Wstęp

255 18 25
                                    

Przed przeczytaniem: Akcja rozpoczyna się wraz z pierwszym sezonem. Dodam wiele innych wydarzeń, które zastąpią te z serialu. Ten rozdział ma być wstępem, więc będzie dość długi, ale reszta rozdziałów będzie pewnie krótsza i nie będzie tak "rozwarta".

Zamek panny Cackle pojawił się na horyzoncie i przywołał uczucie strachu. Miotła zadrżała, a ja wzięłam głęboki oddech. Powinnam się uspokoić, żeby zaprezentować się jak najlepiej już teraz. Jak mi powiedziała na koniec Olivia: Zrób dobre pierwsze wrażenie. Chwyciłam pewniej koniec miotły i wyprostowałam plecy. Uniosłam wyżej głowę i chciałam skierować lot na dziedziniec, jednak zanim to zrobiłam, poczułam mocne uderzenie w tył miotły. W oczy rzuciła mi się kula. Coś prosto leciało we mnie. Upewniłam się, że nikt ani nic nie leci z drugiej strony i wykonałam ostry zakręt, ale nim ustabilizowałam lot zauważyłam kolejną kulę, które leciała o wiele szybciej i była większa niż poprzednia. Wyciągnęłam rękę przed siebie, a to coś zatrzymało się i rozpadło się na małe kawałki. Westchnęłam z ulgą, gdy już mnie nic nie atakowało, ale poczułam się niepewnie, czując wzrok wszystkich z dołu na sobie. Poprawiłam się i pospiesznie wylądowałam przed zapewne dyrektorką.
- Bądź zdrowa panno Cackle - powiedziałam, kierując swoje słowa do czarownicy.
- I ty bądź zdrowa - odpowiedziała mi starsza kobieta, uśmiechając się ciepło. - Wszystko w porządku jak mniemam?
- Tak, dziękuję. Choć jestem dalej lekko oszołomiona.
- Panna Hardbroom właśnie sprawdza co się wydarzyło. - Jak na zawołanie pojawiła się wspomniana czarownica.
Była ubrana cała na czarno i również miała tego koloru włosy, które były spięte w wysoki kok.
- Niestety uczniowie klasy drugiej źle dobrali składniki i zamiast pokazu, mieliśmy atakujące kule światła - powiedziała, a gdy tylko mnie zauważyła, zmrużyła oczy. - Zaskakująco dobry refleks i zwinność, panno...
- Ariadna Nieceve. - W ręce czarownicy pojawiła się pewna tabliczka. - Bądź zdrowa panno Hardbroom. - Kobieta odpowiedziała mi tym samym.
- Nie słyszałam jeszcze tego nazwiska.
- Państwo Nieceve uczęszczali do akademii panny Pentangle, ale ja stwierdziłam, że ta akademia jest jednak dla mnie lepsza. - Zauważyłam na twarzy panny Hardbroom cień triumfu. Znikł on jednak tak szybko jak na niebie pojawiła się miotła z dwoma dziewczynami, które spadały z dużą prędkością. Zignorowałam to, ale nauczycielka z irytacją rozpłynęła się w powietrzu. Ja zaś udałam się wraz z resztą uczniów do sali, gdzie miał odbyć się egzamin. Z tej przyczyny, że było dziś wyjątkowo słonecznie, zajęłam miejsce w cieniu. Niestety z nieznanych mi przyczyn test dalej się nie rozpoczynał. Znowu poczułam czyjś wzrok na sobie. Kątem oka zobaczyłam, że była to blondynka, którą skądś kojarzyłam. Nim jednak zdążyłam przypomnieć sobie jej osobę, do sali weszły dwie dziewczyny. Jedna z nich miała dwa brązowe warkocze oraz niecodzienny strój, a druga była dość pulchna, a na nosie miała okrągłe okulary. Jedna z nauczycielek pokazała miejsce, które miały zająć, a na ławkach pojawił się egzemplarz testu. Chwyciłam mocno pióro i miałam nadzieję, że nie zawiodę Olivii.
***
Nasza wędrówka zakończyła się w momencie, gdy Esmeralda Hallow zatrzymała się przy dużych i potężnych drzwiach. Wzięłam głęboki oddech. Miałam pewność, że rozpocznie się zaraz kolejny etap, tym razem praktyczny. Weszłam do sali, która była dość mroczna. Pod ścianą były rzędy długich blatów, na których ustawione były kociołki i księgi. Po drugiej stronie, przy drzwiach rozprzestrzeniały się półki z przeróżnymi składnikami i fiolkami. Zajęłam miejsce przy pulchnej okularnicy.
- Jestem Maud, bądź zdrowa - powiedziała, obdarzając mnie szczerym uśmiechem. Widać było, że również przyleciała tu się uczyć, aniżeli dopełnić rodzinnej tradycji, czy sobie zakpić. Widziałam dość wiele wiedźm, które interesują się tylko czarodziejami, modnymi pelerynami i swoją opinią.
- Bądź zdrowa, jestem Ariadna Nieceve - odpowiedziałam z uśmiechem. W tym samym momencie zjawiła się panna Hardbroom. W rękach trzymała stos naszych egzaminów i nie wyglądała na zadowoloną.
- Jestem naprawdę zszokowana waszym poziomem wiedzy jaką reprezentujecie - powiedziała z przekąsem. - Miałam nadzieję, że przynajmniej połowa się popisze. Natomiast są dwie osoby, które uzyskały maksimum punktów. Gratuluję Ariadnie Nieceve i Ehtel Hallow. - Dalej nie mogłam jej skojarzyć. Byłam pewna, że ją gdzieś widziałam. Miałam jednak ważniejsze sprawy, a mianowicie jakie zaklęcie powinnam zaprezentować. Pierwszy poziom był banalny, nawet dla osób, które pierwszy raz miały kontakt z magią. Usłyszałam jak Ethel Hallow wybiera poziom ósmy. Było to niemałe wyzwanie, jednak nie czułam się na siłach. Malutki jak atom błąd i wszystko pójdzie źle. Postawiłam na piąty i zaczęłam szukać składników. W międzyczasie zauważyłam jak koleżanka Maud zaczęła szukać pewnego składnika, który znikł w dłoniach panny Hallow. Byłam na skraju parsknięcia śmiechem, gdy ta dziewczyna podeszła i wyciągnęła część składnika z wagi Ethel. Blondynka tego nie zauważyła i nie sprawdziła ponownie, czy wszystko jest w porządku. O takich błędach wspominałam.
- Widzę, że zaklęcie gotowe. - Przede mną jak duch pojawiła się panna Hardbroom. Spojrzałam na kocioł, a mikstura miała mocno niebieski kolor.
- Tak. - Wysypałam z woreczka piasek na środku sali i rozprzestrzeniłam nad nim substancję. - Przez piasek i miksturę mi daną, niech dwa pająki powstaną. Na ośmiu nogach kroczą, więc niech między sobą walkę stoczą. - Drobinki piasku zaczęły się poruszać i sklejać na wzór pająków. Wirowały dopóki po dwóch stronach nie pojawiły się identyczne twory. Były wielkości labradora. Kątem oka zobaczyłam, że na pająki wpatrują się również inni. Minęła krótka chwila, a stworzenia z piasku zaczęły się okrążać.
- Do boju - powiedziała panna Hardbroom łamiąc panującą ciszę i wyczekiwanie. Twory ruszyły na wprost siebie. Pierwszy uderzył w siecią w tego drugiego, jednak ten przeciął ją swoimi ostrymi odnóżami. Pajęczyna rozpadła się w drobny piach. Jako kontratak drugi pajęczak stanął na tylnych odnóżach i próbował wbić przednie w pierwszego stwora, ten jednak skoczył w bok.
- Koniec tych podchodów - odparłam stanowczym głosem, a jeden z pająków, już nie pamiętam który, zapędził innego w kąt, dźgając go odnóżami. Z zaatakowanego została kupka piachu.
- Jak na podwójne zaklęcie nie było źle, choć mogło być lepiej. - Odetchnęłam z ulgą. Wiedziałam, że trochę się popisałam. Może pajęczaki z piasku brzmiały banalnie, ale widowisko jakie zaprezentowały, było naprawdę dobre. Teraz kolej była Ethel. Nie mogłam się doczekać co powstanie z niedopracowanego zaklęcia zmieniającego w smoka. Jakie było zdziwienie wszystkich, gdy zamiast gada ziejącego ogniem, powstał jego daleki i niezbyt wdzięczny kuzyn. Robak wielkości palca wskazującego zamiast mieć pancerne łuski i skrzydła, miał... ładne pierścienie i odcień różu? Podeszłam do dziewczyny z warkoczykami i szepnęłam jej do ucha:
- Lepiej się przyznaj... - Spojrzała na mnie z niepokojem. - Byłaś na tyle odważna to ukraść, to teraz się przyznaj.
- Masz rację. - Przypuszczałam, że na początku chciała trzymać język za zębami, ale to do niczego nie prowadzi. Jedynie do większych kłopotów. - To moja wina.
Wybuchło niemałe zamieszanie, a Ethel zaczęła wykłócać się z, jak się dowiedziałam, Mildred Hubble.
***
Duma jaka mnie rozpierała, gdy zostałam oficjalnie przyjęta, rozsadzała mi pierś. Jak się spodziewałam, niefortunna Mildred nie została przyjęta. Szkoda. Mimo, że sprawiała wrażenie nieogarniętej i ciapowatej, była dość przyjaźnie i serdecznie nastawiona do wszystkich. Na jej pożegnanie uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco, poczym udałam się na ucztę z okazji rozpoczęcia nowego semestru. Zajęłam miejsce przy Maud, z którą się zakolegowałam.
- Nie przejmuj się, Mildred znajdzie miejsce w innej akademii. - Czarownica potraktowała mnie bezradnym spojrzeniem.
- Niestety, ale tak się nie stanie. - Podniosłam zdziwioną brew. - Przecież byłaś przy kłótni Ethel z Mildred?
- Przepraszam, ale przez stres nic już nie pamiętam - powiedziałam. - Nawet zaklęcia, które wybrałam.
- Byłaś niezła. Zaimponowałaś Hexie. - Nie byłam pewna, ale doszłam do wniosku, że chodziło jej o pannę Hardbroom. - Oh, żebym i ja dobrze wypadła.
- Też byłaś dobra - odrzekłam. - Chociaż i tak najlepszy był smok ziejący wstydem.
- O tak! - Maud zaśmiała się. Miałam nadzieję, że choć trochę poprawiłam jej humor.
***
To co się wydarzyło podczas uczty zostało uznane za zły omam tego semestru. Agatha, bliźniaczka panny Cackle, chcąc przejąć akademię, próbowała wszystkich otruć zaklęciem posłuszeństwa. Jednak Mildred nas przed tym uratowała. Z racji tego byłam pewna, że zostanie przyjęta. Uratowanie szkoły to był przecież akt odwagi. Może był niepotrzebny, bo akademia była dobrze chroniona, jednak Hubble wykazała się.
- Teraz otrzymacie szarfy z kolorami waszych pokoi. - Esmeralda zaprowadziła nas do innych uczennic mających dać nam wspomniane części mundurka. - Prefektem pierwszego roku zostaje Maud Spellbody oraz Arianda Nieceve. Z racji tego, że miałyście taki sam i najwyższy wynik końcowy, zostajecie poddane próbie.
- Na czym ta próba będzie polegać? - Maud zapytała.
- Po dokładnie trzech pierwszych egzaminach jakie się odbędą, ta która uzyska większy wynik zostanie oficjalnie prefektem - odpowiedziała Esme. Miałam wątpliwości. Prefekt pierwszego roku nie był byle jakim stanowiskiem. Wiązało się to z ogromną odpowiedzialnością i kreatywnością. Byłam pewna, że podołam temu wyzwaniu, jednak Maud na pierwszy rzut oka wydawała się rozsądniejszą opcją na to stanowisko.
- W takim razie oddaję to stanowisko Maud. - Zdziwienie jakie malowało się na twarzy dziewczyn było nie do opisania.
- Wiedźma nigdy się nie poddaje. - Kolejny raz panna Hardbroom pojawiła się nieoczekiwanie, co wywołało rozkojarzenie moje, Maud i Mildred, która jak do tej pory stała z boku, przyglądając się wszystkim.
- Z pewnością dałabym radę przejść próbę i podjąć się tego wyzwania - odpowiedziałam nauczycielce, a ta podniosła brew. - Jednak to dopiero pierwszy rok. Chciałabym się skupić na nauce zaklęć i mikstur.
- Mam nadzieję, że każdy się na tym skupi.

Tym wszystkim kończę wstęp, którego zakończyć nie mogę. Niemal 1500 słów, a dalej bym pisała. Mam nadzieję, że reszta rozdziałów będzie miała szybszą akcję i krótszy tekst.

Do zobaczenia,
Cruella Black Peregrine.

Myśl, co chcesz Where stories live. Discover now