~14 cz.2~

375 27 14
                                    

Zanim zaczniemy chciałam zwrócić uwagę na małą aktywność z waszej strony. Nie widzę sensu wstawiania rozdziałów gdy nikt tego nie gwiazdkuje, a komentarze są ode mnie i drugiej autorki.

*Morgan*

... teoretycznie nic się nie stało. Spojrzałam ponownie na Henryka po czym wstałam powoli z ziemi. Nie chciałam aby wszyscy coś robili gdy ja po prostu będę leżeć na podłodze. Już miałam podchodzić do Raya lecz Drex go odepchnął i uciekł.

- Jacie kręcę! - krzyknął kapitan pocierając twarz rękoma.

- Znowu nam uciekł - powiedział blondyn kopiąc w jakiś papier.

- Gdzie Morgan? - zapytała brunetka rozglądając się na boki. Stanęłam za nią i dałam dłonie na jej oczy. Ta jedynie się zaśmiała i dała dłonie na te moje - Daria?

- Jeny jak zwykle - powiedziałam przewracając oczami - skończ już z tym!

Skończyło się jedynie na tym, że zaczęłyśmy się śmiać. Ray spojrzał na nas zdenerwowany. Cóż... Nie dziwię mu się przed chwilą uciekł mu Drexio.

- Dobra chodźcie - zawołałam ich i ruszyłam do wyjścia. Nie było sensu dłużej tutaj sterczeć gdy Drex jest gdzieś na wolności.

Szłam sobie spokojnie, aż nagle mój mały palec postanowił zagrać miłosną scenę pocałunku wraz z pobliskim biurkiem.

- Boże kto tutaj to postawił?! - krzyknęłam łapiąc się za stopę - dlaczego to Annie ma niezniszczalność?!

- Zamknij się bo ktoś cię usłyszy - uciszyła mnie siostra - dłużej na tym świecie żyje wiem lepiej.
Gdy ból choć trochę minął ponownie ruszyłam do wyjścia, a pierwsze co zobaczyłam po otwarciu drzwi to dziesiątki kamer i kobietę podbiegającą do Raya z mikrofonem.

Szybko wyszłam ciągnąc przy okazji za sobą siostrę nie chcąc aby oni dopadli także nas.

- Ej może ja chciałam być sławna?! - uniosła się zwracając przy tym uwagę kilku osób.

- Nie, nie chciałaś - odpowiedziałam puszczając brunetkę ale idąc dalej. Napisałam przy okazji Sms'a do Henryka o tym, że będziemy czekać w kwaterze - a tak poza tym to ta tleniona blondyna pewnie jest w domu więc lepiej tam nie wracać

- Czyli wynająć most? - zaśmiała się podbiegając, żeby wyrównać odległość między nami.

Ah te riposty w poziomie przedszkolaka.

- Wyrażam zgodę - odpowiedziałam uśmiechając się pod nosem - spotkałam dzisiaj przystojnego bruneta... ale jakiś debil z niego jest.

- Co zrobił? - zapytała bliźniaczka.

- Wpadliśmy na siebie i wtedy ja skończyłam na ziemi tak samo jak jego telefon - opowiedziałam chowając swój smartfon do kieszeni - zaczęliśmy się kłócić po czym on zabrał telefon i sobie poszedł.

Annie już się nie odezwała. Po prostu wzruszyła ramionami i ruszyła przed siebie. Po kilku minutach spaceru byłyśmy już przed składem rupieci. Weszłyśmy do środka po czym od razu skierowałyśmy się do windy, która miała nas zaprowadzić do kwatery.

Gdy wyszłyśmy z windy będąc już na dole od razu podeszła do nas Charlotte pytając się gdzie Ray i Henryk.

- Ray jak zwykle robił z siebie gwiazdę - odpowiedziałam siadając na kanapie.

- A Henryk próbował też cokolwiek powiedzieć - dodała moja siostra, która usiadła tuż obok.

- Czyli jak zwykle - wzruszyła ramionami i włączyła telewizor gdzie akurat był wywiad z Kapitanem i Niebezpiecznym.

- Dzisiaj pomogły wam dwie anonimowe dziewczyny - zaczęła reporterka - znacie je?

- Niestety nie znamy ich imion ani nazwisk - zaczął Henryk lecz nie dane było mu skończyć bo Ray od razu po popchnął.

- Nie znamy ich ale jesteśmy im bardzo wdzięczni, że nam pomogły - dodał dumnie mężczyzna - gdyby nie one Drex pewnie by na już dawno uciekł

- Ale uciekł nawet z ich pomocą - mówiła dalej reporterka.

Cóż za odkrycie, że uciekł. Normalnie siedziałby teraz w radiowozie.

- Fakt - powiedział - ale w końcu uda nam się go złapać, a wtedy trafi do specjalnego więzienia, z którego już nie ucieknie.

W tym momencie Charlotte wyłączyła telewizor i spojrzała na nas.

- Widzę, że bawicie się w bohaterki - zaśmiała się odkładając pilot na stolik - Ray was zabije jak wróci.

- Domyślam się, alee... - przeciągnęłam ostatnie słowo - moja argumentacja wszystkiego jest tak ogromna, że przegra z nami.

Ja i tak dobrze wiem, że wszystkie argumenty wymyślę już po fakcie ale argument to argument. Tego nie zmienisz.

Minęło kilkadziesiąt minut, aż w końcu usłyszeliśmy, że tuby zjechały na dół, a wraz z nimi Ray i Henryk.

- Czy was pogrzało!? - krzyknął zdenerwowany mężczyzna - po co tam poszłyście?!

- Aby uratować bank? - odpowiedziałam. Wiedziałam, że w ten sposób wkurzę go jeszcze bardziej ale no cóż.

- Mogło się wam coś stać! - krzyknął ponownie - nie ma w was ani grama odpowiedzialności!

- Jestem niezniszczalna - obroniła się od razu Annie. Trzeba przyznać, że to niepodważalny argument.

- A ja... A ja nic - odpowiedziałam. Szczerze nie miałam nic na swoją obronę więc jestem aktualnie na przegranej pozycji.

- Więc dlatego ty postanowiłaś walczyć z Drexem gdy w tym czasie Annie była w bezpiecznym miejscu i po prostu rozwiązywała ludzi - powiedział zirytowany. Może i nie brzmiało to mądrze ale tak było.

- No super ale to ja mam super siłę nie ona! - uniosłam się. Denerwowało mnie to, że krzyczał po nas bez większego powodu, i tak za jakiś czas skończymy u kogoś z rodziny bo szanse na znalezienie prawdziwego ojca są równe zeru.

🌸🌸🌸

Invincible Twins || Niebezpieczny Henryk || Where stories live. Discover now