II

452 18 2
                                    

Dwugodzinna pogadania na temat jakie moje zachowanie jest źle i niestosowne. Chcecie posłuchać? Ja wiem że nie. Więc przejdźmy do sedna.

U Nas w szkole jest coś takiego. Przeskrobiesz coś, odpracowujesz to. No i... Zostałam skazana na 3 godziny pracy w ogródku szkolnym.

'' Bo jestem dziewczyną i napewno kocham pracę przy kwiatach. ''

Dobre mi żarty. To najgorsza kara jaką mogłam dostać. Nienawidze kwiatów!

Kiedy wyszłam ze szkoły skierowałam się za nią. Nie miałam ochoty tam siedzieć, tym bardziej że pilnował mnie nauczyciel którego nie znoszę.
A więc kolejne godziny to była udręka. Przesadziłam dwa kwiaty i... Poprzecinałam kilka korzeni, wiedząc że po mnie przychodzi ten debil przez którego muszę tu siedzieć. Będzie na niego jak kwiaty przestaną rosnąć.

Kocham moją chamską naturę ~

- Co ty tam grzebierz Prescot? - zapytał wścibski nauczyciel.
- Kwiaty sadzę, nie widać? - wywróciłam oczami i dalej bawiłam się w ziemi.
- Oby było to dobrze zrobione bo twoja ocena z biologi automatycznie spadnie do niedostatecznej. - zagroził, a ja to przemilczałam.

On mnie nienawidzi. Zawsze jak siedzę gdzieś spokojnie to on mnie zaczepia. Allen śmieje się, że mu się spodobałam. Wariat.

Po skończonej pracy udałam sie do biura dyrektora. O dziwo siedział tam też ten pedał.

- Siadaj Gabrielle. - oznajmił niewysoki mężczyzna na fotelu.

Usiadłam i spojrzałam zabójczo na starszego odemnie chłopaka, który na nosie miał już założony opatrunek.

- I ty i David zostaliscie skazani na pracę w ogródku. Ale dodatkowo karze wam zrobić wspólny referat na temat kontaktów międzynarodowych i międzyludzkich. Macie na to tydzień. Musicie sami się dogadać jak, kiedy i gdzie to zrobicie. Rozumiemy się?
- A nie starczy praca przy kwiatach? - zapytał chłopak.
- Właśnie - dołączyłam się do pytania.
- Widzicie? Przynajmniej w jednym się zgadzacie. A teraz, David, zapraszam do pracy - pokazał na drzwi - Gabrielle, możesz iść.

Westchnęłam i wyszłam. Zaraz za mną wyszedł ten palant.

- Ej, Gab - odezwał sie do mnie- może jutro u mnie? Chcę mieć to jak najszybciej z głowy.
- Ja w sumie też. Powiedz tylko gdzie mieszkasz - powiedziałam obojętnie.

Gdy otrzymałam adres ruszyłam do wyjścia. Tak bardzo nie chciało mi się wracać do domu... Ale niestety musiałam.

***

- Jak to kara. Co tam się stało? - zapytała zaniepokojona mama.

Niestety musiałam się przyznać dlaczego wróciłam ponad 3 godziny później niż miałam.

- No... Zaczął mnie zaczepiać, to mu oddałam. I tak jakoś wyszło - powiedziałam spuszczając wzrok - Nie chce żeby ojciec się dowiedział. Wiesz sama jaki jest.
- Wiem wiem kochanie. Ale nic ci się nie stało? - zapytała troskliwie.
- Wszystko jest w porządku. Tylko jestem trochę zmęczona. Pójdę się przespać, dobrze? - podniosłam torbę.
- A obiad?
- Odgrzeje później. Nie martw się - uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju.

Zamknęła go dyskretnie na klucz i położyłam się na łóżko. Tak jak myślałam. Dzisiejszy dzień, to była porażka.

~~~~~~~~

Sobota. Jebana sobota. Przynajmniej mogłam odespać. Jedyny plus.

Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Moi rodzice jeszcze spali. Nie dziwię się. Jest 9 rano. Oni przeważnie wstają o 11. Moja mama nie pracuje, a ojciec ciągle ma na popołudniu. Ci to mają szczęście...

Changes... [Reed900]yaoi. Where stories live. Discover now