trzeci

1.7K 209 49
                                    


Steve zamknął szarą, obdrapaną szafkę o numerze 278 na klucz, po czym wrzucił go do kieszeni spodni.

Przeczesał placami włosy, rozglądając się po korytarzu, w poszukiwaniu swojego nowego znajomego.

Everett szedł po korytarzu z nosem w książce. Wpadł na Steve'a, który zirytowany, że znowu musi go łapać, podniósł go do pionu, i delikatnie wyjął z jego ręki książkę. Wiedział, że jest to Szekspir, nie musiał nawet patrzeć na okładkę. Ross ostatnio nie czytał nic innego.

- Witaj, Kapitanie! - rzucił Ross, próbując dosięgnąć tomiku, który wciąż znajdował się w dłoni blondyna.

Pseudonim "Kapitan" został nadany niebieskookiemu stosunkowo niedawno, kiedy to został on wyznaczony na kapitana szkolnej drużyny footballowej. Do dzisiaj nikt nie wiedział, jakim cudem chłopakowi udało się wyrobić takie ciało w dwa miesiące wakacji. Niektórzy nawet twierdzili, że "jedzie na sterydach", jak to kiedyś zasłyszał najlepszy przyjaciel Steve'a, Bucky. Nie trzeba wspominać, że następnego dnia owy oskarżyciel przyszedł do szkoły z podbitym okiem i spuchniętą wargą. Co jak co, ale trzeba było przyznać, że blondyn wyglądał naprawdę nieźle. Nawet więcej, niż nieźle.

Oddał koledze książkę, nie chcąc go męczyć, gdyż Everett był dość niski, a ten automatycznie otworzył książkę na stronie zaznaczonej pomarańczową samoprzylepną karteczką, i ponownie wciągnął się w lekturę.

- Kiedyś wpadniesz pod samochód przez tego Szekspira. - stwierdził dobitnie Steve, co spotkało się z oburzonym parsknięciem ze strony Rossa.

- Umiem chodzić, jestem prawie dorosły.
Steve skwitował to jedynie przewróceniem oczu. Jednak kiedy wracali ze szkoły, to blondyn szedł od strony jezdni.

━━━━━━━ ⸙ ━━━━━━━ ◈

- Thor, tłumoku, miałeś mnie obudzić! - piękny i spokojny sen blondyna został przerwany przez krzyk jego brata, który stał w drzwiach jego pokoju, jak zdążył już zauważyć.

Zamrugał szybko, aby się rozbudzić. Rzadko widywał Lokiego w takim stanie, jak w tamtym momencie. Jego ciemne włosy, które zazwyczaj były ułożone, teraz sterczały na wszystkie strony. Piżama na nim wisiała, co dodawało chłopakowi dosyć żałosnego wyglądu. W głowie Thora pojawiła się myśl, że jego brat znowu schudł. Pomińmy fakt, że Loki był naprawdę szczupłej postury, więc i tak ciężko było dobrać coś na jego rozmiar.

Jego twarz także nie wyglądała zachęcająco. Pod oczami widniały ciemne wory, oznaczające niewyspanie. Co nie przeszkadzało Lokiemu wpatrywać się w brata z wściekłością w zielonych, jeszcze zaspanych oczach. Wyglądał, jakby właśnie zamordował go w myślach na sześć różnych sposobów.

- Miałeś mnie obudzić, bo zepsuł mi się telefon. - wycedził przez zęby wściekły chłopak.

Blondynowi coś świtało gdzieś w głowie już wieczorem, jednak stwierdził, że po prostu pewnie zapomniał odrobić jakiejś pracy domowej, czym nie przejął się za bardzo, więc poszedł spać. Teraz już wiedział, o czym zapomniał.

Zapomniał obudzić Lokiego go szkoły, do której szedł godzinę wcześniej, niż on.

Thor, który już wiedział, że ma przechlapane, skulił się pod kołdrą i zakrył głowę poduszką. Jednak cios nie nastąpił, jak się spodziewał. Powoli wystawił głowę spod kołdry, i wtedy podłożył się idealnie na dłoń Lokiego, która z głuchym plaśnięciem uderzyła niebieskookiego w potylicę.

- Ej! - zbulwersował się blondyn, i nawet chciał rzucić w ciemnowłosego swoją poduszką, jednak zanim zdążył zareagować, zielonooki wyszedł z pokoju, a on usłyszał tylko jego cichy, usatysfakcjonowany śmiech.

A Thor tylko westchnął, po czym zaczął rozmasowywać tył głowy.

______________________________________________

Pietro lawirował pomiędzy kartonami rozłożonymi w swoim nowym pokoju, co chwilę wyciągając z pudła co ważniejsze rzeczy, i kładąc je tam, gdzie się nadawały. Tym sposobem większość przedmiotów była już na swoich miejscach, gdyż Pietro nie miał dużo rzeczy.

Rodzina Maximoff przeprowadziła się do Queens z Brooklynu, z powodu słabych warunków w ich starym mieszkaniu.
Odgarnął srebrne, farbowane włosy z czoła, z zadowoleniem przyglądając się efektom swojej pracy. Większość miejsca zajmowały buty. Pietro kochał biegać, jednak jego obuwie szybko się niszczyło. Jednak nigdy go nie wyrzucał, powatrzając, że "jeszcze kiedyś je sklei". Ruszył do sąsiedniego pokoju, aby pochwalić się Wandzie, że on już skończył. Właściwie chciał się pośmiać, że to ona jeszcze nie skończyła, ale to już drobny szczegół.

Jakie było jego zdziwienie, gdy zastał dziewczynę rozwaloną na łóżku, z laptopem na kolanach. W jej pokoju był absolutny porządek.

- Nikt nie może być szybszy ide mnie. - mruknął, po czym po cichu zaszedł ją od tyłu.

- OBIAD! - ryknął jej wesoło prosto do ucha. Odskoczyła, zaskoczona, a po chwili został odepchnięty do tyłu.

- Idę, no idę. - i po prostu wyszła z pokoju.
Obiadu nie było, jednak to nie teraz martwiło Pietra. Jego siostrzyczka przeżywała okres buntu, i bywała nie do zniesienia.

Wrócił do pokoju, i odpalił własny komputer, włączając Yuri!!! on ice. Po chwili odprężył się, słysząc uderzenia łyżew o lód w jego ulubionym anime.

______________________________________________

te rozdziały kiedyś będą dłuższe, obecuję
serio
naprawde
...

lean on me - avengers school au. [zawieszone] Where stories live. Discover now