11.

3.6K 268 279
                                    

 Jest kolejny tydzień. Z Hannes'em jest coraz lepiej, Mikasa się uspokoiła, ale teraz moje nastroje się wahają. Byłem aktualnie w łóżku, nie spałem całą noc, dlatego już o 6:00 zaczynałem się szykować do szkoły. Znajdowałem się obecnie pomiędzy szczęściem z lepszej rangi w strzelance, a złością na Levi'a. 

 Postanowiłem wytarmowić się w końcu z łóżka i pognałem długim korytarzem do łazienki, zamknąłem drzwi na klucz, napuściłem wody do wanny, w międzyczasie myjąc zęby. Następnie rozebrałem się, i gdy była już wystarczająca ilość wody, wskoczyłem do niej niczym delfin. Nie interesowałem się zbytnio czasem, dlatego spędziłem w wannie, aż 45 minut. Wyszedłem z niej, kiedy zobaczyłem, że moje opuszki były całe pomarszczone.  Standardowo, zjadłem naleśniki razem z Mikasą. Oczywiście ona wcześniej wyszła niż ja, ponieważ czarnowłosa zawsze wolała zjawić się przed czasem.

 O 7:30 byłem gotowy, a o 7:45 jechałem autobusem do szkoły. Niby wszystko było po staremu, ale wchodząc do tego budynku czułem się nieswojo. Powolnym krokiem skierowałem się w stronę szafek i szybko się przebrałem, a następnie pognałem do klasy. Tam przywitał mnie Armin, przybiliśmy sobie męską piątkę. Akurat w tym czasie zadzwonił dzwonek, który oznaczał moją śmierć mentalną. Usiadłem na swoje miejsce i wyczekiwałem z jednej strony z niecierpliwością na Levi'a, a z drugiej nie chciałem go już nigdy więcej widzieć. Mój mózg był jakiś rozdwojony, nie wiedział czego chce. 
 
Jakąś minutę po dzwonku, zjawił się czarnowłosy. Nawet na mnie nie spojrzał, dlatego starałem się odwzajemnić jego obojętność. Jednak było to ciężkie. Usiadł obok mnie, wyjął podręczniki i popatrzył przed siebie. Lekko zesmutniałem, dlatego wyrwałem po cichu kartkę z zeszytu i zacząłem rysować naszą nauczycielkę od angielskiego. Była piękną kobietą, dlatego uznałem, że ją narysuję. Nie podkochiwałem się w niej, jak niektórzy uczniowie. Od zawsze, gdy się stresowałem, bazgroliłem coś na kartce lub po prostu brałem farbę, ołówek i starałem się narysować coś z sercem. Nie uważałem, że jestem wielkim rysownikiem z nadzwyczajnym talentem, ale wyćwiczyłem rysowanie ludzi w sposób realistyczny. Głównie dlatego, ponieważ latem dorabiam na obrazach. Hannes nie zarabiał kokosów, a każdy pieniądz się przydał. 

 Powoli dokańczałem szybki szkic, zajął mi on chyba pół godziny. Nagle poczułem, jak ktoś porywa moją kartkę. Oczywiście, że był to Levi. Nawet się nie zdziwiłem. Przyglądał się mojemu rysunkowi z każdej strony. Na początku miał skupioną minę, ale po chwili jego spokój zaczął się zamieniać w cichy śmiech. Zezłoszczony, próbowałem mu ją wyrwać. Zawsze, pomimo wszystko wstydziłem się moich prac, tym bardziej niedokończonych. 

- Oddaj mi to, ty głupi idioto. - powiedziałem najbardziej spokojnie i najciszej jak potrafiłem.

- Eren, może wytłumaczysz, dlaczego zakłócasz lekcję? - zapytała oburzona nauczycielka.

- Proszę pani, ja się niepokoję o pani bezpieczeństwo, ponieważ Eren najwyraźniej się zakochał. Całą lekcję rysował pani twarz ze zboczonym uśmieszkiem - nadał tym słowom taką wiarygodność, że na pewno wszyscy uznali to za prawdę.

W klasie było słychać nagle szepty oraz śmiechy. Levi miał wysoką pozycję w szkole, więc nawet nauczycielki mu wierzą. Pewnie dlatego, iż był w naszej drużynie siatkarskiej oraz posiadał górę pieniędzy.

- Bądźcie cicho! - pani przerwała hałas - Eren, możesz wytłumaczyć, o co tu chodzi? - nauczycielka spokojnym tonem się spytała i oparła o biurko.

- Eee - zająknąłem się. Nie wiedziałem, jak wytłumaczyć tą sytuację. Moje dłonie były całe w pocie - proszę pani, to nie tak. Ja po prostu lepiej się skupiam, jak coś rysuję. Nie wiedziałem, co mam naszkicować, więc uznałem, że narysuje panią. Nie jestem zakochany, ani nic z tych rzeczy - popatrzyłem kątem oka na klasę, wszyscy uważnie słuchali i naśmiewali się ze mnie. 

Czy Wiesz, Że... (Fanfiction Levi x Eren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz