~14 cz.1~

408 17 4
                                    

*Morgan*

- Chcecie coś zjeść przed wyjściem? - zapytał się pseudo tata.

Jak myśli, że nagle będzie miły to ja wtedy taka będę to się grubo myli. Spędziłam tu mniej niż dzień, a już mam dość.

- Nie nara - pociągnęłam siostrę na rękę.

- Poczekaj! - warknął - mogłabyś się zacząć normalnie odzywać do ojca?

- Ojca? - zaśmiałam się - czy to nie dziwne, że mama ma blond włosy tak samo jak ty?

W nocy myślałam nas tym czym nasza rodzina różni się od niego i zauważyłam wiele rzeczy. Kolor włosów i oczu, a także to, że on nie ma supermocy.

- Jestem farbowanym blondynem - odpowiedział

- Ciota - rzuciłam i wyszłam z domu ciągnąć siostrę za sobą.

Ostatnio zrobiła się strasznie cicha co było do niej niepodobne. Zawsze było jej wszędzie pełno, a teraz da się zapomnieć, że jest gdzieś obok.

- Czy ty serio musisz każdego obrażać? - zapytała Annie wyrywając mi się - ciesz się, że nie jedziemy teraz do domu dziecka.

- Aha czyli obrażanie go jest złe, a to że zabił mame i pewnie planuje też zabić nas jest okej? - spojrzałam na nią - jak ci coś nie pasuje to tam wracaj

Odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. Nie słysząc kroków za sobą stwierdziłam, że wróciła lub poszła w zupełnie inną stronę. Idąc do składu rupieci w połowie drogi wpadłam na kogoś, a dokładniej na dość wysokiego bruneta. Ubrany był cały na czarno. Moje klimaty widzę. Jednak zderzenie było tak mocne, aż wylądowałam na ziemii tak samo jak jego telefon.

- Cholera jasna! - krzyknął chłopak - uważaj jak łazisz.

- Sorry - powiedziałam wstając - ale mogłeś się nie gapić w telefon - odgryzłam mu się.

- Jeszcze czego - prychnął i poszedł dalej - może i lepiej, że nie jestem stąd

Debil - pomyślałam. No ale jednak ładny debil. Szłam dalej zastanawiając się gdzie poszła moja siostra. Będąc już na miejscu weszłam do środka i zjechałam tą przeklętą winą na dół.

- Hej wszy...! A czyli tutaj jesteś - rzuciłam widząc Annie - no to w takim razie cześć większości.

- O co ci chodzi znowu? - odezwała się dziewczyna - od rana masz o coś problem.

- Ja mam problem?! - wskazałam na siebie - to ty wolisz mieszkać z mordercą niż z prawdziwym ojcem!

- Ale ja wszystkich nie obrażam bo mam focha na cały świat! - krzyknęła brunetka

- Przestańcie! - podniósł głos Ray - teraz macie tylko siebie, a jedyne co robicie to kłócicie się

- A to już chyba nie twoja sprawa - zaznaczyła Annie - jak na razie nie mamy nic na tego typa

- Mamy wiele bo to pomocnik Ray'a - powiedział Henryk z obrażoną miną

- Wybaczysz mi to kiedyś? - zapytał retorycznie - przepraszam bardzo, że nie wiedziałem, iż gdzieś tam na świecie jest mały Henryczek, który będzie moim pomocnikiem.

- Dobra koniec - powiedziałam - co o nim wiesz?

- Drex jest za młody na bycie ojcem - zaczął - wasza matka miała 35 lat, a on sam ma 27.

Dobra chwila. Skąd on wie ile nasza matka miała lat. Z tego co wiem ani, ja ani Annie nie mówiłyśmy w jakim wieku ona jest.

- W dodatku nienawidzi mnie i Henryka bo wsadziliśmy go już kilka razy do więzienia - dopowiedział chodząc w tę i z powrotem - ale najbardziej mnie, chce się zemścić i dlatego miał zabić was i waszą matkę

- Okej powiedz mi jeszcze jedno - zaczęłam. Gdy Ray odwrócił wzrok na mnie spojrzałam na niego i zapytałam - skąd wiesz ile lat i jak miała na imię nasza mama?

Ciekawe co teraz odpowie go po jego zdziwionej i przerażonej zarazem minie na razie nie wynika aby powiedział coś sensownego.

- Przecież mówiłyście - stwierdził mężczyzna patrząc na bok.

- Nie mówiłyśmy - wcięła się Annie do rozmowy.

- Jak nie jak tak - powiedział pewniej. Jeśli myśli, że wygra z dwoma wnerwiającymi bliźniaczkami to się myli.

- Nie mówiły - wcięła się tym razem Charlotte - to jest podejrzane Ray i to bardzo

- Eeeee.... wezwanie! Henryk guma i lecimy - krzyknął gdy jakieś urządzenie zaczęło wyć. Charlotte podeszła z jękiem do ekranu i sprawdziła gdzie jest wezwanie.

- Drex obrabowuje bank - poinformowała ich dziewczyna. Spojrzałam na moją siostrę i po chwili razem poszłyśmy do windy

- Ej gdzie wy idziecie? - zawołał Ray.

- Do naszego ojca - powiedziałam robiąc cudzysłów przy ostatnim słowie. Gdy byłyśmy już na górze prędko wybiegłyśmy z budynku. Po drodze zahaczyłyśmy o dom ubierając tam czarne spodnie, bluzki i bluzy. Czyli to co ja zawsze ale nieważne. Biegłyśmy dalej aby być tam przed Henrykiem i Rayem choć pewnie to i tak niemożliwe.

Po kilku minutach zatrzymałyśmy się przed bankiem. Nawet za grubymi drzwiami było słychać krzyki i groźby Drexa. No cóż czas zadziałać, weszłyśmy z hukiem do środka i jak się okazało byłyśmy pierwsze. Podeszłam do najbliższej osoby i zaczęłam ją odwiązywać co jakiś czas patrząc na blondyna. Patrzył już na nas zdenerwowany ale chyba nie zamierzał się ruszać.

- Co tutaj robicie? - warknął. Spojrzałam na to co robi Annie i zrobiłam pare kroków w stronę mężczyzny. Będąc pewna, że siostra rozwiązała już wszystkich, a oni pouciekali z banku postanowiłam podroczyć.

- A ty czemu obrabowujesz bank mój drogi? - zapytałam zcwanym uśmieszkiem na twarzy - brakuje ci pieniędzy na bułkę?

- Nie twoja sprawa bachorze - warknął i wziął zamach. W porę udało mi się zrobić unik i sprawnie przedostając się za niego kopnęłam go w plecy. Spojrzałam na drzwi, które gwałtownie się otworzyły. Przez nie weszli Kapitan i Niebezpieczny.

- Spokojnie Kapitan Bee już jest! - zawołał wypinając dumnie pierś.

- A ja to co sąsiad? - przewrócił oczami blondyn. Trochę dziwne, że było to widać z tak daleka ale no cóż.

- Co wy tu robicie? - zapytał się Ray, który zdenerwował się na nasz widok.

No prawie jak Drex tylko ten powiedział to spokojniej. Gdy chciałam coś odpowiedzieć usłyszałam ostrzegawczy krzyk Henryka lecz po chwili poczułam tępy ból z tyłu głowy. Upadłam na kolana dotykając jedną ręką miejsce uderzenia.

- Boże weź to bolało - jęknęłam próbując wstać ale zanim to się stało dobił mnie kopnięciem w plecy przez co wylądowałam na podłodze całym ciałem.

- Wszystko okej? - zapytał Henryk pomagając mi wstać. Odpowiedziałam, że jest dobrze otrzepując swoje ciuchy. Spojrzałam krótko na mężczyzn walczących z sobą, aż nagle...

***

O to rozdział, którego nie było bardzo a to bardzo dawno ale to wina Magdy bo przepisywała go tak długo.
Mam nadzieję, że jakoś za tydzień będzie druga część tego rozdziału.

Invincible Twins || Niebezpieczny Henryk || Where stories live. Discover now