Rozdział XXIII Zakon

2.6K 94 3
                                    

- Uspokójcie się! - Dumbledore próbował ogarnąć chaos, jaki nagle zapanował - Krzykiem i tak nic nie wskóramy. Posłuchajcie dalej, co mają do powiedzenia Severus i Lucjusz.
- Jak mamy być spokojni! - krzyknęła Molly - Voldemort chce zabić Ministra Magii i osadzić na jego miejscu śmierciożercę, a ty każesz nam się uspokoić, Albusie!? - wściekłość na twarzy kobiety malowała się obfitym rumieńcem.
- Owszem Molly - powiedział spokojnie Lucjusz - Ale mamy plan, jak niedopuścić do zabójstwa Ministra.
- Niby jaki? - warknął Moody.
- Zgłosiliśmy się z Lucjuszem do tej akcji na ochotników.  - odezwał się Snape. - Poprosiliśmy Czarnego Pana, aby dał nam wolną rękę i żadnych dodatkowych osób, aby nikt nie schrzanił zadania.
- I on się na to zgodził? - prychnął Remus.
- Tak, zgodził się.  - odparł Snape z rosnącą irytacją w głosie.
- Zamierzamy ukryć Ministra - wtrącił się Malfoy. - A Volremortowi przedstawimy wspomnienia, jak go zabijamy.
- Jak niby chcecie to zrobić? - Moody nie dawał za wygraną, a jego magiczne oko kręciło się w dość szybkim tempie, co było oznaką zdenerwowania starego aurora.
- Obaj z Lucjuszem jesteśmy dobrymi oklumentami. - tłumaczył Snape. - Zamierzamy przedstawić mu wspomnienia z akcji, które go zadowolą, Alastorze.
- Niestety, będziemy musieli trochę poturbować Ministra - znów wtrącił Lucjusz. - Podstawą do budowy fałszywych wspomnień, muszą być prawdziwe wydarzenia.
- Ale co jeśli Voldemort się zorientuje, że wasze wspomnienia są nieprawdziwe?- zapytała Tonks, a jej włosy przybrały fioletowo- szary kolor, co oznaczało zmartwienie.
- Nie ma takiej opcji. - stanowczo odparł Severus.  - Zbudujemy je wspólnie, aby poza szczegółami wynikającymi z różnicy postrzegania każdego z nas, były takie same.
- Poza tym - znów odezwał się Malfoy- Myślisz, że co my robimy z Severusem od kilku miesięcy? Nie możemy pokazać Voldemortowi prawdziwych naszych wspomnień.  Cały czas go karmimy bujdami, których od nas oczekuje.
- No dobrze. - odezwała się McGonagall- A co z obsadzeniem śmierciożercy na stanowisku Ministra?
- O tym, też pomyśleliśmy za wczasu, droga Minervo. - uśmiechnął się blondyn. - Odkąd Voldemort zaczął wspominać o tym pomyśle, cały czas sugerujemy mu z Severusem, że jestem najlepszym kandydatem na to stanowisko. A Voldemort, na obecną chwilę, jest święcie przekonany, że to był jego pomysł i nie zakłada innej kandydatury.
- Ale wtedy będziesz musiał wykonywać jego rozkazy, Lucjuszu. - Molly nie dawała za wygraną.
- Owszem. Oficjalnie będę je wypelniał. Jednak, z drugiej strony, będzie to najlepsza okazja do przekonania jak największej liczby pracowników Ministerstwa do przejścia na stronę Zakonu. A także,  jako Minister kryty przez aurorów, będę mógł dużo zdziałać na naszą rzecz.
- To jest bardzo niebezpieczne.  - Minerva patrzyła na mężczyzn ze strachem.
- Oczywiście, Minervo. - warknął Snape.  - Wszystko co robimy z Lucjuszem, jest niebezpieczne. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
- Damy radę.  - Lucjusz położył rękę na jej ramieniu i spojrzał w oczy uspokajająco.
- Oczywiście, my ze swojej strony, będziemy Was wspierać, jak tylko się da. - Dumbledore popatrzył z uśmiechem po twarzach zebranych osób zza swoich okularów połówek, dając do zrozumienia zakończenie tematu.
Dalsza część zebrania przebiegła spokojnie. Swoje raporty zdali kolejno: Remus, Moody, Tonks, Artur Weasley i Hal.
- To było na dzisiaj wszystko. - powiedział dyrektor. - Przypomnienie dla młodzieży o treningu pojedynku z Wielkiej Sali z Severusem i Hal'em, dziś o dwudziestej drugiej.

====================
Większość z uczniów biorących udział w treningach, myslało, że będą się one odbywały na zasadzie zabawy.  Jednak, Snape i Friedrich już na pierwszych zajęciach, wyprowadzili ich z tego błędnego założenia.
Od razu zaczęli ich uczyć skoków i obrotów, utrzymywania równowagi na jednej nodze i błyskawicznych zmian pozycji.
- Znowu Cię zabili Potter- wrzasnął Snape.  - Ruszasz się jak panienka na pierwszej lekcji baletu.
- Wy się tak nie śmiejecie. - Hal odwrócił się do rozbawionej młodzieży. - Jeśli nie opanujecie tych ruchów, nie nauczycie się przewidywać, z której strony padnie atak, żeby wiedzieć, w którą stronę wykonać unik, przy jednoczesnym, prawidłowym rzucaniem zaklęć, zarówno atakujących, jak i chroniących, jesteście martwi w ciągu pięciu minut.
- Może pokażemy im, jak to powinno wyglądać, Severusie?
- No dobra, ale nie będzie litości Hal. - odparł niechętnie Snape.
Zdjęli swoje wierzchnie szaty i stanęli na przeciw siebie z wyciągniętymi różdżkami.
Pierwsze zaklęcie rzucił Hal, ale Snape go uniknął, wykonując jeden z uskoków, ktorych ich uczyli. Potem Snape rzucił zaklęcie, ale Hal zdążył postawić między nimi tarczę.
Walka się rozkręcała. Zaklęcia padały z ogromną prędkością. Mężczyźni wykonywali masę bardzo szybkich ruchów. Dla obserwujących uczniów było to niesamowite przedstawienie. Trochę niczym taniec. Ich ruchy były szybkie i płynne. Klątwy i zaklęcia obronne latały z taką prędkością, że ledwo nadążali.
W pewnym momencie, Hal zrobił unik nie w tę stronę i trafiła go klątwa Snape'a, odrzucając go z hukiem na ścianę.
- Ten ostatni unik, - wysapał Hal, kiedy Severus pomógł mu stanąć na nogi- celowo wykonałem źle, żeby wam pokazać, jakie są skutki błędnego przewidywania ataków.
- Jasne - zarechotał Snape- Nie chcesz się przyznać, że ze mną przegrałeś, bo jestem od Ciebie lepszy.
- Tak to sobie tłumacz, Sev. - wyszczerzył się Hal.
- Nie nazywaj mnie tak - warknął Snape i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Ale prawda jest taka - dodał Friedrich- że Sev jest najszybszym czarodziejem, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Jego poziomu nie osiągniecie, a już na pewno nie przed bitwą. Ale ćwiczcie moi drodzy. Na następnym treningu, sprawdzimy czy umiecie te ruchy. Dopiero, kiedy je opanujecie, zaczniecie rzucać zaklęcia. A na dzisiaj to wszystko. Dobranoc. - dokończył obejmując Rowenę w pasie.

=====================
- Nigdy się tego nie nauczę.  - marudził Harry, kiedy szli do kuchni pani Hooch, aby udać się do Nory.
- Nigdy nie mów nigdy- odparła Ginny.
- Poćwiczysz i się nauczysz - Draco poklepał go po plecach.
- Jasne. - stęknął - Tobie to wychodzi naturalnie i nie lecisz na twarz prz każdym obrocie. - humor Harrego najwyraźniej poszedł na spacer po błoniach.
- Możemy ćwiczyć razem, jeśli chcesz. - zaproponował blondyn z uśmiechem.
- Na prawdę? - oczy okularnika błysnęły nadzieją. - Nauczysz mnie tych skoków i obrotów?
- Tak. - odparł Draco. - Zaczynamy jutro o siódmej rano.
- Och, nie masz dla mnie litości- stęknął Harry. Bardzo się cieszył na wspólne treningi ze Ślizgonem, choć nie chciał tego pokazać.
- Nie mam. - Malfoy uśmiechnął się szeroko i weszli do kominka krzycząc "Nora".




Krótki, ale taki miał być. Nie sprawdzałam literówek, więc jeśli takowe są, proszę o info 😁

Moja przyjaciółka R. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz