Michael wylewał farbę dopóki puszka nie została pusta. Miał nadzieję, że policja albo helicopter zobaczą białą farbę w ciemnościach.
Samochód ciągle poruszał się płynnie, nie zatrzymują się nawet na minutę. Chłopak był bardzo zmęczony i mógłby zasnąc w mgnieniu oka gdyby nie był w sytuacji, w której walczy na śmierć i na życie.
Alana również była bardzo zmęczona, nie marzyła o niczym innym jak o przytuleniu się do swojej ciepłj kołdry i spokojnym śnie.
Ale nie mogła tego zrobić, bo musiała uratować życie Michaela.
-Lana..Mogę cię tak nazywać?- chłopak wyszeptał nerwowo.
Alana zachichotała- Pewnie, co tam?
To było trochę głupie z jej strony, że zapytała się go co tam, ale chciała w jakikolwiek sposób chociaż trochę go uspokoic.
-Utknął w małym, śmierdzącym bagażniku, właśnie to. A u ciebie?- Michael usmiechnął się.
-Utknęłam tutaj rozmawiając z chłopakiem o liliowych włosach o drugiej w nocy, właśnie to.
-Jak do diabła dowiedziałaś się, że moje włosy są w kolorze lilii? - Michael wciągnął powietrze. Czy ona go stalkuje? A może potajemnie pracuję z mężczyzną, który go porwał?
-Jestem dyspozytorem 911, idioto. W sekundę mogę się dowiedzieć jak wabi się twój pies o ile go posiadasz.
-I zgaduję, że dowiedziałabyś się, że kłamię gdybym spytał się ciebie jak wabi się mój pies pomimo tego, że go nie mam?
-Oczywiście.
Michael zaczła się śmiać, a razem z nim Alana.
Alanie było smutno, że ten słodki chłopak jest w sytuacji na śmierć i życie.
Nie zasłużył na to.
Michael, z drugiej strony, chciał aby wszysto było okay, tak jak teraz.
Chciał śmiać się z Alaną z jej słabych żartów tak często jak to możliwe.
Ale wiedział, że tak się nie stanie. Zwłaszcza, że jest w takiej a nie innej sytuacji, gdzie jego życie jest poważnie zagrożone.
~*~
Double update bo was kocham <3