Chapter 6 🍀

2.9K 171 19
                                    

~•~ Time Skip ~•~

-Trzymasz się jakoś, Naruto?- zapytała siadając obok jego łóżka. Pierwszy raz od kilkunastu tygodni pozwolili jej się z nim zobaczyć.

Po śmierci trzeciego nadal musiała trenować z ANBU, którzy nie dawali jej wytchnienia. Jeszcze chwila, a opanuje nowy poziom jej kekkei genkai.

Kiedy zobaczyła uśmiech na twarzy blondyna, ścisnęło jej się serce.
-Wszystko w porządku!- odparł, ale ona wiedziała, że śmierć przywódcy wioski go zabolała.

-A tak w ogóle, co tu robisz? Dawno się nie widzieliśmy!- zapytał, a Uchiha westchnęła.
-Przyszłam odwiedzić swojego najlepszego przyjaciela. Dali mi w końcu wolne.- zaśmiała się, chociaż w głębi duszy serce jej się rozrywało. Nie mogła mu nawet powiedzieć o codziennych treningach, a wytłumaczeniem były misję.
-Czyli jak wyjdę, pójdziemy w końcu na ramen!- krzyknął zadowolony.-Tak dawno nie spędzałem z tobą czasu, że aż zapomniałem jak wyglądasz! Masz dłuższe włosy!- zauwarzył, a ta z uśmiechem przytaknęła.

Drzwi od sali otworzyły się, a przez nie do środka wejrzała pielęgniarka.
-Czas odwiedzin dawno się skończył, co tu jeszcze robisz?- zapytała, a Sumire wstała z miejsca i wskoczyła na parapet.
-Już wychodzę. Do zobaczenia, Naru!- pożegnała się i zeskoczyła.

Trafiła do ośrodka bardzo szybko, ale nawet nie zdążyła wejść do swojego pokoju, ponieważ od razu została zawołana na salę ćwiczeń.
-Po co ja się na to zgadzałam...- mruknęła w myślach i zaczęła rozgrzewkę pod okiem swojego opiekuna.
-Nie wymiękaj! Jeżeli dobrze pójdzie za kilka dni wstąpisz do oddziału ANBU. Musisz być na to przygotowana!- krzyczał, gdy robiła kolejne pompki.

Kropelki potu spływały po jej skroniach, a mięśnie próbowały nie zwiotczeć. Chuchnęła na kosmyk włosów pałętający się przed jej twarzą, a gdy skończyła położyła się na podłodze ciężko oddychając.

Brunet stanął nad nią i westchnął.
-Wstawaj. Pobiegasz sobie teraz trochę i zaczynamy sparing.- uśmiechnął się lekko wiedząc, że na wspomnienie o walce, dziewczyna dostanie wręcz niewiarygodnego przypływu energii.
Sumire zaczęła biegać, a po kilkunastu okrążeniach zatrzymała się głośno oddychając.
Czarnooki rzucił jej butelkę z wodą, którą od razu złapała i wypiła z niej kilka dużych łyków.

-Gotowa?- zapytał dla pewności, a gdy kiwnęła głową, do pomieszczenia weszło dwóch skazańców, jeden rangi chunina, a drugi jonina.

Odkąd zaczęła ćwiczenia, miała zabić na sparingu. Na początku trudno jej było to zrobić, ale gdy omal nie umarła zrozumiała, że musi pilnować swojego tyłka i nie pozwolić by jakiś złoczyńca wlazł jej na głowę.
-Mam walczyć z dzieciakiem?- zaśmiał się różowowłosy. Uchiha się skrzywiła.
-Radzę wziąć ci tą walkę na poważnie.- rzekł opiekun dziewczyny, po czym usiadł pod sufitem na ścianie.
-To chyba jakieś jaja...- parsknął drugi, a następnie omal nie dostał shurikenem między oczy.
-Co jest...?- mruknął różowy rozglądając się po sali. Nigdzie nie widział czarnowłosej. W tym momencie poczuł się naprawdę zagrożony. Kątem oka zobaczył tylko jak w jego kompana lecą bronie różnego typu, przez co przeszły go ciarki. Jak najszybciej wyskoczył w górę, zatrzymując się pod sufitem na ścianie i obserwując, jak były chunin zaczyna szybką walkę z małolatą.

Nie był skupiony na tym co robił zielonowłosy, lecz na ruchach ciemnowłosej. W pewnym momencie dostrzegł czerwony błysk w jej oku. Wiedział kim była i ucieszyłby się bardziej, gdyby spotkali się w innej sytuacji. Nie mógł uwierzyć, że jego była uczennica (jeszcze za czasów życia klanu) miała go teraz zabić. Gdy otrząsnął się ze swoich myśli, zobaczył jak przekłuwa serce jasnowłosego.

-Hej, Sumire... wiem co sobie teraz pomyślisz, ale to ja! Isao!- krzyknął, a w jego stronę zostało rzucone kilka shurikenów.-Szlag by to trafił...- mruknął i szybko odskoczył.-Poczekaj chwilę! Daj mi z tobą porozmawiać!- warknął i dostał kunaiem w udo. Od razu go wyjął i rzucił na ziemię.

Niestety przez to, że tylko się bronił, w końcu dostał tam gdzie nie powinien.
-Jakieś ostatnie słowa?- zapytała siadając przy nim.
-Nie pamiętasz... mnie?- zapytał, a z jego ust wypłynęła strużka krwi.-Przecież tyle czasu z tobą spędzałem...
-Pamiętam...- z jej oka spłynęła łza.-Ale wolałam się z tobą pożegnać, zanim byś umarł. I tak zostałbyś stracony, Isao-sensei.- oświadczyła i mocno przytuliła byłego przyjaciela swojej matki.

Kiedy poczuła, jak jej koszula robi się coraz bardziej wilgotna, została postawiona do pionu przez ANBU.
-Był kimś dla ciebie ważnym?- zapytał od razu, a czarnowłosa zaczęła głośniej płakać. Czuła ból nie tylko w sercu, ale także w oczach.
-Boli...- zawyła zamykając oczy i przyciskając do nich dłonie.
-Co się dzieje? Sumire, odpowiadaj!- zarządał, a kiedy ta mdlała szybko ją złapał i wyniósł na korytarz, nawołując medyka.

~~~^^~~~

Wyszło coś takiego :/

Nie jestem zbyt zadowolona, ale kiedyś w korekcie całej książki to poprawię ^^

Do zoba!💖

Sumire Uchiha Donde viven las historias. Descúbrelo ahora