Rozdział 1.

149 13 1
                                    

Peron dziewięć i trzy czwarte na stacji King's Cross był tak zatłoczony, że dotarcie do pociągu graniczyło z cudem. Tłumy czarodziejów przybywały dzisiaj w to miejsce, aby odesłać swoich podopiecznych, legendarnych Ekspresem wprost do Hogwartu. Wielka, żelazna maszyna powoli wypełniała się uczniami. Promienie słoneczne rzucały wszędzie dookoła błyszczące refleksy. Odbijały się od metalowych części walizek, okularów i cekinowych zdobień na ubraniach.

Pomimo odbywających się gdzie okiem sięgnąć pożegnań i rozstań, atmosfera była pogodna i przesiąknięta podekscytowaniem. Wszyscy cieszyli się na myśl o kolejnym roku w Hogwarcie, co by nie mówić, było to miejsce magiczne i z jedynym, niepowtarzalnym klimatem.  Najbardziej poruszeni byli pierwszoroczni, niektórzy ze strachem oddalali się od rodziców, a inni, jakby już wiedząc, jakim szkoła magii była miejscem, z radością wskakiwali do pociągu. Rodzice ze wzruszeniem w oczach obserwowali jak ich pociechy oddalają się i znikają w wagonach.

Kiedy Camilla Johnson pojawiła się na peronie, każda, przypadkowo mijająca ją osoba, stwierdziłaby bez zastanowienia, że jej nastrój, niczym nie różnił się od ogólnie panującego. Delikatny uśmiech zdobił jej twarz, ale tylko taki, na który mógł sobie pozwolić szanujący się Ślizgon, czyli bez zbędnej przesady. Oczy pomimo tego, że skupione i zachowujące powagę, z lekką ekscytacją rozglądały się dookoła. Co prawda na policzkach nie miała rumieńców, ale o to można było posądzić jedynie jej naturalną urodę. Blada cera i ciemne włosy sięgające za linie łopatek dodawały jej mrocznego wyglądu. Jej twarz była smukła, a kości policzkowe delikatnie wystawały, uwydatniając surowość.

To były jednak, wyłącznie pozory. Radość uszła z niej już dawno, a uczucia takiej jak podekscytowanie czy ciekawość wydawały się być dziecinnie zabawne. Czasami miała wrażenie, że pozostała jedynie pustka.

Camilla minęła kilka wagonów, torując sobie drogę wózkiem, po brzegi wypełnionym kuframi, z siedzącym na szczycie czarnym kotem. Dotarła do tego, przy którym wszyscy je zostawiali. Przed odjazdem pociągu z peronu, bagaże były magicznie przenoszone do środka. Pogłaskała na pożegnanie Iskrę, która była prawdopodobnie jedyną bliską jej istotą, po czym ruszyła w stronę najbliższego wejścia do pojazdu. 

Tłum, przez który musiała się przeciskać jedynie ją denerwował. Miała już dość tych wszystkich ludzi, a to był dopiero początek. Szczególnie drażnili ją Gryfoni, odznaczający się jeszcze większą pogodnością niż pozostali. Wszechobecna atmosfera uradowania sprawiała, że zbierało jej się na wymioty.

Nie ubolewała nad tym, że opuszcza swój dom, a wręcz przeciwnie. Była to akurat jedna z niewielu rzeczy, które dzisiejszego dnia ją cieszyły. W szkole nie było dużo lepiej niż tam, ale jakakolwiek różnica dawała jej ulgę. Nie musiała spędzać czasu ze swoimi rodzicami, którzy patrzyli jej na ręce od rana do wieczora i utrzymywali rygorystyczne zasady. W Hogwarcie również była kontrolowana i zdawała sobie z tego sprawę. Obserwował ją Severus cholerny Snape i na pewno miał za zadanie, ze szczególną dokładnością donosić o wszystkim, wprost do jej pieprzonych rodziców. 

Jej rozmyślania przerwał Draco Malfoy, który nagle pojawił się tuż przed wejściem do wagonu, w kierunku którego cały czas zmierzała. Jak zwykle, nie można się było do niczego przyczepić, blond włosy, które w świetle dzisiejszego słońca, zdawały się błyszczeć złotawym odcieniem były idealnie ułożone. Czarne, spodnie, buty i koszula doskonale kontrastowały z ciemnozielonym krawatem, dopasowanym do oczu i niewątpliwie herbu domu. Twarz zdobił mu lekki uśmiech, jak zwykle zawierający nutkę ironii.

Musiała utrzymywać dobre stosunki z ludźmi takimi jak on, czystej krwi arystokracją, stojąca na szczeblu wyżej niż reszta czarodziejskiego świata. Będąc częścią tej społeczności upewniła się w tym jak bardzo ich nienawidzi, problemem było jedynie to że tej pozostałej grupy też nie tolerowała. W zasadzie to miała wrażenie iż nienawidzi wszystkich.

Born to dieNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ