CO SIĘ ODJANIEPAWLA?!

3.8K 196 325
                                    

Tego jak zwykle podejrzanie zwyczajnego dnia dwie dziewczynki cisnęły beke z ich lektury pt: "Chłopcy z Placu Broni".

– Masz więcej takich edit'ów?! – zapytała ze śmiechem Jagoda.

– A JAKŻE! – odpowiedziała Martyna cisnąc równie wielką beke.

– Czas spać – nagle do pokoju weszła dziwnie dorosła osoba, zwana potocznie "Twoja Stara". Dziewczyny po lekkiej kłótni dały za wygraną.

Następnego dnia obudziły się gdzieś. To gdzieś na pewno nie było ich zadupiem.

– GDZIE MY JESTEŚMY?! –  wyjrzała za okno szatynka.

– JAK TU STAROOOO! – wykrzyczała brązowooka widząc dorożkę przejeżdżającą wzdłuż ulicy.

– Uuuuu patrz, ktoś idzie po zakupki.  

Dziewczyny wyszły ze swojego bardzo nowoczesnego (w porównaniu do innych) domu i przy okazji popytały ludzi, gdzie aktualnie są.

– Siema ziom! – wykrzyczała do przypadkowego przechodnia Martyna. – Wiesz może gdzie jesteśmy? No boo... Tak tu jakoś staro... CZY TO ŚREDNIOWIECZE?!

Po chwili spłoszony przechodzień uciekł przed dziewczyną.

– Nah, ci ludzie też nie są normalni. – stwierdziła Jagoda po czym podeszła do pewnej pani w różowej sukience. – dzień dobry, wie pani może gdzie jesteśmy?

– Umm, jesteśmy w Budapeszcie, na Węgrzech – odpowiedziała ze zdziwieniem w głosie kobieta.

– CO?! Znaczy, który jest rok?

– Jest rok 1902. Co wy, z choinki się urwałyście?

– Może. – stwierdzila z ironią Martyna, po czym odwróciła się na pięcie i gestem ręki przywołała do siebie swoją przyjaciółkę.

– Jakim cudem jest rok 1902?

– JESTEŚMY PODRÓŻNIKAMI W CZASIE!

– O TAK!

Po dziesięcio minutowej przerwie na darcie się dziewuszki udały się w stronę ciemnego, drewnianego płotu. Najpierw pomyślały, że to coś w stylu tajnej plantacji marychy, ale później okazało się, że to plac na którym stoi wielka, trzypiętrowa kamienica. Podeszły bliżej płotu i przyjrzały mu się. Po obejrzeniu płotu, nawzajem pomogły sobie na niego wejść i usiąść na nim. Był nawet, muszę przyznać, wygodny. Gdy już tak sobie siedziały, na małym skrawku placu bawiła się dość duża grupa chłopców. Wrzeszczeli gorzej niż one, gdy dowiedziały się, że cofnęły się w czasie. Po naradzie i przeanalizowaniu co chłopcy robią, stwierdziły, że chyba grają w palanta. W końcu postanowiły zejść z płotu i pójść do nich pogadać. Wyglądali na osoby w ich wieku, dlatego po prostu zeszły z plotu i zaczęły iść w ich stronę. Kiedy przeszły około dziesięć kroków kilku chłopców zauważyło je. Widząc, jak są ubrane (miały ubrania z ich czasów) nieźle się zdzwili. Gdy dziewczyny podeszły, zaczęły rozmowę.

– No hej przydupy, jak się macie? Co robicie? – spytała ze swoim popisowym, ironicznym głosem niższa.

Chłopcy wymienili się podejrzliwym wzrokiem, a następnie jeden z nich poszedł w kierunku innego z "przydupów". Coś mu powiedział, po czym obydwoje poszli w stronę dwóch przybyszek.

– Kim jesteście? – spytał chłopak, którego przyprowadził ten drugi.

– Waszym najgorszym koszmarem! – wykrzyczala Martyna, wyraźnie śmiejąc się z zaistniałej sytuacji.

Chłopcy trochę się przestraszyli, ale ostatecznie chyba nie wzięli tego na poważnie. Przynajmniej ten, z którym rozmawiały.

– A tak na poważnie... To jest Martyna – wskazała na przyjaciółkę. – a ja jestem Jagoda.

– Fascynujące... – stwierdził. – Co was tu sprowadza?

– Przedstawiłbyś się, a nie, my tu samego Boga prezentujemy! Jesteśmy wysłannikami Boga! – Martyna nie dawała za wygraną i chciała dowiedzieć się czegoś o podejrzanym stowarzyszeniu podejrzanych chłopaków.

– Ja jestem Janosz Boka, tam moi koledzy.

– To jakiś żart? – niebieskooka zdziwiła się. – Przepraszamy na chwilę... – powiedziała i jednocześnie odciągnęła  Martynę jakieś dwa metry od grupki chłopaków.

Zaczęły naradę. Jak to możliwe, że znalazły się teraz w miejscu akcji ich aktualnej lektury? Nic z tego nie rozumiały, chociaż miały już plan jak podporządkować sobie tych przydupów.

Przydupy z Placu Broni (w trakcie poprawy) Onde as histórias ganham vida. Descobre agora