Rozdział IX Eliksiry i garbate aniołki

2.8K 145 1
                                    

- Dziasiaj przygotujesz dwa kociołki eliksiru przeciwbólowego i bazę pod eliksir na przywracanie wzroku- powiedział nie podnosząc wzroku znad esejów trzeciorocznych.
- Ale ja nigdy nie robiłam eliksiru na przywracanie wzroku - zająknęła się lekko wystraszona.
- Najpierw się zajmij przeciwbólowym. A tu nasz przepis - przywołał różdżką wielką księgę, która przypłynęła na stół i opadła na blat, otwierając się na właściwej stronie.
- Kiedy dojdziesz do krojenia bławatka perłowego, powiedz. Musi być pokrojony w specjalny sposób. Pokażę Ci jak. - Zabrała się do pracy, skupiając się absolutnie na zadaniu.
Przygladał się jej ruchom, jej skupieniu i dochodził do wniosku, że może nie robi to z taką zegarmistrzowską precyzją i gracją jak on, ale jej ruchy były pewne, a przy tym pełne lekkości i kobiecego wdzięku. Zresztą, nie tylko kiedy warzyła eliksir. Ostatnio zauważył, że  ogólnie porusza się z elegancją i wdziękiem, a kiedy chodzi jej biodra falują, wywołując u niego miłe ciepło w brzuchu.
- Ekhm.... - z zamyślenia wyrwało go jej głośne chrząknięcie. - Mógłby Pan się na mnie nie gapić, profesorze? To mnie rozprasza.
- Ja wcale się na Ciebie nie gapię - odpowiedział, ukrywając twarz pod kurtyną czarnych wlosów - Cholera jasna - pomyślał - chwila braku skupienia i wtopiłeś stary. To się nie może przytrafić takiemu szpiegowi, jak ty.  - A głośno dodał:
- Ja obserwuję twoje postępy w pracy i pilnuję, żebyś nie zrobiła żadnego głupiego błędu i nie wysadziła nas w powietrze. - w myślach uśmiechnął się do siebie, za pomysłowość.
- Jasne, a ja wierzę w garbate aniołki - sarknęła - a na mój tyłek to się pab gapi, bo on najwięcej ma wspólnego z eliksirami.
- Nie gapię się na twój tyłek - wrzasnął - bo nie ma na co! To po pierwsze. A po drugie, pięć punktów od Grifindoru, za pyskowanie do nauczyciela.  - Wydęła usta, pokazując mu, że jest obrażona. Nie za te pięć punktów, ani za to, że powiedział, że jej tyłek nie jest godny oglądania. Obraziła się za to, uznał ją za głupią gęś, próbując wmówić wymyślone na prędce wyjaśnienie. Przez następne dwie godziny pracowali w ciszy, skupiając się na swoich zadaniach.
- Panie profesorze, zgodnie z przepisem, teraz powinnam pokroić bławatka perłowego.  - spojrzala na niego wyczekująco.
- Najlepiej będzie, jak pokueruję twoją ręką- powiedział wstając ze swojego miejsca. Stanął za jej plecami na tyle blisko, że torsem dotykał lekko jej pleców. Chwycił dłońmi jej dłonie tak, aby móc nimi poruszać i układać pod właściwym ķątem. Lewą jej dłoń ułożył na roślinie, trzymając przeciwległe końce łodygi, zaś prawą ułożył na nożu. Jej dłonią rozciął łodygę wzdłuż, a następnie kroił tak, aby każdy odcięty kawałek łodygi posiadał jeden listek.
Najpierw się spieła, speszona taką bliskością.  Ale po chwili nawet lekko się o niego oparła. Czuła jego zapach, który był mieszanką zapachu whisky, mydła piżmowego i czegoś jeszcze, chyba jego własnego zapachu. Z zaskoczeniem odkryła, że podoba jej się ten zapach. A jeszcze większym zaskoczeniem dla niej było odkrycie, że czuje się dobrze, a wręcz bezpiecznie, znajdując się w takiej bliskości z nim. Jej twarz oblał rumieniec i dziękowała w myślach Merlinowi, że stoi do niego plecami i nie może zobaczyć jej twarzy.
On także myslał, że dzięki pozycji, w jakiej stali, ona na szczęście, nie może zobaczyć, że jej bliskość wywołała lekki rumieniec na jego twarzy. On czuł waniliowy-owocowy zapach jej szamponu i mimo, że nie przepadał za zapachem wanilii, ta mieszanka mu się podobała.
Kiedy skończyli kroić, odsunął się od niej, przybierając swój normalny wyraz twarzy i choć żadne by się do tego nie przyznało, odczuli chłód i jakiś brak.
- Dodajesz po trzy kawałki bławatka. Potem zabezpiecz kociołek i możesz iść. - skinęła głową na znak zrozumienia i skupiła się na zadaniu.
- Skończyłam, panie profesorze. - stała przed jego biurkiem i patrzyła niepewnie, skubiąc brzeg szaty.
- No pytaj, przecież widzę, że jak nie zadasz tego pytania, to umrzesz - uniosł kpiarsko kącik ust.
- Jakie działanie ma bławatek perłowy? Pierwszy raz się spotykam z tą rośliną w eliksirach.
- Panna- Wiem- To- Wszystko czegoś nie wie? - zadrwił - To jest bardzo rzadka indergiencja, używana tylko w eliksirach związanych ze wzrokiem. Bławatek perłowy poprawia jakość i ostrość widzenia, w połączeniu z inymi składnikami przywraca wzrok. W połączeniu z inymi, może go odebrać.
- Dziękuję za odpowiedź, panie profesorze i dobranoc. - powiedziała kierując się w stronę drzwi.
- Teraz ty mi odpowiedz na jedno pytanie, Granger. - zatrzymał ją, kiedy już dotykała klamki.
- Co to są garbate aniołki? - spojrzał na nią z powagą, ale jej wzrok zdradzał rozbawienie.
- To takie mugolskie powiedzenie, profesorze. Zakłada się, że anioły, jako stworzenia najbliższe Bogu, są piękne, wręcz idealne. Więc wierzyć w garbate aniołki, to wierzyć w coś, co niemożliwe, żeby istniało.
- Anioły wogóle nie istnieją, Granger.
- Każdy świat ma swoje wierzenia, panie profesorze.  - dodała zamykając za sobą drzwi.

Moja przyjaciółka R. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz