1

1.7K 124 134
                                    

Dean Winchester niemal podskoczył, budząc się i przetarł twarz, upewniając się, że jest w pokoju sam.

Po raz kolejny śniło mu się, że uprawia seks ze swoim najlepszym przyjacielem, Castielem. 

Castiel był aniołem, który kilka lat temu wskrzesił go, wyciągając z Piekła, przywracając do życia. Nawiązała się wówczas między nimi więź. Od początku byli blisko i Dean mu ufał, a Cas ufał Deanowi. Jasne, zdarzały się sytuacje, że coś przed sobą ukrywali i najczęściej kończyło się to źle i niemal doprowadzało do końca świata (dosłownie), ale zazwyczaj wiedzieli, że mogą na siebie liczyć. 

Nigdy jednak nie interpretował tej więzi jako czegoś więcej niż przyjaźń. Nie chciał interpretować tego w ten sposób.

Nienawidził tych snów, a nachodziły go coraz częściej. Czy jego podświadomość mogła przestać mu sugerować takie rzeczy? 

Właściwie od poznania Castiela, odkąd anioł wyciągnął go z Piekła, Dean miewał sny, w których... byli razem. Jako para. Nierzadko w łóżku. On i Cas. Chore. PRZECIEŻ NIE BYŁ GEJEM DO CHOLERY. Nie mógł być. Najgorsze było to, że w tych snach mu się to podobało. Podobało mu się jak Cas go dotykał, całował... jak robił z nim inne rzeczy. I nienawidził siebie za to.

Wychował go ojciec - mama zginęła w pożarze, zabita przez żółtookiego demona, gdy Dean był dzieckiem, a jego młodszy brat był jeszcze w kołysce.

Ojciec wychował go praktycznie na żołnierza - póki żył, Dean wykonywał każdy rozkaz ojca, był lojalnym synem. I nawet jeśli John Winchester nie był idealnym ojcem, co sam przyznał, ostatecznie oddał życie za Deana. 

To wszystko sprawiło, że Dean był twardy, zamknięty w sobie, nieco ironiczny i zazwyczaj nie okazywał żadnych emocji, a kiedy było źle, okłamywał wszystkich, że jest w porządku.

Od śmierci ojca Dean był sam z bratem, kontynuowali jego misję, zabijając potwory i ratując ludzi. Czy chciał się z tego wyrwać? Jasne, nawet próbował, ale zrozumiał, że nie potrafi wieść innego życia. Od dziecka był szkolony na łowcę, od małego zabijał potwory, polował... wiedział, że to zostanie w nim na zawsze. Nawet kiedy próbował szczęścia zakładając rodzinę z Lisą Braeden i jej synem, to wróciło. Zawsze wracało. Dzisiaj, za pomocą Castiela, Lisa i Ben nawet nie pamiętali, że Dean kiedykolwiek pojawił się w ich życiu. Wierzył, że tak będzie dla nich lepiej.

I nie wierzył już w miłość. Znaczy, wierzył, ale nie wierzył w to, że może to dotyczyć jego.

Po tym co zaszło z Lisą, jak prawie zginęła przez to, że go pokochała, nie chciał się więcej zakochiwać. Nie chciał nikogo narażać. Wystarczyło mu, że narażał Sama i Casa.

Czemu jego myśli znowu wracały do Casa?

Od jakiegoś czasu stopniowo odsuwał się od niego jak mógł, aby je uspokoić, ale nie działało i miał wrażenie, że Castiel zorientował się, że Dean się odsuwa, że zaczyna go unikać, ale nic nie mówił. Nigdy nic nie mówił - Castiel po prostu był i rozumiał. Zawsze był dla Deana, gdy ten go potrzebował i Dean był mu za to wdzięczny. 

Co było najgorsze w tym wszystkim?

Książki o nich.

Co było jeszcze gorsze od książek?

Fani książek.

Kiedy poznali Chucka, razem z Samem przeczytali kilka pierwszych części i Dean odkrył, że są niezwykle dokładne - opisywały sporo szczegółów z jego życia, zawierały też jego myśli. Cieszył się, że ludzie nie wiedzieli, że te książki nie są fikcją, a prawdziwymi wydarzeniami.

Po przedstawieniu szkolnym, po którym dowiedział się, że fani książek "shipują" tak zwanego Destiela, czyli popierają i oczekują jego związku z Casem, postanowił sięgnąć po kolejne części i przeraziło go to, co tam przeczytał.

Przeczytał o swoich tłumionych uczuciach względem Casa, ale też o... uczuciach Casa względem niego, do których anioł bał się przyznać w obawie, że Dean go odtrąci i straci przyjaciela. To te uczucia sprawiły, że Castiel zbuntował się i zrezygnował z Nieba. 

Początkowo Deana zatkało, a potem poczuł się z tym po prostu źle - to były prywatne i osobiste myśli Casa i nigdy nie powinien był ich poznać. Starał się o nich zapomnieć, ale nie potrafił. Ponadto nie uważał się za na tyle wartego, aby ktoś miał poświęcić dla niego tyle, ile poświęcił Cas, a poświęcił dla niego dosłownie wszystko tylko ze względu na uczucie, którego i tak nie doświadczy. Deanowi łamało to serce, bo nie chciał, aby anioł przez niego cierpiał.

Jeśli więc Castiel go kochał, a Dean (choć starał się temu zaprzeczać) czuł to samo, to dlaczego bał się do tego przyznać i spróbować?

Odpowiedź była prosta: nawet po śmierci swojego ojca Dean pozostawał w przekonaniu, że chce, aby ten był z niego dumny. Wierzył, że homoseksualny związek zdecydowanie zniszczyłby to, co chciał osiągnąć. Ojciec wychował go na twardego żołnierza, a bycia gejem nigdy by do tego nie zaliczył - to się przecież ze sobą kłóciło. A przynajmniej tak wierzył.

Dlatego pozostawał przy przygodach z kobietami na jedną noc - wolał to i brak miłości niż szczęście z mężczyzną. 

Nawet jeśli Castiel jako anioł nie miał płci, to miał męskie naczynie, więc fizycznie był mężczyzną.

Dean zadał sobie kiedyś pytanie czy męskie naczynie Casa jest jedynym, co powstrzymuje go przed pocałowaniem anioła i przeraziło go to, że odpowiedź brzmiała tak.

Ale co miał zrobić? Podejść do Casa i powiedzieć:

- Hej, Cas. Słuchaj... jest sprawa... kocham cię, ale nie mogę być z mężczyzną, więc może zmieniłbyś naczynie na żeńskie to bardzo chętnie bym cię pocałował i ofiarował ci całą moją miłość?

Zdecydowanie nie.

Pomijając to, że brzmiało to ckliwie i nie jak on, to nie miał zamiaru przez swoje urojenia prosić Casa o opętanie innego człowieka. Czułby się z tym źle. Jimmy nie żył - teraz w tym ciele był tylko Cas i o dziwo Dean czuł jakąś ulgę w związku z tym - źle się czuł ze świadomością, że rozmawia z Casem, a gdzieś w środku jest uwięziony człowiek. Teraz było to bardziej komfortowe. Oczywiście pod przyjacielskim kątem.

Opadł na materac i spojrzał w sufit. Miał nadzieję, że Sam znalazł jakąś sprawę i od razu po śniadaniu wyjadą we dwóch z bunkra, ruszając na polowanie. Nie miał ochoty widzieć się dziś z Casem. Nie potrafiłby spojrzeć mu w oczy po tym co działo się w jego snach. Musiał się wyrwać. Gdyby tylko wiedział, co wymyślił jego młodszy brat...

N/A

Oto przybywam z nowym ff! Tak, wiem - na razie jest chaos, ale od kolejnego rozdziału rozpocznie się normalna akcja.

Na ten moment trudno mi przewidzieć tempo dodawania rozdziałów, ale myślę, że jeden tygodniowo to minimum. Jeśli będzie ich więcej to w ciągu 2-3 tygodni wszystko się wyklaruje.

Do następnego!


Heaven [Destiel]Where stories live. Discover now