Sześć

679 61 4
                                    

Michael wylewał farbę dopóki puszka nie została pusta. Miał nadzieję, że policja albo helicopter zobaczą białą farbę w ciemnościach.

Samochód ciągle poruszał się płynnie, nie zatrzymują się nawet na minutę. Chłopak był bardzo zmęczony i mógłby zasnąc w mgnieniu oka gdyby nie był w sytuacji, w której walczy na śmierć i na życie.

Alana również była bardzo zmęczona, nie marzyła o niczym innym jak o przytuleniu się do swojej ciepłj kołdry i spokojnym śnie.

Ale nie mogła tego zrobić, bo musiała uratować życie Michaela.

-Lana..Mogę cię tak nazywać?- chłopak wyszeptał nerwowo.

Alana zachichotała- Pewnie, co tam?

To było trochę głupie z jej strony, że zapytała się go co tam, ale chciała w jakikolwiek sposób chociaż trochę go uspokoic. 

-Utknął w małym, śmierdzącym bagażniku, właśnie to. A u ciebie?- Michael usmiechnął się.

-Utknęłam tutaj rozmawiając z chłopakiem o liliowych włosach o drugiej w nocy, właśnie to. 

-Jak do diabła dowiedziałaś się, że moje włosy są w kolorze lilii? - Michael wciągnął powietrze. Czy ona go stalkuje? A może potajemnie pracuję z mężczyzną, który go porwał?

-Jestem dyspozytorem 911, idioto. W sekundę mogę się dowiedzieć jak wabi się twój pies o ile go posiadasz.

-I zgaduję, że dowiedziałabyś się, że kłamię gdybym spytał się ciebie jak wabi się mój pies pomimo tego, że go nie mam?

-Oczywiście.

Michael zaczła się śmiać, a razem z nim Alana.

Alanie było smutno, że ten słodki chłopak jest w sytuacji na śmierć i życie.

Nie zasłużył na to.

Michael, z drugiej strony, chciał aby wszysto było okay, tak jak teraz.

Chciał śmiać się z Alaną z jej słabych żartów tak często jak to możliwe.

Ale wiedział, że tak się nie stanie. Zwłaszcza, że jest w takiej a nie innej sytuacji, gdzie jego życie jest poważnie zagrożone. 

~*~

Double update bo was kocham <3 

911 - tłumaczenie // M.C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz