Początek dnia był dość spokojny, za spokojny. Chociaż wojska komunistyczne strasznie napierały na stolice Korei Południowej, nie było to odczuwalne w centrum miasta.
Junmyeon i Yixing wybrali się na poranną kawę do ich ulubionej kawiarni. Pomieszczenie zawsze było przytulne i oddawało klimat picia kawy i czytania literatury. Ciemno brązowe stoliczki, wykonane z brązowej skóry fotele i regały z książkami. To wszystko oddawało wspaniałą atmosferę tego miejsca. Suho jak zwykle zamówił swoją ulubioną kawę. Delikatne cappuccino, które w sumie odzwierciedlało chłopaka. Napój ten był delikatny jak skóra Junmyeona, dodawał energii, a rozkoszować się można było godzinami. Jasna skóra chłopaka była wydelikacona, jego uśmiech emanował szczęściem, a spoglądać na niego moża było dniami i nocami. Takie przemyślenia towarzyszyły Yixingowi przyglądającemu się mniejszemu. Nagle tę przyjemną chwilę rozkoszy zakończył alarm. Sygnał, który oznaczał, że to czas, aby obronić stolice. Koreańczycy z Północy osiedlili się na północnej i wschodniej granicy miasta. Junmyeon z przerażeniem spojrzał na większego, ale kiedy chciał się wypowiedzieć, coś mu przerwało. Do przytulnej kawiarenki wkroczył generał wojska Korei Południowej i zaczął głosić:
-Prezydent Korei Południowej nakazuje przynajmniej połowie mężczyzn ze stolicy kraju o pomoc w obronie kraju, czy ktoś jest chętny?- zgłosiło się kilka mężczyzn. Yixing i Junmyeon nadal siedzieli bezruchu w mało widocznym miejscu. Jednak generał zauważył dwójkę: - Jeden z was walczyć o stolice- spojrzał na obu z pogardą.
- Ja! Zhang Yixing- zerwał się z krzesła, podnosząc rękę do góry.
- Dobrze panie Zhang Yixing- mężczyzna zanotował na kartce imie i nazwisko- Proszę o stawienie się o 19:30 przy Ambasadzie USA- generał wyszedł.
Junmyeon nadal w szoku patrzył na Yixinga, po chwili zdołał się coś powiedzieć:
- Yixing możesz tam zginąć- powiedział, starając się ukryć łzy, jakie zebrały mu się w oczach.
- Słuchaj, Junmyeon jesteś dla mnie cholernie ważny, gdybym ja nie poszedł, zmusiłby Cię.
-Ale Yixing...
- Cichutko- pogłaskał go po głowie- pójdziemy teraz do Ciebie, tam porozmawiamy.
- No dobrze.
Wyszli z kawiarni, wcześniej płacąc za zamówienie. Szli w ciszy, patrząc , jak z obrzeż miasta widać co jakiś czas wybuchające bomby. W końcu doszli do budynku, w którym mieszkał Suho, weszli do mieszkania i usiedli w dwóch wielkich fotelach.
- Dobrze, a teraz tak...przeprowadzisz się do mnie Junmyeon, okej? Weźmiemy teraz najważniejsze rzeczy, a po drodze pójdziemy jeszcze do sklepu.
-Ale po co mam mieszkać u ciebie?
- Mieszkanie jest na mnie, ja pójdę walczyć to nawet, jak będą chcieli przyjść po Ciebie, to pójdą do twojego mieszkania. Będziesz u mnie bezpieczny. Pomogę ci się spakować -wstał i zaczął wyjmować najważniejsze rzeczy z szafek.
Po godzinie w końcu spakowali najpotrzebniejsze rzeczy Junmyeona. Wzięli walizki i wyszli z mieszkania, wcześniej zamykając drzwi na klucz. Wyszli z budynku i zaczęli kierować się do sklepu. Tam kupili najpotrzebniejsze jedzenie w ilości, która starczy na minimum tydzień. W końcu z wszystkimi torbami udali się do mieszkania Yixinga. Chłopak otworzył drzwi mieszkania i położył rzeczy Junmyeona na skórzanej kanapie, a zakupy ze sklepu zaniósł do kuchni. Mniejszy chłopak zrobił to samo. Znał on doskonale mieszkanie Yixinga, ponieważ często u niego bywał. Schowali zakupy do szafek i lodówki i razem usiedli na kanapie, wcześniej przesuwając rzeczy mniejszego. Wtedy w końcu mogli spokojnie porozmawiać:
- Będziesz spał w moim pokoju, zaraz dam ci nową pościel- powiedział, lekko uśmiechając się do niego. - Hej, rozchmurz się!
- Ehh...- delikatnie się uśmiechnął.
Yixing wstał z kanapy i przeniósł wszystkie rzeczy mniejszego chłopaka do sypialni i wyjął czystą pościel. Junmyeon przyszedł za nim do sypialni i zaczął go obserwować. Większy po chwili zaczął pakować swoje rzeczy w mały plecaczek. Oczywiście tylko te najpotrzebniejsze. Po krótkiej chwili wyminął Suho z uśmiechem i poszedł się przebrać. Wyszedł z łazienki i spojrzał na zegar;
- Osiemnasta dwadzieścia cztery- powiedział po cichu.- Myeonie...muszę już iść- spojrzał na mniejszego.
- Wróć cały, dobrze? - przytulił się pod chłopaka.
- Postaram się, jak tylko będę mógł- uśmiechnął się i przytulił go. Kochał go, całe serce Yixinga było przepełnione starszym Koreańczykiem.
- Wracaj szybko- w oczach Junmyeona pojawiły się łzy, lecz on szybko je starł.
Yixing nic nie powiedział, posłał mu promienny uśmiech i wyszedł, pod koniec jeszcze machając ręką na pożegnanie. Koreańczyk po jego wyjściu zamknął drzwi na klucz, schował się w kołdrze i sam z siebie zaczął płakać. Kochał Yixinga, ale za bardzo bał się mu o tym powiedzieć. Może gdyby mu to dziś powiedział do chłopaka, by został. Może gdyby nie poszli do tej cholernej kawiarni. Myeon miał tylko nadzieje, że wróci cały i zdrowy. Zaprzysiągł sobie wtedy, że kiedy chłopak wróci, wyzna mu wszystkie swoje uczucia.
____________________________________
740 słów
Właśnie tak zaczynam mój powrót na wattpada.
Z góry przepraszam za wszytkie błędy.
CZYTASZ
IT IS NEVER TOO LATE ~~ SULAY
Teen FictionJunmyeon i Yixing kochali siebie nawzajem, ale oboje nie wiedzieli, co jeden czuje do drugiego. Pomiędzy Koreami rozpętała się wojna. Kiedy komunistyczne wojska wreszcie zawitały na obrzeża stolicy Korei Południowej, musieli wybrać. Wybrać kto z ni...