12 - Umowa handlowa

4.7K 359 108
                                    

- Będę ci musiał kupić nowy prezent... - mruknął Adrien, odrywając się wreszcie od Marinette.

- To znaczy?

- Przecież nie możesz zrobić sobie sama tego szalika!

Marinette zachichotała.

- Przecież od początku wiedziałam, że robię go dla siebie.

- Ale ja ci go teraz w życiu nie dam.

- Oczywiście, że musisz mi go dać. To była umowa handlowa. Zamówiłeś towar, musisz go odebrać.

- Umowa handlowa? – uśmiechnął się łobuzersko, a ona dopiero teraz zobaczyła, jak bardzo ten uśmiech był uśmiechem Czarnego Kota. – Nie przypominam sobie, żebyśmy rozmawiali o zapłacie.

- Nie patrz tak na mnie – szepnęła, nagle speszona.

- Jak mam nie patrzeć?

- No, w świetle tego, co przed chwilą powiedziałeś...

- To co?

- To patrzysz na mnie, jakbym...

- No, jakbyś co?

- No, jakbym to ja miała...

- Tak, Księżniczko? – uśmiechnął się domyślnie.

- Jesteś okropny! – uderzyła go dłonią w pierś.

- Nie, jestem bardzo ciekawy, co też ci chodzi po głowie. Myślę, że Zygmunt Freud miałby coś tu do powiedzenia.

- Zaraz to Zygmunt Freud będzie cię zeskrobywać ze ściany! – zezłościła się, na co on się tylko roześmiał.

- Jesteś cudowna!

- A ty jesteś nie do znie... – mruknęła, ale nie pozwolił jej dokończyć, tylko ją pocałował.

Teraz mógł w nieskończoność się z nią przekomarzać, a kiedy zaczynała się złościć, wystarczyło ją pocałować. Życie znów było piękne.

***

- No dobrze. – Westchnął po chwili. – Odbiorę od ciebie ten szalik, ale może dam go komuś innemu?

Przez moment zawisło między nimi imię „Kagami", choć żadne z nich nie powiedziało go na głos.

- Spróbuj tylko, a rozszarpię na strzępy... - mruknęła pod nosem, na co Adrien tylko się roześmiał.

- Moja Pani pokazuje pazurki! Podoba mi się to! – skomentował, a ona natychmiast się zarumieniła zmieszana.

- To przestań.

- To po co ściemniałaś z tym grupowym wyjściem na łyżwy?

- Że co, proszę?! – oburzyła się i aż usiadła.

- Spytałem cię przecież wprost, czy chcesz, żebyśmy poszli tylko we dwójkę. A ty zaczęłaś tworzyć listę nazwisk.

- Bo pytałeś z przerażeniem w oczach! – wypomniała mu.

- Z jakim znowu przerażeniem? – zdziwił się i też usiadł.

- Jakby pójście ze mną gdzieś sam na sam było jakąś straszną perspektywą.

- Ty chyba oczu nie masz!

- Skutecznie mi je mydliłeś tym lataniem za Kagami – prychnęła.

- Nie pozostałaś mi dłużna. Co tam robił Luka? – odgryzł się natychmiast Adrien.

- No chyba nie sądziłeś, że przyjdę sama! – Skrzyżowała ramiona i spojrzała na niego groźnie. Roześmiał się nagle. Czy oni się właśnie kłócili o to, kto był bardziej zazdrosny o kogo?

- Jak tak teraz o tym myślę, to strzeliłem sobie w stopę tamtego dnia – skomentował Adrien zupełnie innym tonem.

- Wiesz? Chyba masz rację. Powiem ci w sekrecie, że gdyby Luka nie okazał się taki szlachetny, to bym za tobą nie poleciała. W sumie jak tak na to patrzę, to Luka okazał się szlachetniejszy od Czarnego Kota.

- Że co?! – Aż go podrzuciło z oburzenia.

- No, Luka sam mnie zachęcił, żebym o ciebie zawalczyła. A Czarny Kot najzwyczajniej w świecie mnie tobie odbił.

- Ale... Przecież ja jestem Czarnym Kotem?

- Jak mnie odbijałeś sobie samemu, to nie wiedziałam, że ty to ty. Więc w sumie... Jednak mnie sobie odbiłeś.

- Ja nic z tego nie rozumiem.

- Nie musisz. – Uśmiechnęła się. – Tylko nie strzelaj sobie już nigdy w kolano.

- Nigdy, Moja Pani. Słowo Kota.

Roześmiała się w odpowiedzi.

- Uważaj, Adrien – ostrzegła żartobliwym tonem. – To, że znasz moją tajemnicę, nie znaczy, że masz się wygadać.

- I vice versa.

- Ja cię nie tytułuję Kotkiem. To znaczy, kiedy nim nie jesteś...

- Lubię, jak mnie nazywasz Kotkiem.

- Adrien, nie mogę tak do ciebie mówić, kiedy jesteś sobą. Ktoś się w końcu połapie.

- Tylko błagam, nie nazywaj mnie Adrieniśkiem – mruknął, a ona zaczęła się śmiać.

- O Boże! Oczywiście, że nie! W życiu mi to przez gardło nie przejdzie! – zapewniła, a potem dotknęła dłonią jego policzka i szepnęła: - Nie martw się, coś na pewno wymyślę, Kotku.

I pocałowała go.

Szalik dla DwojgaWhere stories live. Discover now