🔮4

122 11 20
                                    

Patrzyłam się niepewnie na małą żabę, która była na stole. Przedtem mogła się pochwalić pięknymi skrzydłami skowronka. Teraz była zamieniona w płaza. A ja miałam z powrotem oddać jej swoją postać.
- Tak jak ci pokazywałem - powiedział Fred. Minął dokładnie tydzień odkąd zaproponował mi naukę. To było czwarte nasze spotkanie, a dla mnie magia była dalej czymś niedostępnym.
- Ptak kolorowy swój cenny czas traci,
Niech ta żaba wróci do swojej poprzedniej postaci - wypowiedziałam zaklęcie, jednak żaba tylko zakumkała. Nic się nie stało.
- Pamiętaj, że zaklęcie musisz wypowiadać z całą pewnością, wyraźnie i dosadnie - powtórzył. - Ono musi zadziałać - dodał,  podkreślając musi. Westchnęłam zrezygnowana.
- Ja chyba się nie nadaję... ,
- Gdyby tak było, to wczoraj byś przez przypadek nie strąciła wazonu ruchem ręki. - Uśmiechnął się ciepło, a ja poczułam jak się zawstydzam, powracając do tego wspomnienia. - Inni dzielą życie z magią od kołyski. Małe dzieci kichają, a z półek wszystko spada. - parsknęłam śmiechem. - Zaczynasz dosyć późno, ale nic nie stoi na przeszkodzie. Musisz po prostu uwierzyć w to, że potrafisz. - Tylko, że ja w to nie wierzyłam. Jeszcze nie potrafiłam. Pokiwałam tylko głową, dając Alfredowi do zrozumienia, że dostosuje się do jego rad. Ale nie wiedziałam, czy tak będzie. Wzięłam głęboki oddech.
- Ptak kolorowy swój cenny czas traci,
Niech ta żaba wróci do swojej poprzedniej postaci. - Tym razem mówiłam wolniej, ale wyraźniej. Starałam się mówić też głośniej, co dodawało mi pewności siebie. Gdy skończyłam zaklęcie, znowu straciłam jakąkolwiek nadzieję. Jednak w pewnym momencie usłyszałam trzepot skrzydeł. Podniosłam głowę, a zamiast żaby, na stole stał skowronek. Poderwał się szybko do góry i wyleciał przez otwarte okno.
- A widzisz, udało się. - Uśmiechnęłam się szeroko, był to dla mnie sukces, którego się nie spodziewałam. Alfred podszedł do koszyka wiklinowego i wyciągnął dwa jabłka, z których jedno mi podał. - Idzie ci coraz lepiej, Ariadno. - Fred rozumiejąc, co powiedział zakrztusił się kawałkiem jabłka. - Przepraszam, wyms...
- Podoba mi się - wtrąciłam. Mężczyzna spojrzałam na mnie z nieukrywanym szczęściem.

Byłby za krótki rozdział....

Alara dopadła mnie znowu, gdy wyszłam z gabinetu.
- To była twoja mama? - zapytała, a ja byłam zmieszana słysząc to określenie. Mimo, że byli dla mnie bardzo ważni, wolałam mówić im po imieniu.
- Tak, mów Oliwia. - Alara pokiwała głową. Wiedziałam, że wie, że nie są to moi prawdziwi rodzice, przez tą sytuację z Ethel. - Byłaś na zajęciach?
- Nie, wolałam poczekać na ciebie, ale o mało Hexa mnie nie przyłapała.
- Dziewczyny, nie wiecie co się stało! - Zza krętu wypadła Maud. Zaśmiałam się wraz z Alarą z podekscytowania okularnicy. - Tak poza tym, dobrze, że nic ci nie jest. Widziałam zajście przez okno. - Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Teraz opowiedz co się stało - rzuciła rudowłosa.
- Ah tak, chodźcie za mną. - Ruszyłyśmy w stronę, którą obrała Maud. Obok nas co chwilę przechodziła grupka osób, które zaparcie rozmawiali i czegoś szukali. Doszłyśmy do ławki, na której siedziała Mildred.
- Powiecie co się stało? - powiedziała zaciekawiona Alara.
- Więc, tak: Zapytałam się wczoraj Alary, co się wydarzyło. Ethel po tym całym zajściu była inna...
- Inna, czyli jaka? - wtrąciłam.
- Rozkojarzona i lekko wystraszona. - Zrobiłam wielkie oczy. Czyli za bardzo mnie wtedy poniosło z tym straszeniem. Z drugiej strony zasłużyła sobie.
- Wracając, przepraszam was za to, ale reszta dziewczyn wyciągnęła od nas to, że to Ethel się z tobą pokłóciła i później wystraszyła się konsekwencji, bo to ona była prowokatorem. - Alara zgromiła wzrokiem Mildred i Maud. - Kontynuując, przed chwilą były zajęcia z eliksirów, ale nie było panny Hardbroom. Pojawiła się na chwilę i kazała być nam cicho oraz próbować wykonać jakąś nam znaną, i łatwą miksturę. Każdy zaczął coś tam robić. Dziewczyny chciały zażartować z Ethel, więc krzyknęły...
- Ethel, Ariadna za tobą - zacytowała Mildred. Poczułam się z tym źle, bo nie było to super doświadczenie. Zdałam sobie sprawę, że dobrze postąpiłam wychodząc na dwór. W środku, bańka wchłonęłaby moc, ale drgania mogłyby zatrząść ścianami, które "puściłby sufit", a ten zwyczajnie by nas przygniótł.
- Ethel podskoczyła ze strachu i trąciła Felicity, która za dużo wsypała żabiego skrzeku, powodując śmierdzący wybuch. - Najwyraźniej to o tym wspominała Hexa w gabinecie. - Pojawiła się Hardbroom i zaczęła neutralizować zapach oraz dym, który się pojawił. Felicity została ochrzaniona przez Hexę, więc w ramach zemsty dosypała do mikstury Ethel odnóża much. Blondyna nie wiedząc o tym, zgłosiła się do pokazania swojej mikstury.
- Mina panny Hardbroom, gdy Ethel zmieniła się w muchę była bezcenna. Wyrażała wielką irytację - odparła Mildred, a my się zaśmiałśmy. 
- Było to co najmniej żenujące, że można tak spartaczyć prostą miksturę. - Podskoczyłam ze strachu, gdy za nami zmaterializowała się panna Hardbroom. Ściany mają uszy, a w tej szkole aż za dobrze słyszące. - A teraz radziłabym szukać koleżanki, gdyż wyleciała przez otwarte drzwi.
- A zaklęcie namierzające? - wypaliła Alara. Panna Hardbroom zmrużyła oczy.
- Panienka Hallow jak na muchę, porusza się zbyt szybko, żeby zaklęcie mogło nas poprowadzić wprost do niej. - Nie wiem, czemu, ale pasowało mi do niej stwierdzenie, że mucha do niej pasuje. W pewnym momencie przypomniałam sobie słowa Alfreda.
- A czemu, mimo że nie użyłam w zaklęciu słowa "kret", ta żaba się w niego zmieniła? - zapytałam, gdy zamiast kota, pojawił się czarny krecik.
- Pamiętasz co mówiłem, żeby zaklęcie zadziałało? - Przytaknęłam. - Czasami stosujemy się do tego, żeby mówić wyraźnie, dosadnie, ale pojawia się czasem myśl " co jeśli to nie zadziała?" i brak pewności. Wtedy zaklęcie samo decyduje, skoro rzucający zaklęcie nie jest pewny co oczekuje. Tak, więc zmieniamy się w to, do czego nam najbliżej...
Wybuchnęłam śmiechem, przez co zwróciłam uwagę wszystkich. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie był to dobry moment.
- Prze...pra..szam - powiedziałam, nie mogąc przestać. - Ta mucha to nie przez przypadek...
- Gdyż zamieniamy się w to, do czego nam najbliżej - dokończyła panna Hardbroom, na co odpowiedziałyśmy śmiechem. - No już, szukać panienki Hallow.
- Niesamowite - powiedziała zdziwiona Mildred, gdy nauczycielka zniknęła. - Widziałyście jak Hexa się zaśmiała? Trwało to może dwie sekundy.
- Dzięki Ari, poprawiłaś jej humor, a po tej lekcji, będziemy mieli znów z nią - odparła Maud.
- Ari? - zapytałam.
- No tak, to skrót od twojego imienia, Al od Alary, Mili od Mildred, a moje imię i Enid niestety jest niemodalne. - Pokiwałam głową na wznak, że rozumiem. Dopiero teraz zauważyłam, że murzynka dołączyła do nas. 
- Dobra, szukajmy Ethel - powiedziałam, po czym ruszyliśmy wszyscy na wprost. - Jakbyście byli Ethel w postaci muchy, co byście zrobili?
- Ja bym próbowała przeżyć - odpowiedziała Enid.
- Ja to bym się schowała ze wstydu - odezwała się Alara.
- A ja bym udała się do pierwszego napotkanego nauczyciela, żeby mnie odczarował - westchnęła Mildred.
- Czekaj, to mogła zrobić Ethel; poszukać kogoś kto ją przemieni z powrotem - zasugerowała Maud. - Jednak nie musielibyśmy jej teraz szukać.
- To Ethel, przecież lecąc do nauczyciela mogła ukazać swoją porażkę... - zaczęłam, ale dalej nie mogłam zgadnąć, gdzie jest.
- Do Felicity oraz Drusilly też by się nie udało, bo wie, że nie umieją jej odczarować - rzekła Alara.
- Więc, kto jest na tyle potężny oraz dobry, że mógłby jej pomóc? - Postawiłam pytanie, po czym nasunęła mi się jedną odpowiedź - Esmeralda!
- No tak, a później Ethel powiedziałaby, że sama się odczarowała, albo ukazał jej się pustelnik... - Spojrzałyśmy się na Enid, która widząc nasze zakłopotanie, zaczęła wyjaśniać - To taka bajka, a którą wierzą czarownice. Pustelnik objawia się tym, którzy są potężni oraz mają problem, tak jak na przykład Ethel, która się zamieniła w muchę.
- Więc musimy znaleźć Esmeraldę, która może być teraz wszędzie, żeby znaleźć blondynę - powiedziała Maud.
- Tylko, że Esme może być w bibliotece, a Ethel może jej szukać na dworze. - Mildred miała rację. Przed nami jak na zawołanie szła panna Bat. Możliwie, że widziała gdzieś Esmeraldę.
- Panno Bat, czy nie wie pani, gdzie może być Esmeralda Hallow? - zapytałam.
- Cały jej rok poleciał rano z panną Drill na rajd. Nie ma jej w szkole. - Nauczycielka ruszyła przed siebie.
- No to klops... - powiedziała Maud. - Teraz to na pewno ją znajdziemy.
- Użyjmy tego zaklęcia namierzającego, może nie zaprowadzi nas do blondyny, ale wskaże mniej więcej drogę. - Zgodziłyśmy się z Enid. Niestety ja nie znałam tego zaklęcia, a Maud chciała spróbować. Powiedziała treść, poczym pojawiła się przed nami świecąca kula. Zaczęła kierować się w pewną stroną, a nam nie zostało nic innego jak ruszyć za nią. Co rusz miała problem z kierunkiem, ale mniej więcej, gdzieś nas prowadziła. 
- To są siostry, więc Ethel chyba wiedziała, że na ten rajd jadą - podsunęła Mildred, gdy kula była niedaleko pokojów.
- Więc, Ethel będzie na nią czekała w... - Alara jakby wpadła na trop, który mógł się przydać. Obok nas przeszła Annie oraz Tris, one również rozglądały się za muchą. Kiedy nikt nie wiedział jak dokończyć zdanie Al, ta westchnęła. - Wracasz po rajdzie zmęczona, a jesteś Esmeraldą, która chciałaby się przygotować do zajęć...
- Dlatego idę do pokoju - dokończyła Enid. Kula zniknęła, co oznaczało, że więcej nam nie pokaże właściwej drogi.
- Chodźmy tam. - Skierowałam się po schodach do korytarza, w którym ustawione były w rzędzie drzwi do pokojów. - Maud jesteś prefektem, więc wiesz może, gdzie jest pokój Esmeraldy?
- To chyba ten. - Okularnica wskazała na jedne z drzwi. Nim jednak podeszłyśmy do nich, zza rogu wyłoniła się Felicity.
- Dziewczyny, panna Hardbroom kazała przekazać, że na następnej lekcji wszystkie mamy się pojawić w klasie. - Przytaknęłyśmy, a dziewczyna wyminęła nas.
- Dajmy już spokój w takim razie - rzekła Enid. - Ethel niech jeszcze popędzie w ciele muchy, może jakaś żaba ją zje.
- Mam lepszy pomysł... - rzuciłam, poczym zaczęłam mówić im o moim planie.

Trochę chyba zrobiłam długi rozdział, dlatego będę musiała go rozdzielić.

A jak tam u was? Tak jakbym wzięła udział w czterech konkursach, które niemal są w tych samych dniach i będzie to ciekawy tydzień...
Mam nadzieję, że u was jest lepiej.

Cruella Black Peregrine

Myśl, co chcesz Kde žijí příběhy. Začni objevovat