6- Puk, puk!

97 16 3
                                    

Pov. Horror

  Wygląda na to, że to dzisiaj miało się odbyć to „show". Nie jestem typem osoby, która lata po klubach za takimi rzeczami. Wole raczej się zwyczajnie nawalić, a na następny dzień mieć ważne zlecenie, hehe.
 Tak serio to idę tam tylko ze względu na występującego. To jak chodzenie na koncerty jakiegoś zespołu tylko dlatego, że gra tam wasz crush czy coś. Oczywiście - on nie jest i nie będzie moim crushem. Jest możliwość, że pomoże mi swoją niewinną buźką przy następnym zleceniu. Po za tym jest ciekawy, widać, że nie lubi tego co robi, a jednak jest w tym dobry. Przynajmniej tak wnioskuję po tym jak zobaczyłem go tej nocy w klubie. No i zabawnie się lampi na mój widok, heh. Naprawdę interesująca osoba.

  Pogoda nie była do końca stała. Przed chwilą padało, teraz wyraźnie widać księżyc i gwiazdy. Gdyby ktoś się bliżej przypatrzy to nawet w świetle miasta można zobaczyć kilka mocniej świecących gwiazd. Nie udało mi się rozpoznać żadnego gwiazdozbioru. A szkoda - lubię to. Patrzenie się w niebo i zapominanie, że ma się robotę do wykonania.
  Otworzyłem drzwi do klubu. Większość potworów już pozajmowała najlepsze miejsca. Pomimo tego moje pozostało puste. I dobrze. Nie mam dzisiaj ochoty na bitki. Godzina występu zbliżała się nieuchronnie. Z jednej strony zżerała mnie ciekawość, a z drugiej lekkie poczucie winy. Koniec końców to przeze mnie musiał się przenieść.
  W sumie... co mnie to obchodzi?! Jego życie, jego jebany problem.

  Zamówiłem tego samego drinka co zawsze. Kiedy barman z dość płomienną głową, podał mi napój światła pociemniały. Właściciel klubu wyszedł zza zaplecza i ogłosił, że występ już się zaczyna. Mówił oczywiście tym swoim... hmm... no nie ukrywam, odstraszającym głosem.
  Chwilę po jego zapowiedzi na scenę wyszedł Lust. Miał na sobie skąpszą wersję stroju w którym ostatnio go widziałem. Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego, ale tłumowi przygotowującemu się na najlepsze to nie przeszkadzało. To co wydarzyło się później... cóż. Opisu tego całego show wam oszczędzę. Zacznijmy od tego, że nie znam się na tych rzeczach więc nie mam pojęcia jak to wszystko opisać. Do tego to ma być family friendly książka, więc pozdrawiam~.
  Potworom bardzo się podobało. Kiedy Lust zszedł ze sceny, wielu było trochę zawiedzionych, a inni wręcz się ślinili na wieść, że powtórzy się to za tydzień.

  Ja tylko wykorzystałem sytuację, kiedy właściciel integrował się z odwiedzającymi, aby odwiedzić tancerza. Wykorzystując moje, oczywiście, wrodzone zdolności w skradaniu się, przemknąłem niemal nie zauważony do jego garderoby. W środku było w miarę ładnie urządzone. Dość fioletowo i szaro, wolałbym czerwono, ale to jego garderoba. Lust siedział przed lustrem i najwyraźniej płakał. 
- Puk, puk - powiedziałem stając w drzwiach. Ten na moje słowa odwrócił głowę. Jego fioletowe źrenice się pomniejszyły. Chyba ze strachu. Poderwał się z miejsca stając na przeciw mnie. Monitorował mnie wzrokiem od stóp do głów. Roześmiałem się na te słowa.
- Już żartować nie można? - jemu chyba zrobiło się głupio, bo lekko się zarumienił i wbił wzrok w podłogę.
- W-wybacz... Co tu robisz? - zapytał.
- Chciałem się dowiedzieć dlaczego to robisz - odpowiedziałem spokojnym głosem. On spojrzał na mnie jeszcze raz. Ale tym razem jego spojrzenie było inne. Bardziej smutne.

---
Hej! Może trochę wypadłam z wprawy, ale mam nadzieję, że pomimo to i tak wam się spodobało~

Zemsta nie zawsze jest dobra. [HorrorLust] | ZAWIESZONEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن