5.

3.3K 206 14
                                    

Nie złapała równowagi, padając przed nim na kolanach razem z grubą księgą. Opuściły ją siły i nawet nie zamierzała wstać. Kryjąc twarz w dłoniach, skuliła się, pod ciężarem wydarzeń. Starzec-duch, Orion i jego zabawa oraz dwójka przerażonych mugoli. 

- Udało ci się - usłyszała, kątem oka dostrzegając, że podnosi z podłogi książkę. Zdawała sobie sprawę, że ona mogłaby wrócić nawet martwa, ale jego cel był najważniejszy. Księdze nie mogło się nic stać, ale jej owszem. - Dlaczego płaczesz? - spytał. Cudem było, że w ogóle zauważył. 

- Chcę wrócić do domu - wspomogła się rękoma, wstając z kolan. Wytarła mokre policzki, odgarniając loki do tyłu. - To tak księga? - upewniła się, ostatni raz patrząc na skórzaną oprawę lektury.

- Dokładnie.

- A gdzie reszta? - byli sami, a przecież wszyscy mieli wrócić dokładnie w to miejsce. 

- Odesłałem ich. Straciłaś rachubę czasu, Madelyn, cokolwiek tam robiłaś. Byli tu kwadrans temu - wzruszył ramionami, odchodząc. Uznała to za dobry moment na wyślizgnięcie się z jego apartamentu. Oglądając się za siebie, ruszyła z miejsca. Może Orion nie powiedział jeszcze nic na jej temat? Wolała, aby Tom jej nie karał. Skoro jej Cruciatus sprawił tak ogromny ból mugolowi, to jak bolesny musi być ten zadany przez Toma? Zadrżała. Szarpnęła za klamkę, ale drzwi się nie otworzyły. Pociągnęła drugi raz i od razu się poddała. Zamknięte to zamknięte. - Idziesz już? - spytał retorycznie, wyrastając za jej plecami. Bez książki. 

- Co powiedzieli Black'owie na mój temat? - spytała wyniośle, zaciskając pięści.

- A co dokładnie chcesz usłyszeć? Że jesteś fatalną śmierciożerczynią, ale to nie nowość. Wszyscy wiemy, że jesteś - powiedział gładko bez oznak emocji.

- Może powiesz im, że wcale nie chciałam nią być, panie? - gdy opanowywała ją złość, zapominała o wszystkich uczuciach. Zupełnie tak jakby przed chwilą nie popełniła zbrodni.

- Sama opowiesz mi co się stało - gestem ręki zaprosił ją z powrotem do salonu. W zasadzie nie zaprosił, bo nawet nie mogłaby odmówić, jeśli życie było jej miłe. Ściągnęła swój płaszcz, który ciągnął się za nią i rzuciła go na podłogę. Tom usiadł w fotelu. Z wyprostowanymi plecami w idealnym garniturze bez zagnieceń. Nie dał jej pozwolenia na to, aby usiadła i był to jego kolejny sposób, na ,,dyskretne poniżanie" jej osoby. - Słucham.

- Hollen był w domu, ale w zasadzie nie wiedziałam, że jest duchem - przerwała, żeby zaobserwować jego reakcje, ale nie otrzymała nic. Trzymał złożone palce na klatce piersiowej, przyglądając się zegarowi na kominku. Dobiegała siódma rano. - Pozwolił, abym ją wzięła i zdaję się, że wiedział komu ją niosę. - znów żadnej reakcji. - I na tym zakończyłaby się cała akcja, czego w sumie akcją nie można nazwać. Wpadałam na Oriona, który... Właściwie reszta historii nie ma nic wspólnego z przejęciem księgi - wzruszyła ramionami. Nie chciała pogrążać się jeszcze bardziej, a tym bardziej załamywać przy opowiadaniu. 

- Raport zdaje się od początku do końca, Madelyn - zaznaczył twardo. 

- Dostałam lekcję torturowania - streściła, zagryzając wargę. 

- Kogo torturowałaś?

- Mugola.

- Podobało ci się? - spojrzał w jej oczy. Nie było to pytanie złośliwe. Była nad wyraz poważne.

- Nie widziałam w tym niczego przyjemnego - przestąpiła z nogi na nogę. Zrobiło się chłodniej, gdy Riddle podniósł się z fotela, znajdując się nienaturalnie blisko. - Jaką widzisz w tym przyjemność, panie? Co sprawia, że dla was wszystkich to takie rozrywkowe? 

Madelyn | Tom RiddleWhere stories live. Discover now