2.

3.5K 383 33
                                    

Przyszedł dzisiaj trochę wcześniej, bo wypuścili ich z ostatnich zajęć. Z braku lepszego zajęcia i też trochę, by ukoić nerwy, wyciągnął z plecaka książkę do biologii i powtarzał zagadnienia na sprawdzian.

Swoją drogą, uwielbiał swój przeźroczysty plecak. Widział co jest w środku i nie musiał przegrzebywać sterty drobiazgów, z którymi nigdy się nie rozstawał, w tym z pluszowym kwiatem w kolorach tęczy. Dostał go dawno temu i musiał wyszarpywać pazurami z zachłannych rąk Jina, który chciał wyrzucić jego ukochany talizman, tylko dlatego, że uważał go za kiczowaty i niemęski. Mówiąc to miał na sobie różowe rybaczki na szelkach, ale Jin to Jin, jego pojęcie sprawiedliwości bywało względne.

Trochę się denerwował. Przez całą noc zdążył zapomnieć o chłopaku, który wczoraj zaczepił go w tym samym miejscu i zapowiedział kolejne spotkanie, ale przyjście tutaj i jedno spojrzenie na obraz przypomniało mu o wszystkim. Nie żeby nie lubił towarzystwa. Mimo swojej niezaprzeczalnej niedogodności był dosyć towarzyski i lubił wymyślać nowe sposoby na porozumiewanie się z ludźmi, którzy nie znali języka migowego, ale ten chłopak był jakiś dziwny.

Może to ta bezpośredniość tak w niego uderzyła, albo obojętność, z jaką przyjął fakt jego niepełnosprawności. Choćby nie wiadomo jak bardzo każdy starał się ukryć brak współczucia czy jakąkolwiek reakcję i tak coś go zdradzało. Niby już do tego przywykł, lecz ten chłopak i samo jego spojrzenie mówiło "Co z tego, że nie słyszysz i tak cię wykorzystam skoro znasz ten obraz, muszę zaliczyć przedmiot". I nic więcej.

Dla kogoś postronnego takie myślenie byłoby przejawem lekkiego masochizmu, dla niego było wtopieniem się w tłum, pokazaniem, że nie ma powodu, by traktować go inaczej.

Poczuł, że ktoś siada obok. Tym razem przysiadł się nieco bliżej, a jego brulion był dwa razy grubszy. Wyglądał tak samo jak wczoraj - w szkolnym mundurku, poluzowanym krawacie, z szarymi, rozwianymi włosami. Widać, że biegł, bo łapał mocne oddechy, a jego policzki naznaczył pudrowy rumieniec. Pomachał do niego dłonią, w której trzymał już długopis. Sam się uśmiechnął, ale powodów do śmiechu chyba nie miał.

Długo czekasz?

Pokiwał głową, zaprzeczając.

Wracam prosto ze szkoły, przedłużyły nam się lekcje.

Mi wprost przeciwnie - odpisał.

Szczęściarz.

Szarowłosy uśmiechnął się trochę bezczelnie i zaczesał włosy ze spoconego czoła.

I tyle? Nie będzie przepraszania i wiadomości na kartce "Wybacz, nie pomyślałem"? Bo przecież on nie był cholernym szczęściarzem, nie słyszał. Jak taka osoba może być szczęściarzem?

Najwidoczniej dla nowo poznanego chłopaka mogła, bo nie cofnął słów i nie okazał skruchy, nawet nerwowym ruchem brwi, na które Hoseok był tak strasznie wyczulony. Posłał mu krótki półuśmiech, a wewnątrz odczuł jak ponownie płonie w nim nadzieja. Nadzieja na może i krótką, ale ważną znajomość.

Czemu wybrałeś akurat ten obraz? - napisał pytanie Hoseok, zanim oddał brulion.

Mój brat znał dziewczynę, która go namalowała.

Naprawdę?

Uczyła w jego szkole plastyki, chodził wtedy do podstawówki.

Hobi pokiwał głową ze zrozumieniem. To prawda, pracowała kiedyś w podstawówce, krótki okres, ale jednak.

Co chciałbyś o nim wiedzieć?

Może na początek, skąd ty tyle o nim wiesz? W końcu jesteś moim... konsultantem

Znowu uśmiechnął się, pokazując dziąsła. Wydawało mu się w jakiś sposób nieskończenie urocze.

Widziałem jak był tworzony. Namalowała go moja siostra.

Yoongi uniósł delikatnie brwi.

W takim razie tym bardziej jestem ciekaw, co o nim wiesz.

I znowu ten brak pocieszania, wypomnienia sobie gafy. Chłopak nie miał taktu, albo totalnie nie robiło mu różnicy, z kim i o czym rozmawia.

Hoseok starał się opisywać wszystko co pamiętał i co kojarzył, ale w pewnym momencie palce same zaczęły mu drżeć. Był przyzwyczajony do pisania, lecz tu dochodziła jeszcze presja, że ktoś na tę wiadomość czeka.

Może na dzisiaj skończymy? - zapytał Yoongi.

Jeśli chcesz.

Sporo mi pomogłeś, dziękuję

Nie ma sprawy

Gdybym miał jeszcze jakieś pytania, mogę do ciebie napisać?

Zastanawiał się dosłownie przez ułamek sekundy.

Ok

To podasz mi swój numer?

Zaskoczony takim obrotem spraw, oddał mu kartkę z głupim ok, nie myśląc o tym, żeby napisać też numer. Dał sobie mentalnego plaskacza w czoło. Prawie, że wyrwał Yoongiemu brulion i nerwowym ruchem nakreślił kilka cyfr.

W sumie to sam nie wiem jak mam się odwdzięczyć za pomoc

Nie trzeba, przecież nic nie zrobiłem

Widzę jak trzęsie ci się ręka. Na pewno się jakoś odwdzięczę, ale to już napiszę w wiadomości

Hoseok obejrzał swoją dłoń, kiedy Yoongi pomachał mu na pożegnanie i wyszedł z sali. Rzeczywiście trochę drżała, ale to chyba nie ze zmęczenia.

Czy on właśnie dał swój numer obcemu kolesiowi? Brawo geniuszu.

Cicho, na paluszkach| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz