3- Nowa praca

134 21 4
                                    

Pov. Lust

 Nie mogłem się przewidzieć. Dokładnie widziałem twarz tego szkieleta. Ten uśmiech, czerwona źrenica, broń w dłoni... Biję się z myślami. Zniknął mi z oczu i nie wiem czy będę mieć jeszcze jakąkolwiek szansę aby się z nim spotkać. Oczywiście nie zależy mi na zapytaniu o imię i tak dalej. Zależy mi na zemście. Obiecuje, że ten potwór pożałuje dnia w którym się urodził. 

 10 minut temu skończyłem występ. Jak najprędzej przebrałem się z moich "roboczych" ciuchów idąc śladami gdzie szkielet zniknął mi z oczu. Z oddali można było słyszeć co raz to zbliżające się dźwięki syren policyjnych. Pewnie jakiś napad w okolicy- pomyślałem. Zdanie zmieniłem dopiero kiedy policja zapukała do drzwi naszego klubu. W oczach pojawiły mi się maleńkie łezki. Co się stało? Kto pójdzie do więzienia? Czy w ogóle ktoś pójdzie? Dawno nie miałem tylu różnych emocji jednego wieczora. Policja wbiła do klubu nie zważając uwagi na pracowników czy też gości. Od razu ruszyła do gabinetu mojego szefa, którego nie daleko stałem. Szef, który najwyraźniej też był szkieletem otworzył drzwi i wszedł do środka. Zżerała mnie ciekawość a zarazem stres. Od tego co jest za drzwiami zależy moja przyszłość. Poczułem jak kręci mi się w głowie. Postanowiłem usiąść czekając na rozwój sytuacji.

 Wyprosili nas z klubu. Mnie, pracowników, gości. Została tylko prawa ręka szefa. Poprosili nas o rozejście się do swoich domów- mam nadzieję, że nie jest to dla was niespodzianką, że nie posłuchałem ich rozkazu. Padał deszcz. Na tyle mocno, że po minucie na dworze czułem się jakbym stał tu już godzinę. W zasięgu wzroku żadnej żywej duszy. Próbowałem obejść budynek, aby zajrzeć przez okno. Niestety za każdym razem coś blokowało mi widok. Zrezygnowany usiadłem na ławce w pobliskim parku. Fioletowe łzy spłynęły mi po kościach policzkowych. Nie czułem się tak od bardzo dawna. Widok mordercy sprawił, że tak naprawdę nie pomyślałem po co on tutaj jest. Dopiero teraz to zrozumiałem. Morderca który zabił mi brata, nie łazi po klubach z byle jakiego powodu. Mój szef został zamordowany. To jedyne logiczne wyjaśnienie. Kolejne łzy poleciały. Klub upadnie. Nie będę miał pracy, a od tego zależało moje "stabilne" życie. Wszystko posypało się w proch w ciągu jednego wieczora.

 Po długim dojściu do domu mój telefon zadzwonił. Znałem ten numer. Kiedy moja "sława" zaczęła się rozchodzić po okolicznych innych klubach dochodziły do mnie telefony z różnych miejsc czy nie zechciałbym podjąć u nich pracy. Odebrałem połączenie.
-Witaj Lust, kochanienki~- odezwał się potwór w słuchawce.- Słyszałem o twoim szefie. Tak bardzo mi przykro...- pomimo tego, że zabrzmiał wiarygodnie miałem wrażenie, że teraz się uśmiecha. Wie, że ma 50% szans, że przystanę na jego propozycję.- Wiesz... tak się zastanawiam. Mamy odpowiednie miejsce dla takiej perełki jak ty~ Może chciałbyś z nami współpracować~?- a nie mówiłem? Przez chwilkę milczałem.
-Dobrze- odpowiedziałem w końcu.- Przyjdę jutro do pana aby załatwić szczegóły. Przepraszam, ale nie jestem teraz w stanie na negocjacje.- spokojnie dodałem.
-Oh, rozumiem~ W takim razie jutro o dwudziestej~ Do widzenia, kochanienki~- powiedział po czym się rozłączył. Nie chciałem nigdy pracować u tego barana. Pomimo tego jego klub ma lepsze warunki od mojego i jest dla mnie szansą. Otarłem resztki łez. Podniosłem się po tylu sytuacjach, że teraz nie może być inaczej.

---
Patrzcie kto dodał rozdział! Tak- znowu mnie nie było, ale i tak mam nadzieję, że jakoś da się to przeczytać.

Zemsta nie zawsze jest dobra. [HorrorLust] | ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now