Cross x Oc

652 18 7
                                    

Shot dla AlexGaming297

Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania

======================================

Warknełaś cicho przyspieszając bieg.  Nie ma to jak spóźniający się budzik. Spojrzałaś przelotnie na telefon, 7:30. Zmianę zaczynasz o 7:45, a czeka cię jeszcze 2 km biegu. Zwinnie wymijałaś ludzi idących z parasolami, tak padało. W końcu by nie podeptać psa wpadłaś na przechodnia. Upadłaś na tyłek zapewne brudząc spodnie. Poderwałaś się na równe nogi, krzyknęłaś szybkie "przepraszam" i biegłaś dalej.

Wpadłaś do kawiarni od samego progu wykrzykując przeprosiny. Pobiegłaś na zaplecze by zrzucić z siebie mokre ubrania. Narzuciłaś na siebie biały t-shirt, czarne jeansy i zawiązałaś w pasie szary fartuch.

Szef przez najbliższą godzinę mierzył cię ostrym wzrokiem, ale dał sobie spokój i na twoje spóźnienie machnął ręką. Za kare miałaś zostać dłużej, co nie robiło ci zbyt dużej różnicy, gdyż powrót do pustego mieszkania jakoś się do ciebie nie uśmiechał. Właściwie, często zostawiłaś tylko i wyłącznie dlatego, że nie chciałaś siedzieć sama.

Otaczająca cię tam cisza była niezmiernie irytująca.

Przeciągnęłaś się i złapałaś za tacę z zamiarem pozbierania brudnych naczyń.

Zabrałaś ostatni pucharek z dwuosobowego stolika i odwróciłaś się by wynieść je na zmywak, jednak zderzyłaś się z czymś, a raczej z kimś.

  - Wybacz - mruknął głęboki głos, spojrzałaś w górę, na twarz osobnika przed tobą. Był to wysoki szkielet w biało czarnej puchowej kurtce, na jego twarzy malował się nerwowy uśmiech, twoją uwagę przykuła blizna pod prawym oczodołem. Przeszył cię dreszcz gdy ów osobnik zaśmiał się gardłowo - to nie tylko czasem na mnie wpadłaś rano ? - parsknął, patrzyłaś na jego twarz ignorując jego wypowiedź, nagle cię olśniło, tak, zdecydowanie na niego wpadłaś, czarna czapka z logiem [zespół], rozpoznała byś ją wszędzie. Odskoczyłaś od niego jak oparzona, o mały włos, a zrzuciła byś pucharki. Położyłaś tacę na stoliku obok. Spuściłaś głowę w dół i zacisnełaś powieki

  - Strasznie przepraszam, J-ja spieszyłam się do pracy i... Naprawdę pana przepraszam - zaczęłaś się nerwowo tłumaczyć

  - Woah, hahaha mała wyluzuj. Nie mam ci tego za złe - pochylił się do przodu by zrównać wasz wzrost (czy to zdanie ma sens ?) I poczochrał szare kosmyki. Rozluźniłaś się, na jego twarzy widniał naprawdę ciepły uśmiech. - Jest ok - zaśmiał się cicho

  - W-wybacz, za bardzo panikuje i-

  - Kana ! Rusz się, klienci czekają - spojrzałaś na Trishe, która zabijała cię wzrokiem. Brunetka obsługiwała sporą kolejkę

  - Przepraszam, m-musze wrócić do pracy - mruknęłaś zabierając brudne naczynia

  - Nie masz za co mała, za dużo przepraszasz - parsknął. Popendziłaś na zaplecze "wrzucając" naczynia do zmywarki. Złapałaś za notesik i ołówek, włożyłaś owe przedmioty do kieszeni i wzięłaś tacę z deserami.

Uśmiechnęłaś się nieśmiało gdy starsza pani dała ci napiwek w postaci dwudziestu złotych. Mimowolnie spojrzałaś w stronę potwora, siedział w boksie w rogu kawiarni i przeglądał menu. Westchnełaś cicho i podeszłaś do stolika

  - Co dla pana ? - zapytałaś spokojnie, uniósł na ciebie wzrok i uśmiechnął się delikatnie

  - Hmmm, nie jestem pewien. Szczerze mówiąc czekam na znajomych, więc..

  - Nie chce pan się najeść zanim przyjdą, ale jest pan ciut ciut głodny - zachichotałaś, a on przytaknął - polecam tartę jabłkową, jest naprawdę dobra, nie jest ciężka, a co ważniejsze potrafi wypełnić żołądek, ale go nie zapcha, więc spokojnie pan coś później zje - wyrecytowałaś, wyglądał na zaskoczonego, pokręcił głową i odłożył menu na stolik.

  - No cóż, nie zostaje mi nic innego niż pani zaufać - uśmiechnął się, a ty poczułaś gorąc na policzkach. Założyłaś kosmyk włosów za ucho, zapisując zamówienie

  - Coś do picia ?

  - Woda, gazowana - przytaknęłaś

  - Zaraz przyniosę - dodałaś na odchodne. Otwarłaś lodówkę z napojami i wzięłaś wodę. Przelałaś ją do szklanki, wkroiłaś plasterek cytryny dodałaś niebieską parasolkę, a wokół szklanki zawiązałaś różową wstążkę. - Tish, tarta jabłkowa, proszę. - brunetka przytaknęła i po chwili położyła talerzyk z ciastem na tacy. Wzięłaś ją i z uśmiechem poszłaś w stronę stolika, ku twojemu zaskoczeniu potwór nie był już sam. Siedziała z nim dwójka innych potworów, jeden z nich był w niebieskiej bluzie i białym t-shirt'cie, na środku koszulki był nadruk tarczy strzeleckiej. Drugi, o zgrozo, wyglądał jakby pomylił epoki, żywcem wyciągnięty z lat 80. Chodząca tęcza. Zaśmiałaś się cicho widząc, że na głowie miał czapkę z wiatraczkiem. Położyłaś tacę na stolik tym samym zwracając ich uwagę na siebie. Położyłaś ciasto i napój przed szkieletem

  - Dziękuję - zaśmiał się nerwowo, zauważyłaś na jego policzkach odcień czerwieni... Ciekawe o czym rozmawiali.. potrząsnąłaś głową nie czas na takie rozmyślenia, masz robotę

  - Co dla panów ? - uchachani spojrzeli na siebie

  - Koktajl truskawkowy i deser 'bananowe szaleństwo' - powiedział "pan tęcza"

  - Hmm, sex on the beach - uśmiechnął się flirciarsko, westchnełaś i zapisałaś. Drugi typek jakoś nie przypadł ci do gustu.

Pucowałaś blat, jeszcze 20 minut i zamykacie. Z niemałym niezadowoleniem spojrzałaś na grupkę potworów. Odetchnęłaś gdy zaczęli się zbierać. Twój nowy "znajomy" podszedł do kasy

  - Kartą - mruknął drapiąc się po karku. Uśmiechnęłaś się krzywo

  - Ja stawiam - spojrzał na ciebie zmieszany - chce panu czymś wynagrodzić ten wypadek - mruknęłaś

  - H-hej, przecież nic się nie stało - widziałaś jak na jego policzki wkradła się ostra czerwień. Jego przyjaciele mieli niezły ubaw

  - To nic naprawdę, będę spała spokojniej - już chciałaś przyłożyć swoją kartę do czytnika, jednak powstrzymał cię mocny uścisk na nadgarstku. Spojrzałaś na szkieleta

  - Nie - powiedział stanowczo, dziwny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Przyłożył swoją kartę do czytnika, rozległo się charakterystyczne piknięcie. Schował kartę do kieszeni. I spojrzał na ciebie zaskoczony, twoim intensywnym rumieńcem. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że trzymał twoją dłoń. Sam spalił buraka i odsunął się o trzy kroki. Zaśmiałaś się nerwowo. Otwarł usta by coś powiedzieć, jednak równie szybko je zamknął i wyszedł z kawiarni. Zaczesałaś włosy do tyłu i podeszłaś do stolika by zabrać naczynia. Twoją uwagę przykuła serwetka, na której ktoś coś nabazgrał. Podniosłaś ją

xxx xxx xxx - zadzwoń :P

~Typek od porannej wpadki xoxo

Schowałaś serwetkę do tylniej kieszeni. Wyniosłaś ostatnie naczynia, przebrałaś się i porzegnałaś z resztą personelu.

Siedziałaś na kanapie zawinięta kocykiem z pudełkiem lodów przed sobą i zastanawiałaś się czy zadzwonić. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw wzięłaś telefon w rękę i wybrałaś numer. Charakterystyczne pikanie...

~ Wiedziałem, że zadzwonisz

One Shot's [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Where stories live. Discover now