16.

2.8K 207 273
                                    

 Flegmatycznym tempem wstałem z ławki. Rozciągnąłem się i bez myślenia o Arminie, udałem się w stronę domu. Pomimo, iż ten chłopak jest mi obojętny, jestem strasznie poddenerwowany sytuacją, która przed chwilą miała miejsce. 

- Pieprz się Levi - burknąłem pod nosem.

 Gdy dotarłem do miejsca, w którym mieszkam, zdjąłem buty, rozebrałem się w pokoju i położyłem się w łóżku. Bez grania, bez mycia się zasnąłem w bokserkach pod cieplutką pierzyną. Odpłynąłem prawie od razu. 

 Budzik, ten cholerny dźwięk zarzynanej sarny rozbudził mnie z najlepszej fazy snu. A mianowicie w punkcie kulminacyjnym mojej baśni, w której właśnie uratowałem księżniczkę przed wielkim wężo-szczurem i ona była już na kolanach oraz rozpinała mi spodnie. Właśnie od najlepiej wykonanej roboty przez tą niewiastę moja matka miała się pojawić. Zamiast normalnie się wybudzić, wywaliłem się z łóżka i z hukiem upadłem na drewnianą podłogę. Przekląłem pod nosem i powoli się podniosłem. Drapiąc się po pośladku, który stłukłem udałem się do kuchni, aby zrobić jakąkolwiek kanapkę. Oczywiście musiała mi ona upaść, gdy łapczywie chciałem wziąć już pierwszego gryza. Zawsze nawalałem dużo dżemu, więc dość spora część podłogi się ubrudziła. Zacząłem rozumieć, dlaczego Hannes zawsze zwracał mi uwagę, abym jadł z talerzykiem. 

I tak właśnie się zaczął mój wspaniały weekend. Miałem już gdzieś jedzenie. Wziąłem suchą kromkę i wpakowałem ją do buzi. Następnie znowu poszedłem spać. 

Tym razem obudził mnie dzwonek do drzwi. Byłem przekonany, że to Armin, który chciał ponownie analizować sytuację, w jakiej się znajdujemy. W piżamie, czyli krótkich spodenkach i białej koszulce zszedłem na dół i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się czarnowłosy chłopak. Wydawał się wyższy, ale po chwili zorientowałem się, że po prostu stoi na stopniu. 

- Mówiłem, że przyjdę - przerwał ciszę.

- A ja nie chciałem żebyś przychodził, więc żegnam - chciałem zamknąć drzwi, ale Levi w ostatniej chwili zatrzymał je stopą/ 

 Lekko je uchylił. 

- Nie obchodzi mnie to, czego sobie życzysz - warknął. 

 Aby nie uruchomić u niego zachowań agresywnych, wpuściłem go niechętnie do domu. Odkąd Hannes opuścił mieszkanie, zrobiło się tu wszystko bardziej poukładane, dlatego nie wstydziłem się zapraszać ludzi. 

- Chcę herbatę. Gdzie jest kuchnia? - spytał. 

- Tam - wskazałem palcem na korytarz, który prowadzi do pomieszczenia. 

 Poszedł tam. Ja usiadłem na kanapie i czekałem. Ale po chwili usłyszałem huk i krzyk. 

- Kurwa, Jeager! - wrzasnął. 

 Pobiegłem do kuchni. Gdy zobaczyłem Levi'a leżącego na podłodze, akurat na miejscu mojej porannej kanapki nie mogłem wytrzymać ze śmiechu. Prawie się udusiłem. Właśnie wtedy zrozumiałem, jaki mam beznadziejne poczucie humoru. 

- Z czego się ryjesz? - warknął wstając. 

 Cały tyłek miał brudny od dżemu i masła ( którego zawsze daje o wiele za dużo). Próbowałem robić normalną minę, ale nie mogłem wytrzymać. Karma nadeszła bardzo szybko. Gdy chłopak wstał, od razu zdjął spodnie i rzucił je we mnie. Moim oczom ukazały się jego umięśnione nogi oraz białe bokserki. 

- To masz mi wyprać, a teraz chcę coś na zmianę. Przynieś mi spodnie - rozkazał. 

 Złapał mnie mocno za ramię i wypchnął z kuchni. Razem udaliśmy się do mojego pokoju. Cieszyłem się, że Mikasa była w tych godzinach na siłowni. 

Czy Wiesz, Że... (Fanfiction Levi x Eren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz