~9~

562 16 23
                                    

Sprawdzone w 1/2
Po przebraniu się w czarne rurki i czerwoną bluzę z napisem "Pizza is my boyfriend",na nogi włożyłam czarne vansy, a włosy spięłam w niechlujnego koka aka niechlujnego na matkę która żałuje swoim życiowych decyzji.

Zbiegłam na dół , prawie zabijając się na schodach i to nie pierwszy raz...

Na dole czekali na mnie Morgan , Charlotte, Jasper i Henry , który w nawiasie nawet na mnie nie spojrzał , ale to zignorowałam.

-Co tak długo?-Jęknęła Morgan z naburmuszoną miną.

-Nie marudź-machnęłam ręką i ominęłam ją wychodząc z mieszkania .

****

Po nudnym spacerze stwierdzili ,że obejrzą jakiś film , a ja od razu skierowałam się do swojego aktualnego pokoju i poszłam spać.

**

Po przebudzeniu się doznałam życiowych rozmyśleń...

Nigdy nie sądziłam, że moja bliźniaczka rzuci we mnie telefonem, a jednak rzuciła. Przed oczami miałam wszystkie wspomnienia, jakbym zaraz miała umrzeć, w tamtym momencie zrozumiałam, że mogę w każdej chwili zginąć, tak samo jak moi przyjaciele, rodzina... Ale gdy telefon mnie trafił w głowę krzyknęłam, bo cholernie to bolało ale po chwili nic już nie czułam, Charlotte i Morgan miały oczy jak pięcio złotówki.

Tamten dzień był dziwny... Morgan mi opowiedziała, ze Charlotte gadała z Henrym , że jestem niezniszczalna tak samo jak Rey, kimkolwiek on jest. A co do Henry'ego, nie odzywa się do mnie od no wiecie od czego... Dowiedziałam się że on i Luke się nienawidzą, ale żeby przez to byc na mnie złym że prawie pocałowałam się z jego wrogiem? Właśnie pocałowałam się prawie z ledwo poznanym chłopakiem... Co ze mną nie tak. Przyznaje, se Luke jest przystojny i to bardzo, wydaje się w porządku... Moje życie jest do dupy. Charlotte nie chce nam powiedzieć kim jest Rey, Henryk nie chce powiedzieć dlaczego mnie unika a Morgan nie chce mi pomoc wybrać co zjeść ciastka czy lody...

Po ubraniu się i ogarnięciu swoich włosów, które na marginesie się dzisiaj zbuntowały. Poszłam do kuchni gdzie siedziała Charlotte i Morgan jedzące płatki w ciszy. Usiadłam obok bliźniaczki sięgając do koszyka z owocami i zabrałam jabłko.

-Nie jesz śniadania?-Zapytała Charlotte

-Jakoś nie mam ochoty, jedyne co przełknę to jabłko które od wczoraj mnie wo?a żebym go zjadła-Odpowiedziałam lekko się uśmiechając

-Chodzi o tą sprawę z Henrym i Lukiem? - zapytała Morgan mlaskając przy jedzeniu na co ją walłam z łokcia na co jęknęła z bólu upadającej z krzesła.

-Ty Cepie! Moje żebra!

-To nigdy więcej nie mlaskaj przy jedzeniu!! -Krzyknęłam rzucając w nią ogryzkiem jabłka

-To się nazywa siostrzana miłość -zaśmiała się Lottie, zbierając miski, które dała do zlewu

-Ja lecę do szkoły! -krzyknęłam biegnąc do drzwi frontowych

-Jest sobota! -usłyszałam gdy już miałam wyjść.

-No to idę spalić te jabłko!

Gdy wyszłam z domu zaczęłam biec przed siebie lecz po chwili się zatrzymałam dysząc jakbym przebiegła maraton. Moja kondycja jest do fatalna.

Resztę drogi szlam, myśląc o sytuacji z telefonem. Nie rozumiem tego jakim cudem nic mi się nie stało, jednak Samsung Morgan to taka cegła która może zabić a ja żyję...

A co by się stało gdyby Damon poznał Derek'a? Zostaliby przyjaciółmi? A może wrogami? Czemu ja o tym myślę?

Jestem debilem, kompletnym debilem, że szkoda gadać...

-Uważaj jak łazisz! -usłyszałam odbijając się od czyjegoś ciała, spojrzałam w górę i zauważyłam mężczyznę, z mordem w oczach, który po chwili mnie ominął bez słowa tracąc mnie z łokcia.

Jerunie gościu, zaraz ci coś zrobię... Mam dość ludzi... Chociaż nie, mam dość Morgan. Tak dość Morgan...

Właśnie MORGAN! Nie oddała mi 50 dolarów! Które pożyczyłam jej rok temu! A to Dekiel głupi... Za te 50 dolarów mogłabym kupić sobie słodycze, lody i chipsy.

Anne miałaś być na diecie pamiętaj. D-I-E-T-A

Ja i dieta w jednym zdaniu, śmieszne.

Nie rozumiem swoich myśli, od problemów do mojej diety...

Nawet nie zauważyłam gdy stałam przy parku, czekaj skąd ja wiem jak się do niego idzie? Nie wnikam.

Weszłam w głąb parku i ujrzałam na ławce Henrego z Jasperem. Loczek gestykulował jakby zabijał muchę a Blondi siedział znudzony.

Zignorowałam ich przechodząc obok

-Annie-Odwróciłam się i ujrzałam Jaspera który do mnie machał jak upośledzony a Henry unikał mojego wzroku, co zignorowałam, mam dość jego humorków i tak go prawdopodobnie nigdy nie spotkam po powrocie do domu.

-Słyszałem że ty i Luke się całowaliście  -Powiedział uśmiechnięty Jasper

-My nie... My po prostu... Eeee... Nie znam go... -Mruknęłam czując wzrok Henry'ego.

-A te zdjęcia -pokazał zdjęcie na telefonie na którym byłam ja i Luke jak prawie się

pocałowaliśmy.

-Skąd to masz?!

-Każdy w szkole widział to zdjęcie -oznajmił oschle Henry.

-Nie, to nie może być prawda. -mówiłam do siebie-Ja -ja muszę iść, nara -krzyknęłam biegnąc w stronę domu 

***

Weszłam do domu trzaskając drzwiami , ignorując krzyk Morgan ,żebym była ciszej .

Skierowałam się do zamrażalki po lody, bo czułam się jakbym miała zaraz się rozpłakać z bezsilności.Najgorsze w tym wszystkim było to ,że nie było moich lodów, więc krzyknęłam z rozpaczy , upadając na kolana...

-Co ci?-Spojrzałam do góry i ujrzałam bliźniaczkę opartą o lodówkę.

Wstałam z kolan , otrzepując je i odpowiedziałam -Po pierwsze prawie się całowałam z ledwo poznanym chłopakiem po drugie Henry się do mnie nie odzywa po trzecie Charlotte nie chcę nam powiedzieć kim jest ten cały Rey i w ogóle a po czwarte nie ma moich lodów!-krzyknęłam zdenerwowana .

-Chyba okres Ci się zbliża-powiedziała głupia Morgan.

-Ugh. Spadaj-Ominęłam ją kierując się do salonu , z zamiarem spędzenia tam swojego całego życia , albo do wyjazdu do domu.

Też może być.



Invincible Twins || Niebezpieczny Henryk || Where stories live. Discover now