1.

6.7K 292 74
                                    

Stał na widokowym tarasie, obserwując krajobraz miasta ze szklanką whisky i wypalonym cygarem, a noc była wyjątkowo piękna i spokojna. Na sklepieniu świeciło kilka jasnych gwiazd, które pierwszy raz od dłuższego czasu nie były skryte pod ciemnymi chmurami. Lekki wiatr muskał jego blade policzki, lecz Tom był zajęty napawaniem się dumą. Teraz Londyn był jego. Teraz świat czarodziei był podległy mu i nikomu więcej. Tyle lat mu zajęło, jednak zbudował armię, ludzi, których jakoby sam wychował w duchu nienawiści do mugoli i ich brudnej krwi. Podejmując ciężkie decyzję, podeptał trupy swoich wrogów, aż znalazł się na szczycie Ministerstwa Magii i w końcu magicznego świata. Nazwisko Riddle zapisało się wszędzie i chociaż sam czuł do niego obrzydzenie, to w obecnym momencie miał to zupełnie gdzieś. 

Jak łatwo przychodziło mu manipulować ludźmi. Jakimi tchórzami byli! Usłali mu drogę z płatków róż, aby żywi oglądali jak wstępuje na tron. Tom nie przejmował się cudzą krwią na swoich rękach. Uważał, że usunął tych, którzy nie zgadzali się z jego ideologią lub po prostu byli przeszkodą w drodze na szczyt. Morderstwa? To dla niego jeden z codziennych obowiązków pracy. 

- Mój panie? - piskliwy głosik Antoniego przerwał jego radosną aurę i zakłócił piękne wizje dalszych rządów. - Panna Royson czeka w salonie - zakomunikował jeszcze ciszej, nerwowo poruszając palcami. 

- Więc ją przyprowadź - odparł twardo. Słysząc stukot obcasów, odwrócił się plecami do krajobrazu miasta i zaciągnął się dymem cygara. Długie nogi zielonookiej dziewczyny przekroczyły próg tarasu i niemal od razu się zatrzymały. Spojrzał na nią wyczekująco, jednak ciemnowłosa zawahała się. W konsekwencji dygnęła lekko, spuszczając głowę. 

- Panie - mruknęła cicho. Za każdym ukłonem czuła się upokorzona. Świadomość, że teraz Tom Riddle ma nad nią władzę była żenująca. Od dłuższego czasu mógł ją bezkarnie poniżać i oglądać jak wykonuje jego rozkazy. Nie mogła komentować pomysłów Riddle'a, które coraz bardziej uderzały w jej czułe punkty. 

- Spóźniłaś się dwadzieścia minut, Madelyn - zauważył spokojnie, odstawiając na murawę szklankę z bursztynowym płynem. 

- Zatrzymali mnie w ministerstwie - cudem uniknęła prychnięcia. Najchętniej wyśmiałaby go, wylewając na twarz całą whisky i ze złośliwości zgasiłaby śmierdzące cygaro, ale przyjemną wizję zatrzymała w głowie. - Poza tym musiałam się cofnąć do biura po twoje dokumenty - darowała sobie dopowiadanie do każdego zdania ,,panie", bo jej skala zażenowania przekroczyłaby granice.

- Oczywiście - spojrzał na kartki, które ściskała pod ręką. Korzystając z chwili przyjrzał się jej grzecznej, granatowej sukience w groszki. Nie wyglądała jak śmierciożerczyni ani jak ktoś kto pracuje w jego rządzie. Gdyby przechodziła ulicą przypisałby jej raczej osobowość słodkiej dziewczynki z dobrego domu, która sprzedaje kwiaty. - Nie możesz choć raz wyglądać normalnie? - uniósł brwi. Urażona odrzuciła swoje loki do tyłu.

- Przyszłam tu w innej sprawie - odpowiedziała, ignorując narastające uczucie gniewu. Energicznym krokiem podeszła bliżej niego, wyciągając dokumenty spod pachy. On spojrzał na nie z góry, jednak nie drgnął.

- Prosisz się o lekcję szacunku i oddania dla władcy - szepnął z aroganckim uśmieszkiem. - No już, Madelyn. 

- Przyniosłam ci dokumenty, panie - wymamrotała, przenosząc wzrok na czubki swoich szpilek. - Kompletne - dopowiedziała. Wziął je do ręki i zaraz zgasił cygaro, aby przejrzeć papiery. Zainteresowała go tylko ostatnia strona, którą uważnie przejrzał.

- Jutro wciąż aktualne? 

- Tak, ale zmieniłam godzinę posiedzenia. O dziesiątej rozpoczynamy w ministerstwie, aby omówić najważniejsze aspekty wieczornego spotkania i z kilku spraw zrobiło się o połowę więcej. Trzeba na przykład wybrać nowego szefa departamentu tajemnic, podjąć decyzję dotyczące aresztowania Grossburg'ów i przygotować strategie, które wykorzystamy podczas próby dogadania się z opozycją w Austrii. I przed tym, masz spotkanie z Lestragnem, więc o dziewiątej - wyrecytowała z pamięci - Panie - dopowiedziała pośpiesznie pod naciskiem jego spojrzenia.

Madelyn | Tom RiddleWhere stories live. Discover now