senseia był zmęczony i ponury tak jakby prowadził te lekcje pod przymusem. Reszta dzieciaków jak gdyby nigdy nic ucięła sobie krótką drzemkę, która nie trwała zbyt długo. Dostający się do uszu dźwięk skończonej pracy z kredą na tablicy rozbudził wszystkie osoby a sekundę potem każda z nich znajdujących się w pomieszczeniu przybrała wyprostowana pozę, no z jednym wyjątkiem. Ashura, który od miesiąca dawał się we znaki     Wasabi-sensei  spał sobie jak gdyby nigdy nic cicho pochrapując pod nosem, a lekko rozmierzwione czarne jak smoła włosy chłopca przysłoniły mu większą połowę twarzy ukrytą pod rękami. Jego oceny nie były słabe a wręcz przeciwnie był jedną z najlepszych osób w klasie jak zresztą na każdego Uchihę przystało, niestety był strasznie leniwy, a swoje zmęczenie zawdzięczał graniem w gry do późnych nocnych godzin. Kobieta lekko zirytowana naganną postawą ucznia, podniosła ze swojego biurka jednego z shurikenów, który następnie chciała wyrzucić w stronę błękitnookiego lecz z momentem  zamachu w całym budynku rozbrzmiał donośny dźwięk dzwonka sygnalizujący porę na przerwę, który od razu pobudził leniwego chłopaka do życia.

Obok kruczowłosego od razu pojawiły się tłumy znajomych jak i przyjaciół, młodszy nie narzekał na brak popularności, znał wszystkich lepiej lub gorzej zawdzięczając to swoim starszym którzy przez wiele lat zdobyli miliony znajomych. Otarł kilka łez, ktore zebrały się przez jeden z głupich żartów opowiedzianych przez jego przyjaciela Indre, a  błękitne oczy Ashury na ułamek sekundy powędrowały do przyciągającej wzrok dziewczyny o szarawych włosach które kurczowo przypominały te należące do Szóstego.
Czuł na sobie wiele par oczu gdy nagle wstał i bez słowa oddalił się w swoim zamierzonym kierunku, który miał postać dziewczyny o ciemno czekoladowych oczach rzucających dziwną ponurą aurę.

-Siemka!- Usiadł na krańcu ławki oddalonej metr od osoby do której skierował swoje słowa. Głowa dziewczyny utkwiona była w zeszycie, z którego zapewne aktualnie korzystała kompletnie olewajac słowa lekko pobudzonego chłopaka. Ten jednak postanowił dalej iść w to tango i znów zaczął rozmowę. -Nazywam się Ashura, znam wszystkich z klasy oprócz ciebie...- Przerwał chwilowo doszukując się jakichkolwiek emocji na twarzy jadnowłosej. -Nie jesteś stąd prawda?- Znów spotkał się z milczeniem, które z każdą minutą irytowało go coraz bardziej. -Wiesz... jestem synem Hokage, a w przyszłości chce zostać wspaniałym shinobi takim na wzór moich dziadków.- Wypiął swoją pierś z dumą ukazując szereg białych zadbanych zębów. Nareszcie, po tak długim oczekiwaniu wzrok który mógł przyprawić chłopaka o dreszcze, przez to że został całkowicie pozbawiony uczuć, spoczął na jego pełnym emocji  i dobrych intencji. Jedyną osobą, która przyprawia ciemnowłlsego o podobne uczucie był dziadek Sasuke, który zawsze znajdując się nieopodal obarczał go takim właśnie wzrokiem mówiącym by się odczepił, mimo tego chłopiec nigdy nie słuchał i przeszkadzał mu w każdy możliwy sposób. Rzeczą, która go dziwiła był fakt ze jego staruszek dalej nie został za to zabity....

-Nazywam się Akame- Jej obojętny ton spowił całe pomieszczenie, w którym oprócz tej dwójki znajdowało się jeszcze kilka innych osób. -I... nie obchodzi mnie to- Wzruszyła ramionami a swym chłodnym wzrokiem ostatni raz spojrzała na zszokowanego chłopaka, który miał minę jakby właśnie dostał kosza, a no tak... przecież dostał.

-Wiesz do kogo to mówisz?!- Znów spróbował swoich sił tym razem na darmo bo dziewczyna odwróciła się w przeciwną stronę pozostawiając go samemu sobie. Gdyby tą osobą była jakakolwiek inna osoba zapewne poddałby się już na samym początku, lecz w tej dziewczynie było coś innego, coś co w głębi jego duszy podpowiadało błekitnookiemu że na ten moment ta zimna bezuczuciowa osoba nosząca imię, Akame, które również mu się spodobało pod kontekstem kreatywnosci, w przyszłości będzie  miała bardzo duży wpływ na jego historię. -Kobiety... jak ja ich nie rozumiem.- Powiedział udając głos swego taka, który zazwyczaj po lekkiej kłótni ze swoją ukochaną odpowiadał na zakończenie właśnie te słowa, no czasem kończyło się to czymś więcej...a dokładniej jego słynną techniką której młodszy tak zawzięcie chciał się nauczyć.  Słysząc dzwonek udał się spowrotem na swoje miejsce w ciemnokasztanowatej ławce, która miała wiele wyrytych znaczków oraz napisów co świadczyło o tym ze ta sala mieściła wcześniej wiele pokoleń aktualnych bohaterów.

-Spadamy stąd?- Indra prawie że czytając w myślach swemu towarzyszowi zaproponował wręcz idealny plan, który postanowili obaj wdrożyć w życie a już po chwili uciekali sprintem przez okno w łazience od razu zachaczahac o budynek który nosił dość śmieszną nazwę jak na restaurację.

Wchodząc tam nie mieli jeszcze pojęcia ze miejsce, do którego się udali nie było normalną restauracją a taką, do której z dawnych opowiadań mamy często chodzili z tatą zanim mały Ashura pojawił się na świecie. Chyba ściemniali z tym bo wzrok wszystkich tam zebranych został umiejscowiony na nich jak na jakąś gwiazdę lub nową grę, w którą chłopak wraz z przyjacielem mogli grać do późna, a przynajmniej momentu w którym mama nie wracała z pracy o ile wogule wracala, bo gdy ta zmęczona i głodna zauważała takie zachowanie, bał się ze potraktuje go jedną ze swoich wspaniałych technik, które nigdy nie powinny być używane na mieszkańcach a tym bardziej dzieciach.

Indra kompletnie zawstydzony tym ze przerwał wszystkim romantyczny posiłek ukrył się za posturą czaenowłosego, który próbując dyskretnie się oddalić z miejsca wpadki połknął się o wystający róg dywanu a następnie przewrócił na przyjprzyjaciela wydając z siebie zduszony jęk bólu. Szybko ogarneli sprawę i znajdując się na powrót przed budynkiem udali się w stronę znanej im dobrze restauracji do której wraz ze swoimi rodzicami uczęszczali na ramen, gorzej ze staruszkiem błękitnookiego, który zbytnio nie przepadał za tego typu daniami, a swoje ciężko zarobione pieniądze wyrzucał na burgery o różnych ostrych smakach.

-Dwie porcję miso z dodatkiem ciasteczek! - Chlopak o długich brązowych włosach i jasnych bladych oczach krzyknął spoglądając na swojego przyjaciela, który bez większego namysłu potwierdził zamówienie, Hyuuga uśmiechnął się i czekając na posiłek zaczął temat całkowicie odbiegający od aktualnych myśli ktuczowłosego nie skupił się zbytnio na tej rozmowie więc jedyne co z tego zapamiętał to kilka słów lub częstych krzyków na widok tak smacznej porcji dania. Myślami błądził wokół swojej rodziny, która obiecała mu że dziś wieczorem urządzał sobie maraton filmowy do późna lecz gdzieś tam w głębi wiedział ze to tylko jego niedoczekanie ponieważ Boruto lada moment miał otrzymać następna długą i ciężką misję, przez którą znów nie bedzie go widział miesiącami.

Po przeciąganym posiłku jedyne co zdołał z siebie wydusić to słowa skierowane do towarzysza informujące go o tym, że już musi wracać. Na kiwnięcie głową momentalnie oprzytomniał i wybiegł z pomieszczenia zostawiając na ladzie pieniądze z niedużym napiwkiem oraz zdziwione spojrzenie bruneta który odprowadził go wzrokiem do ciężkich szklanych drzwi z jasną futryną.

Skacząc tak z dachu na następny czuł narastające szczęście że po ciężkim dniu w szkole, który właściwie przespał i w międzyczasie odpowiadał na pytania Wasabi-sensei która przez ten miesiąc zdołała sobie wyrobić o nim niezbyt ciekawe opinie. Mrok powoli ogarniał całą wioskę a na ulicach gdzie rano panował tłok teraz została tylko pusta przestrzeń. W końcu po tak mocno upragnionym dla niego czasie kilku minut drogi biegiem, przełknął ślinę i ostatni raz spojrzał na spowitą ciemnością ulice znajdującą się przed budynkiem w którym mieszkał. Otworzył drzwi na oścież i szczęśliwy wparował do domu w którym panowała... równie mroczna atmosfera. Zgaszone światła i lekko przysłonięte żaluzjami okna dokładały smętności w pomieszczeniu. Nawet kolory, które za dnia były mocno wyraziste teraz zlewały się w jedną całość. Zamknął za sobą drzwi i niechlujnie zdjął swoje dość zakurzone buty.

-Wróciłem...- Cichy szept rozbrzmiał w całym domu krótkim echem odbijającym się od szarawych zakątków ścian, niestety nikt nie odpowiedział, Ashura zacisnął ręce w piąstki powstrzymując nagłą fale złości która kłębiła się w jego postaci. Wszystko wskazywało na to że  kolejny "rodzinny" dzień spędzi z towarzystwem samotnosci...



______________________________________


Za wszystkie błędy najmocniej przepraszam!

Rozdział dla perfxhoran która tak bardzo czekałaa

| Another Reality |-Powrót ShinobiWhere stories live. Discover now