~2~

1K 33 7
                                    


Po.V Morgan

-Jedziemy!- krzyknęła moja wkurzająca bliźniaczka

-I co z tego?- mruknęłam

-I co z tego?!- zdziwiła się- jeszcze jakiś czas temu...aaaa, jesteś zazdrosna!

-Niby o co?- prychnęłam- urody w tobie za grosz nie ma, a mądra nie jesteś- na mojej twarzy zagościł chytry uśmieszek.

-Wiesz co?- popatrzyła na mnie z wyrzutem- jesteś zazdrosna o to że mama kocha mnie bardziej niż ciebie - Zaśmiałam się.

-Chcesz okłamać siebie czy mnie?- zapytałam retorycznie- dobra idę do swojego pokoju bo ta rozmowa nie ma sensu -Gdy wychodziłam z pokoju mamrotała coś pod nosem. Udawałam, że nie słyszę.

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><

-Morgan!- krzyknął w moją stronę Allan gdy tylko wyszłam z sali- dyrektorka cię wzywa!

-Za co?- jęknęłam- przecież byłam dzisiaj grzeczna!

-Mhm....- wymamrotała zza moich pleców Annie

-Ugh...ide...- rzuciłam

-Powodzenia- powiedział mój przyjaciel

"Przydadzą się" pomyślałam. Poszłam w stronę gabinetu dyrektorki. Na miejscu zapukałam do drzwi i weszłam. Zobaczyłam tam panią Cliffford z miejsca widziałam o co chodzi:

-Wzywała mnie pani- powiedziałam moim niewinnym głosikiem. Jeśli moja siostra myśli, że tylko ona tak potrafi to się myli.

-Tak- odpowiedziała- siadaj proszę- mówiąc wskazała na fotel przed biurkiem. Usiadłam na miejscu i czekałam na rozwój całej sytuacji- Morgan pani Cliffford skarżyła mi się, że jesteś bardzo niekulturalna wobec niej i swojej siostry

-No, że do Annie to się zgodzę- zaczełam, od wczoraj nie odzywam się do niej i to nie bez powodu- ale do pani Cliffford mam pełen szacunek- skłamałam. Ona jest najgorszą nauczycielką w tej szkole

-I co ty jeszcze powiesz, że jednorożce istnieją?- zbulwersowała się nauczycielka w-f'u

-Annie by się wykłócała, ale jednorożce nie istnieją - zaśmiałam się

-Morgan!- upomniała mnie dyrektorka- podejrzewam, że nie masz nic i nikogo kto by potwierdził to co mówisz

-No nie...- mruknęłam niezadowolona

-Niestety ja muszę ci wpisać naganę, ale ty natychmiast przeprosisz panią

-Że co zrobię?!- zerwałam siedzenia jak popażona. Wszystko tylko nie przepraszanie tej rudej małpy- ja nic nie zrobiłam to za co mam przepraszać?!- gestykulowałam jak opętana

-Morgan!- dyrektor nie wytrzymała i także wstała z krzesła opierając ręce o biurko- w tym momencie wzywam twoją matkę do szkoły choć ojciec by lepiej się tobą zajął- po tych słowach już nic nie powstrzymało mnie od wykrzyczenia jej prosto w twarz co myślę. Niestety tak się stało:

-Po pierwsze nie mam ojca, nigdy nie miałam i nigdy go nie poznam!- krzyczałam powstrzymując łzy- już wolę mieć naganne zachowanie, złe oceny, ale mieć ojca!- nie płakałam. Dla mnie płacz to oznaka bezsilności, a ja przyrzekłam sobie że będę silna. Kobiety w pomieszczeniu zamurowało. Moja matka nigdy nikomu nie mówiła o tym, że nie mamy ojca

-Morgan spokojnie- dyrektorka próbowała mnie uspokoić. Złapała mnie za rękę ale ja się wyrwałam. Pokiwałam przecząco głową i wybiegłam z gabinetu. Opuściłam szkołę i poszłam w moje ulubione miejsce przy torach. Nie obchodziło mnie czy będą się martwić czy nie. Teraz miałam wszystko gdzieś. Pewnie sobie myślicie, że powiedziała tylko ojcu nie znając całej prawdy, ale gdy tylko o nim wspominają coś we mnie się łamie. Razem z Annie nie wiemy czy on żyje czy nie czego już dowiedzieliście się na początku. Gdy miałyśmy dziesięć lat zawsze wymyślałyśmy historie o naszym spotkaniu z ojcem. W wieku dwunastu lat powiedziałyśmy sobie, że jeśli do piętnastych urodzin nie poznamy naszego ojca już nigdy o nim nie wspomnimy. Właśnie w ten sposób nasze urodziny były tymi najgorszymi. Od tego czasu nie wspomniałyśmy.

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Oj jaki uczuciowy rozdział. Zabierałam się do pisania go tydzień

~DarkCharacter~
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Invincible Twins || Niebezpieczny Henryk || Where stories live. Discover now