~3~

942 32 21
                                    

*Annie*
Lekcje mam na 8:00, a mi ciężko nawet podnieść rękę, nie wspominając o reszcie ciała.

Niechętnie podniosłam się do siadu podpierając się łokciami. Spojrzałam na zegarek, który leży na szafce nocnej obok łóżka. Wskazywał godzinę 7.05 na co jęknęłam i opadłam na poduszki. Mogłam iść spać wcześnie a nie czytać na wattpadzie książkę , ale widocznie to jest ważniejsze od mojej edukacji.

Westchnęłam i sturlałam się z łóżka z przekonaniem ,że spadnę na równe nogi ale zamiast tego spadłam twarzą na podłogę.

Byłam pewna, że mój pierwszy pocałunek będzie romantyczny. Ale jakby sobie to wyobrazić w zwolnionym tempie jak spadam na ziemie i puścić romantyczną muzyczkę to nawet będzie podchodzić pod ten romantyczny pocałunek...O boshee. O czym ja myślę..

Wstałam z podłogi masując mój obolały nos. Podeszłam do szafy i wyjęłam byle jakie ubrania nawet na nie , nie patrząc skierowałam się do łazienki, w której się przebrałam. Przejrzałam się w lustrze. Ubrana byłam w czarną bluzkę z krótkim rękawem, którą wsadziłam do białych spodenek z wysokim stanem. Włosy spięłam w wysoki kucyk. Sięgnełam po kosmetyczkę, z której wyjełam: tusz do rzęs, błyszczyk i korektor, który nałożyłam pod oczy , bo szczerze nie mam ochoty chodzić z worami pod oczami.

Po skończonym "makijażu" wyszłam z łazienki i podeszłam do torby , którą zawiesiłam na ramię ,wychodząc z pokoju ruszyłam w stronę schodów na których prawie się zabiłam. Torbę zostawiłam w przedpokoju i weszłam do kuchni gdzie siedziała Morgan i mama , ta pierwsza jadła płatki, a druga przeglądała coś na laptopie , a gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się.

-Poprawiłaś tą jedynkę z fizyki?-spojrzałam na kobietę i uśmiechnęłam się śmiejąc się nerwowo. Zapomniałam o poprawie na godzinę zerową

-Um....Miałam pisać poprawę z fizyki na godzinie zerowej ale zaspałam.-powiedziałam.

-I tak mi tą jedynkę poprawisz -oznajmia kobieta , na co spojrzałam na nią błagalnie. No proszę nie! Ja nienawidzę fizyki, a ona mnie -Chyba będe ci zabierać ten telefon na noc bo potem nie wstajesz na wyznaczoną godzinę -Spojrzałam na nią z wyszczerzonymi oczami.

-Nie zrobisz tego! Muszę się dowiedzieć czy Rey i Niall będą razem! A Morgan sama czyta książki do późna! To nie fair, ja się nie poddam. TO JEST WOJNA-Mama spojrzała na mnie błagalnie, a Morgan jak na idiotkę.-Sorka, trochę mnie poniosło.

-Mamo, urodziałaś idiotkę-powiedziała Morgan wstając z krzesła.

-Też to zauważyłam, mamo może idź z Morgan na jakieś badania psychologiczne czy coś, bo ona normalna nie jest.

- Zamknij się-warknęła w moją stronę, na co mordowałam ją wzrokiem a ona mnie.

-Urodziłam dwie idiotki-mruknęła kobieta sama do siebie , kręcąc głową. Spojrzałyśmy na nią urażone.-Idźcie już do tej szkoły, bo ja psychicznie z wami rady nie daje.

-Fizycznie też-dodała Morgan i wyszła z kuchni, a ja za nią.

***

Z głośnym westchnieniem poprawiłam torbę na ramieniu i czekałam aż korytarz trochę opustoszeje, abym mogła przejść.

Co ja pieprzę? Po prostu nie chcę iść na tą cholerną matematykę. Nie moja wina, że ja i matematyka się nie lubimy. Te działania czy te liczby , które trzeba pomnożyć potem dodać i jeszcze podzielić....Ugh!

Gdy już nikogo nie było na korytarzu weszłam do klasy i usiadłam obok Morgan wyjmując zeszyt i piórnik.

-Morgan, dyrektorka cię prosi do gabinetu-Pani Clark oznajmiła patrząc na Morgan.

Zmarszczyłam brwi i zastanawiam się co ona znowu zrobiła , przez ostatni czas była nawet grzeczna, ale bez przesady.

Nawet nie zauważyłam gdy wyszła z sali. Powinnam bardziej zwracać uwagę na otoczenie, a nie gapić się w ścianę i rozmyślać.

-Annie do tablicy -spojrzałam na panią Clark, która robiła coś na komputerze. Odwróciłam się do Caroline i Octavii.

-Jakie zadanie robimy?-szepnęłam.

-Piąte-odszepnęła Caro.

Wzięłam podręcznik i wstałam z miejsca i podeszłam do tablicy, a książkę położyłam na mały stoliczek, który był przy tablicy.

Przez 5 minut stałam jak kretynka patrząc się na działanie. Mogłam chodzić na te korepetycje, ale nie bo nie chciało mi się ruszyć tyłka, a teraz stoisz jak ten debil. Odwróciłam się w stronę klasy i spojrzałam na Caroline i powiedziałam bezgłośnie "pomocy". Pokazała mi pięć palców. Napisałam i ruszyłam do ławki zabierając książkę ze sobą.

Spojrzałam na tablice i walnęłam się z otwartej dłoni w twarz. Jaki ze mnie debil. Ja naprawdę nie potrafiłam tego obliczyć. Debil, kompletny debil ze mnie.

Gdy zadzwonił dzwonek, akurat do klasy weszła Morgan, wkurzona Morgan. Gdy Morgan jest wkurzona to lepiej uciekać na Alaskę doić krowy. Zapowiada się ciężki dzień.

Invincible Twins || Niebezpieczny Henryk || Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu