Plany lekcji WDŻ

997 86 66
                                    

W domu Nemeczków zapanowała cisza...

– Dz-dziewczynki! – jąkała się zakłopotana pani Nemeczek. – P-po co przyszłyście?

– Ymmm... Chłopacy chcieli odwiedzić Nemeczka!

– Oh- – kobiecina nie wiedziała co zrobić. – Chcecie może czekolady?

– Chętnie! – odpowiedziały jednogłośnie dziewczyny.

– Wychodzimy. – przerwał Boka.

– Dlaczego?! Wypijmy chociaż czekoladę!

– To jest niehonorowe!

– Mamy gdzieś twój honor!

I tak skończyła się ta dyskusja. Nie wiedząc co robić w domu Nemeczka, po wypiciu czekolady udali się od razu na ogród bohaterek.

– Co mamy robić? – zapytał Boka

– A jak myślisz? Zbierać te śmieci, oczywiście!

Zabrano się do pracy. Wszyscy chłopcy patrzyli ze złością na Konlay'a. Podczas ich ciężkiego wysiłku Jagoda i Martyna pożerały sobie chipsy.

– Ooooh co to? – Czonakosz był wyraźnie zainteresowany tym co dziewczyny jadły

– Nic ważnego! – Martyna odsunęła paczkę od chłopaka.

– Dajmy mu spróbować, powiemy, że to święty pokarm. – szatynka wyszeptała do brązowookiej.

– Oo, dobra! – również wyszeptała Martyna – Weź jednego.

– Co to w ogóle jest? – spytał chłopak widząc zawartość paczki.

– To jest, noo, eem...

– PŁATY PRODUKOWANE W PIEKLE DLA SAMEGO BOGA! – Jagoda znowu uratowała sytuację.

– A ja się tym nie zatruję?

– Oczywiście, że nie.

Więc czonakosz wziął jednego chipsa i zastanawiał się czy go zjeść. Nagle pobiegł do niego Barabasz.

– Nie rób tego, towarzyszu!

– Wracaj do pracy babo!

– Jak śmiesz nazywać mnie babom!

Barabasz już miał podejść do dziewczyn, ale kilka przydupów go zatrzymało.

– Żyd. – Powiedziała pod nosem Jagoda
A Czonakosz nadal tak stał z chipsem w ręku i się zastanawiał, czy go zjeść. W końcu zjadł.

– AAARGGREGGHH TO JEST NIESAMOWICIE PYSZNE! – Wykrzyczał Czonakosz - dajcie mi więcej!

– Nie dla psa kiełbasa!

I w tym momencie wszystkie przydupy oprócz Boki otoczyły dziewczyny żydząc chipsy.

– ej Boka! Chodź tu, spróbujesz boskiego pokarmu.

Boka podszedł a dziewczyny podały mu jednego chipsa. Zastanawiał się czy zjeść.

– Tak Boka! Jedz bo to pyszne! –

Czonakosz nadal podniecał się smakiem tej niesamowitej przekąski.
W końcu Boka zjadł. Nie podniecał się tym jak Czonakosz, a szczerze mówiąc w ogóle nie okazywał emocji, no ale dopóki jest sobą to tak będzie. Ale twierdzi że mu smakowało.

***

Dziewczyny wyszły z domu wcześnie rano. Postanowiły że nagrają Ernesta w łazience i puszczą przydupom jako ,,lekcja biologii i wdż''. Więc kierowały się do jego domu. Wiedziały, że Erno bierze prysznic (o ile wtedy były prysznice, uznajemy że były  ok) o 8:00 rano. Więc przed godziną ósmą wkradły się do jego ogrodu i na parapecie od okna łazienki położyły kamerę z włączonym nagrywaniem i uciekły. Po 30 minutach wróciły aby zabrać kamerę. Uznały sukces, widząc jak chłopiec wychodzi z łazienki. Uciekły więc sprytnie i zatrzymały się w kawiarence aby szybko zmontować nagranie i przy okazji zjeść jakieś ciastka. Po zjedzeniu ciastek i zmontowaniu nagrania dziewczyny kierowały się już na plac. Gdy dotarły, wszystkie przydupy już tam były.

– Siemanko! – wykrzyczała Martyna. – dziś zaprezentujemy wam....

– Lekcję biologii i wdż według Ernesta! – dokończyła Jagoda.

– w sensie, o tym? – spytał Kolnay jednocześnie wskazując na swoje dolne części.

– Dokładnie.

Cała grupa chłopców rozbiegła się po placu. Chyba się wystraszyli.

– Co teraz? – Jagoda traciła wiarę, że kiedykolwiek pokażą im ten film.

– Patrz. – Martyna wskazała na budkę Jano.

– No co?

– Przyniosłyśmy tam wczoraj ekran i rzutnik.

– No tak, i co?

— Złapiemy ich potem i przywiążemy do krzeseł, zdejmiemy im buty i będziemy kazać to oglądać.

– No dobra, ale po co mamy im zdejmować buty?

– Nie wiem po co, ale tak o.

– Lubie twój styl. A teraz chodźmy, niech się uspokoją.

Dziewczyny wyszły więc z placu. Spacerowały po Budapeszcie. Nagle Martyna ujrzała świetną postać historyczną zwaną również...

– FERI! FERI! EJ FERI! – Martyna biegła w stronę chłopaka w czerwonej koszuli.

– CO?! – spytał zirytowany, ale krótko po tym coś sobie przypomniał. – Czekaj, to wy?!

Jagoda zdążyła już podejść do Feriego i Martyny.

– Jakie ,,wy'"?

– No przecież to wy jesteście tymi wysłannikami Boga?

Dziewczynom zabłysło w oczach.

– Nooooo, taaak, tylko skąd wiesz?

– Ten żyd, Judasz i żyd Boka mi powiedział!

– No tak. I wszystko jasne

– Aa tak przy okazji Feri. – Jagoda dała już znak Martynie żeby po jej zdaniu uciekać. – jesteś frajerem!

– JAK ŚMIESZ NAZYWAĆ MNIE FRAJEREM AAARHRGRGRHG.

Ale dziewczyny już uciekły, więc nic im się nie stało. Teraz kierowały się prosto na plac maderfakerów zwanych też przydupami.

Przydupy z Placu Broni (w trakcie poprawy) Where stories live. Discover now